Florentino: Zapewniam, że nie wpędzę nikogo z nas w żadne kłopoty
Przemówienie i wystąpienie dotyczące przebudowy Bernabéu
Florentino Pérez w trakcie Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia socios najpierw wygłosił przygotowane przemówienie, a następnie wysłuchał wystąpień delegatów, po których przez 12 minut odpowiadał na ich wątpliwości. Wszystko zwieńczyło głosowanie, na którym udzielono zarządowi pozwolenia na zadłużenie się w celu sfinansowania przebudowy Santiago Bernabéu. Przedstawiamy wszystkie słowa prezesa Realu Madryt z obu swoich wystąpień dotyczących tej inwestycji.
Przemówienie Florentino Péreza:
– Drodzy socios, znajdujemy się przed jednym z największych wyzwań, które wyznaczy przyszłość klubu. Droga, którą tu doszliśmy, była długa i ciężka. Estadio Santiago Bernabéu to miejsce emocji dla nas wszystkich. Tworzy część naszego obecnego życia i naszych wspomnień. Dzisiaj tutaj zdecydujemy o losie obiektu, który musi stać się najlepszym tego typu miejscem na świecie.
– Chciałbym w skrócie przypomnieć ostatnie 18 lat od mojego przyjścia na stanowisko prezesa w 2000 roku. Muszę przypomnieć, że wystartowałem wtedy w wyborach, bo sytuacja ekonomiczna klubu była „niemożliwa”. Jasno widziałem, że tamten model zarządzania, co potwierdził sam audytor firma Deloitte na Walnym Zgromadzeniu w 2000 roku, zagrażał stabilności klubu, który mógł przestać należeć do swoich socios. Musiałem osobiście pomóc w rozwiązaniu najpoważniejszych i najbardziej naglących problemów ekonomicznych klubu. Byłem przekonany, że mogę zastosować moje doświadczenie biznesowe w świecie piłkarskim. Do tego mogłem zrobić to idąc ścieżką wyznaczoną przez Santiago Bernabéu, która pozwoliła stworzyć największą legendę w światowej piłce. To właśnie zrobiliśmy. Wprowadziliśmy nowy model biznesowy, który pozwolił zostać nam liderami sportowymi i finansowymi. Kupiliśmy najlepszych piłkarzy na świecie i w ciągu 5 lat potroiliśmy nasze przychody. To pozwoliło uratować sytuację ekonomiczną klubu na tyle, by mógł on pozostać własnością nas, socios, a do tego znajdować się na miejscu lidera i cieszyć się prestiżem, jaki się nam należy.
– Dzisiaj, jak już opowiadaliśmy, przychody za poprzedni sezon sięgnęły 751 milionów euro, a dług netto jest negatywny, wynosząc -107 milionów euro. Skonsolidowaliśmy solidny i stabilny model sportowo-ekonomiczny. W ostatnich latach przewodziliśmy wszystkim najbardziej prestiżowym rankingom - między innymi Deloitte'a dotyczącym przychodów czy Forbesa dotyczącym wartości organizacji. Przy tym wszystkim konieczne jest jednak podążanie za modelem Santiago Bernabéu także w kontekście posiadania najlepszej infrastruktury. Po rozwiązaniu sytuacji ekonomicznej mogliśmy w tamtych początkowych latach zająć się dwoma bardzo ważnymi wyzwaniami: modernizacją Estadio Santiago Bernabéu i stworzeniem Miasteczka Sportowego.
– W 2000 roku Estadio Santiago Bernabéu było bardzo daleko od tego, czym w tamtym momencie powinien był być stadion Realu Madryt. Zastosowaliśmy nieodzowne i potrzebne środki, których obiekt potrzebował w tamtym czasie, w sumie inwestując w niego 256 milionów euro, co pozwoliło zwiększyć komfort widzów i ulepszyć usługi, czym cieszymy się do dzisiaj. Poprawiliśmy też infrastrukturę stadionową, w tym ogrzewanie, schody ruchome, windy, zadaszenie trybun, restauracje, sklep, muzeum czy Tour. Jednocześnie w czasie tych inwestycji podjęliśmy się innej decydującej operacji dla przyszłości klubu, jaką było nabycie terenów i stworzenie Miasteczka Realu Madryt. Jest to 120 hektarów w Valdebebas z 360 tysiącami metrów kwadratowych do zabudowy w strategicznym miejscu w Madrycie i terenem o 10 razy większym niż posiadaliśmy w starym ośrodku. W to Miasteczko, które jest dumą całego madridismo, zainwestowaliśmy 231 milionów euro. Suma obu inwestycji sięga prawie 500 milionów euro.
– Nasza obecna rzeczywistość, w której mamy wielką finansową płynność, sprawia, że klub jest przygotowany, by zmierzyć się z jednym ze swoich największych wyzwań: przekształceniem Estadio Santiago Bernabéu w najlepszy stadion na świecie. Awangardowy obiekt, który stanie się ikoną miasta Madrytu, który zaspokoi obecne prośby socios i który pozwoli nam zwiększyć przychody, by pozostać liderami także pod tym względem. Będzie to stadion XXI wieku z maksymalną wygodą w każdym aspekcie, gdzie socios i kibice będą przeżywać niezapomniane przeżycia i doświadczenia, korzystając także z technologii ostatniej generacji. Będzie to również jeden z najbardziej atrakcyjnych punktów dla turystów z całego świata. Wyjątkowy stadion z miejscem nie do przebicia w samym sercu głównej alei miasta.
– Rozpoczęliśmy pracę nad tym marzeniem w 2009 roku i od tego momentu nieprzerwanie pracowaliśmy, mierząc się ze wszystkimi trudnościami, jakie się pojawiały. Proces rozpoczął się od zatwierdzenia modyfikacji Planu Generalnego Rozmieszczenia Urbanistycznego przez władze miasta i Wspólnoty Madrytu w 2011 roku. W 2012 roku rozpisaliśmy międzynarodowy konkurs, w którym stanęły 4 zespoły o światowym prestiżu i których makiety mogliśmy oglądać na Zgromadzeniu 30 września 2012 roku. W styczniu 2014 roku wybraliśmy zwycięzcę, którym została propozycja stworzona przez GMP/L-35/Ribas. GMP to jedno z biur architektonicznych, które pracowało przy największej liczbie stadionów i które cieszy się międzynarodowym prestiżem. Wśród jego prac można wyróżnić stadiony olimpijskie w Berlinie czy Kijowie, z których ten drugi wszedł do naszej historii, bo tam wygraliśmy La Decimotercerę. Jak wszyscy wiecie, Sąd Najwyższy w Madrycie w lutym 2015 roku anulował zmiany w Planie Generalnym, które dotyczyły przebudowy naszego stadionu. Po tym wyroku Real Madryt stale pracował z nowymi władzami miasta, by rozwiązać te kwestie, które nie pozwalały na realizację projektu. W maju 2017 roku zatwierdzono Plan Specjalny, wobec którego nie złożono żadnej skargi, co dało wolną drogę do rozpoczęcia budowy. Następnie zatwierdzono Projekt Reparcelacji, Plan Zrównoważonego Rozwoju oraz ostatecznie w czerwcu Projekt Urbanizacyjny. Jednocześnie w tym okresie dostosowano Projekt Architektoniczny do nowych parametrów wydanych przez władze Madrytu. Dlatego w tym momencie pozostaje nam tylko rozpisać prace budowlane i zatwierdzić propozycję finansowania tej inwestycji, co jest punktem dzisiejszego Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia.
– Przetargi na budowy zaplanowane są na najbliższe miesiące i wystartują w nich najważniejsze hiszpańskie firmy. Chcę jednak podkreślić bardzo klarownie, że nie będzie to żadna firma z grupy ACS zgodnie z Kodeksem Etycznym Zarządu Realu Madryt, co zawsze było wypełniane w czasie mojej prezesury. Oczekujemy, że dokumenty zostaną podpisane na początku następnego roku, by od razu po tym rozpocząć prace. Szacowany czas prac to w przybliżeniu 3,5 roku, nie wpływając przy tym na terminarz sportowy.
– Przy prezentacji poprzedniego projektu w 2014 roku ogłosiliśmy, że szacowany koszt prac wyniesie 400 milionów euro. Projekt został zmodyfikowany z powodu wyroku Sądu Najwyższego, co stworzyło wzrost kosztów głównie z powodu nowej struktury projektu, nowych wież od La Castellany, konieczności poprawienia otoczenia urbanistycznego oraz większej złożoności projektu technologicznego. Po wyliczeniach wyceniamy, że budżet inwestycji w nowy stadion sięgnie około 525 milionów euro. Największa część tej kwoty dotyczy prac budowlanych, około 300 milionów euro, głównie chodzi o rozwiązania strukturalne, nowy dach oraz fasadę. Wyposażenie technologiczne i innowacje będą kosztować około 100 milionów euro, a reszta zostanie przeznaczona na inne aspekty przebudowy, głównie na poprawienie wnętrz i wyposażenia, poprawienie otoczenia urbanistycznego czy zwiększenie efektywności energetycznej.
– By przeprowadzić tę przebudowę w swoim czasie rozważaliśmy sposób z wykorzystaniem sponsora, łącząc to ze zmianą nazwy obiektu, co dzieje się na wielu stadionach na świecie. Klub doszedł zresztą do porozumienia z funduszem IPIC, by sfinansować te prace w zamian za jego sponsoring i prawa do nazwy stadionu na 20 lat. To porozumienie nie zostało wypełnione ze strony funduszu IPIC, który zarzucił nam, że zmieniliśmy pierwotny projekt. My tego nie zaakceptowaliśmy, bo wypełniliśmy naszym zdaniem wszystkie zapisy umowy i do tego zrobiliśmy to w zapisanych terminarz. Dlatego Real Madryt podjął jego zdaniem stosowne kroki, na co pozwalały zapisy porozumienia, prosząc o arbitraż w tej sprawie Międzynarodowy Sąd w Paryżu.
– Dochodząc do dzisiejszego punktu, 4 lata po podpisaniu tego kontraktu, sytuacja ekonomiczna na świecie jest inna i istnieją idealne warunki, by sfinansować taką inwestycję w długim okresie z niskim i stałym oprocentowaniem. Stoimy przed wielką szansą, na której skorzystanie być może mamy mało czasu i której nie możemy zmarnować. Od tamtego momentu zmieniła się także nasza rzeczywistość, a nasze przychody wzrosły o 30% tylko w tym okresie, a nasz dług netto spadł do negatywnego poziomu -107 milionów euro. Dlatego przy tych liczbach uważamy, że na dzisiaj najlepszą formułą na podejście do całkowitej przebudowy Estadio Santiago Bernabéu jest skorzystanie z finansowania na długi okres. Pozwala nam na to nasza płynność finansowa i nasza stabilna sytuacja ekonomiczna. Dlatego zgodnie ze statutem klubu prosimy o pozwolenie dla zarządu ze strony tego Walnego Zgromadzenia na zadłużenie się w celu tylko i wyłącznie przebudowy Estadio Santiago Bernabéu na maksymalną kwotę 575 milionów euro i maksymalny okres 35 lat.
– Na obecnym rynku koszt tego finansowania będzie stały w długim okresie i rocznie będzie wynosić około 25 milionów euro, czyli mniej niż 4% naszych przychodów za ostatni sezon. Nie będzie miało to żadnego wpływu na naszą aktywność sportową ani nasz model sportowy. Poza tym nowy model wykorzystania obiektu pozwoli nam zarabiać dodatkowe 150 milionów euro na sezon, dzięki czemu będziemy dysponować większymi bieżącymi i stałymi środkami, by utrzymać pozycję lidera sportowego i finansowego. Chcemy być pierwszym klubem na świecie, który przebije barierę miliarda euro z tytułu rocznych przychodów.
– Ma to być stadion emblematyczny, nowocześniejszy, wygodniejszy, bezpieczniejszy, z nowymi założeniami technologicznymi oraz z nowymi strefami rozrywkowymi, restauracyjnymi i biznesowymi dla całych rodzin. Pozostanie on umiejscowiony w sercu Madrytu w otoczeniu każdego typu usług i transportu. Dodatkowo zyska ulepszone przedsionki w postaci wielkiego placu na ponad 20 tysięcy metrów kwadratowych od La Castellany, kolejnego placu na 5,5 tysiąca metrów kwadratowych od rogu Padre Damiana oraz deptaku na ulicy Rafaela Salgado. Ta przebudowa ma dwa główne cele: pierwszy, który nie mógł być inny, to poprawienie komfortu i dostępności dla naszych socios i kibiców; drugi to pozyskanie nowych źródeł przychodów dla klubu. By poprawić ten komfort i dostępność skorzystamy z wielu nowych rozwiązań.
– Odnowiony obiekt będzie miał wyjątkowy i awangardowy wizerunek, skórę ze stali oraz różne linie na fasadzie, które pozwolą ją podświetlać i wyświetlać na niej różne obrazki. Dojdzie do tego stałe zadaszanie oraz dodatkowa część rozsuwana nad boiskiem. W ten sposób wszystkie miejsca, które zajmą widzowie, będą chronione. Wszystkie przestrzenie wewnątrz we wszystkich galeriach przejdą przez spektakularne zmiany, by goście mogli w najlepszy sposób korzystać z nowych usług.
– Warunki bezpieczeństwa, dostępności i ewakuacji ze stadionu zostaną znacząco poprawione dla wszystkich kibiców. Zburzenie obecnego centrum handlowego i zbudowanie nowych wież od La Castellany z nowymi klatkami schodowymi, schodami ruchomymi i windami pozwolą na bardziej zrównoważone i homogeniczny dostęp do obiektu. Będzie więcej lepszych wejść z większą liczbą bramek, szczególnie w miejscu, gdzie zburzymy galerię Esquinę. Przepływ widzów będzie bardziej płynny, także dzięki zamontowaniu schodów ruchomych docierających do najwyższych pierścieni obiektu.
– Zaawansowane technologie i zastosowanie środków audiowizualnych w wielu strefach stadionu pozwoli na to, by socios i kibice mogli na swoich miejscach cieszyć się w swoich telefonach i tabletach materiałami przygotowanymi przez klub, które wzbogacą oglądanie meczu na żywo. To pojęcie znane jest w sporcie jako „drugi ekran”. Modernizacja stadionu pozwoli wyeliminować bariery architektoniczne przy wszystkich wejściach, w środku oraz na zewnątrz. Stworzymy także 800 nowych miejsc dla osób z mniejszymi możliwościami ruchowymi, co pozwoli im cieszyć się stadionem bez żadnych granic. Cała logistyka wewnętrzna będzie zoptymalizowana, by pozwolić wszystkim na maksymalne czerpanie radości z dostępnych usług. Przebudowa zakłada także zadbanie o środowisko. Zmiany w infrastrukturze będą stosowane zgodnie z wymogami dotyczącymi efektywności energetycznej.
– Całe dostępne miejsce, jakie mieliśmy w centrum handlowym oraz biurach, które w większości zostały przeniesione do Valdebebas, pozwolą na nowe komercyjne wykorzystanie całego stadionu. Dlatego wprowadzimy na nim nowe aktywności rozrywkowe i biznesowe. W spektakularny sposób powiększymy muzeum od La Castellany i stworzymy nowe muzeum interaktywne z najnowszą technologią wirtualnej rzeczywistości. W tym samym czasie powiększymy także Tour z wykorzystaniem całej panoramy obiektu, na czym skorzystają biznesy i restauracje. Nowe przestrzenie pozwolą na zwiększenie oferty i typów restauracji. Oferta rozrywkowa powiększy się o dwa sklepy Realu Madryt po obu stronach stadionu, które zaoferują nasze produkty. Rozwiniemy także nowe strefy komercyjne z naciskiem na sprzedaż cyfrową ze strony różnych marek elektronicznych i konsumpcyjnych, co sprawia, że strefy wspólne będą nieodłączną częścią wizyty na obiekcie. Nowe Bernabéu będzie dysponować także miejscami na wydarzenia i spotkania kulturalne czy biznesowe.
– Strategicznie ten projekt daje też szansę na prawdziwą transformację cyfrową. Chcemy przekształcić nasz stadion w platformę technologiczną, która połączy socios i madridistas z całego świata. Technologia będzie jednym z podstawowych filarów nowego projektu. W środku znajdzie się na przykład miejsce dla e-sportu czy spektakularny wyświetlacz na 360 stopni oferujący najnowsze możliwości cyfrowe. To będzie na końcu cyfrowe Estadio Santiago Bernabéu.
– Drodzy delegaci, na tym stadionie wykuwana była legenda i historia Realu Madryt. To dom wszystkich madridistas. W grudniu minie 71 lat od jego inauguracji. Zbudowanie go w jednej z naszych najtrudniejszych epok nie było łatwe. Teraz mamy wystarczającą płynność, by móc podjąć się nowego pasjonującego wyzwania. Santiago Bernabéu wyznaczył nam drogę. Real Madryt będzie miał najlepszą i najnowocześniejszą infrastrukturę, z której korzystać będą najlepsi zawodnicy na świecie. Dzięki temu pozostaniemy liderem pod względem tytułów i przychodów.
– Nowe Santiago Bernabéu XXI wieku będzie sceną emocji, które naznaczą przyszłość Realu Madryt. Będzie to najlepszy stadion na świecie, który pozwoli nam na koniec tego wieku zostać uznanymi za najlepszy klub XXI wieku. Nowy stadion będzie majątkiem i dumą naszych socios i kibiców. Bardzo wszystkim dziękuję.
[Po przemówieniu przyszedł czas na debatę, w której głos mógł zabrać każdy chętny delegat. Główne zarzuty dotyczyły zbyt małej wiedzy na temat projektu czy finansowania oraz strachu przed zaciąganiem ponad 0,5-miliardowego długu. Do tego niektórzy socios zarzucali Florentino, że powinien sam sfinansować te prace skoro jest jednym z najbogatszych Hiszpanów. Pojawił się też temat wyrzucenia z obiektu Ultras Sur. Po wysłuchaniu argumentów prezes wrócił na mównicę, gdzie był bardzo żywiołowy i ostro zareagował na wszystkie ataki. Przedstawiamy zapis jego wystąpienia poniżej.]
Wystąpienie Florentino Péreza po wystąpieniach delegatów:
– Witam ponownie. Postaram się mówić krótko, bo jest już późno, ale chciałbym, żebyśmy… powiedzmy… dokonali pewnej refleksji. Tutaj wypowiedziało się wielu socios i było to na pewno bardzo miłe zgromadzenie, ale widzę pewne rzeczy, które trzeba wyjaśnić. Chcę odpowiedzieć tym, którzy opowiadają tu, że jestem bogaty, że ja powinienem to finansować, że to wtedy nie dotknie klubu… Chcę powiedzieć, że ci ludzie mogą tu dzisiaj przemawiać dzięki temu, że ja w 2000 roku, kiedy tu przyszedłem, bez mówienia o tym komukolwiek poręczyłem dla klubu 147 milionów euro. Zrobiłem to, bo w 2000 roku, szczerze, dług był ogromny, a co najgorsze, wydatki były dużo większe od przychodów. Tak wykazał audytor.
– Było na to tylko jedno rozwiązanie: ktoś musiał wykupić klub i stać się jego właścicielem. Słuchajcie, może i nie byłoby źle, bo większość klubów ma właściciela i nie ma żadnego problemu. Jednak mi ojciec zaszczepił w sercu Real Madryt i nauczył, że musimy być właścicielami swojego klubu dopóki jest to możliwe. Tamta sytuacja bardzo mnie dotknęła, więc wystartowałem w wyborach. Spokojnie bez mówienia nikomu przyszedłem do klubu i napotkałem rzeczywistość. Co miałem powiedzieć? Że w Realu nie ma żadnych pieniędzy? Każdy to wiedział. Najpierw zbadaliśmy długi. Wtedy pensji nie dostawał nawet żaden piłkarz. Ruszyliśmy więc do banku, by coś z tym zrobić. Po 18 latach nie wspominam tego, żeby pokazać jaki to jestem świetny czy coś. Po prostu wtedy mieliśmy taką sytuację.
– Mój projekt oparty został na tym Bernabéu, czyli posiadaniu najlepszych zawodników. Trzeba było znaleźć pieniądze na pensje, ale też transfery najlepszych graczy, by Real wrócił na swoje miejsce. Musiałem wtedy słuchać, że chcę sobie przywłaszczyć Real Madryt, gdy po prostu opłacałem, kogo było trzeba i poręczałem kapitał, bo tego wymagała sytuacja i tego trzeba było, by ruszyć dalej. Mówili, że oszalałem, że chcę mieć po prostu u siebie samych najlepszych. Nie chciałem ich mieć, bo taki miałem kaprys. Wierzyłem, że najlepsi piłkarze na świecie wyciągną nas z finansowej ruiny. Tak się stało.
– Podam taki przykład: za Zidane'a wyłożyliśmy 73 miliony euro, szaleństwo. Dla nas to była strategiczna operacja. Mieliśmy wtedy budżet na poziomie nieco ponad 100 milionów euro i zaryzykowałem, bo trzeba było poręczyć kapitał pod tę operację. Zastawiałem pieniądze na wszystko, co uznawaliśmy za konieczne. Kupiliśmy go, wierząc, że wyciągnie nas z ruiny. Tak się stało. Słuchajcie, na koszulce mieliśmy wtedy Tekę [pokazuje na klatkę piersiową], która dawała nam rocznie 400 milionów peset. Po Zidane'ie przyszedł Siemens Mobile i dał nam 4 miliardy peset. W moment przeszliśmy z przychodów na poziomie 100 milionów na 300 milionów euro. Mogliśmy spłacić długi i rozwiązaliśmy problemy ekonomiczne. Opowiadam o tym teraz, bo chcę, żeby ci panowie, którzy mnie tu atakują, chociaż mnie to nie boli, zrozumieli, że mogą to robić dzięki mnie. Gdyby nie udało się uratować tamtej sytuacji, ci panowie nigdy nie dostaliby żadnego takiego prawa głosu.
– Dzisiaj czuję się dumny, że mamy tu taką sytuację. Byłem dumny z tego, co zrobiliśmy i gdy uznałem, że zrobiłem swoje, że uratowałem klub, odszedłem w 2006 roku. Musiałem wrócić w 2009 roku. Dzisiaj możemy was zapewnić, że każdy obecny na tej sali, każdy z was, to delegat. Nie miejcie żadnej wątpliwości. Nie ma tu żadnej wątpliwości. Był tu moment, że na Zgromadzenie wchodzili kibice Atleti czy innych klubów, że wprowadzano ludzi z zewnątrz, podstawiano ich, by pomogli w głosowaniach. Musiałem wrócić i wróciłem wyłącznie po to, by zregenerować to Walne Zgromadzenie. Ten pan mnie atakuje, ale wiem, że to nasz delegat. Zaraz powiem dlaczego mnie atakuje, ale chcę wam powiedzieć, że mnie cieszy to, co tu zrobiłem. Gdy wróciłem w 2009 roku, rozpocząłem też pracę nad tym projektem [pokazuje na stadion]. Tego mi zabrakło przed odejściem.
– Teraz zarzuty wobec mnie są takie, że wcześniej stadion kosztował 400 milionów i był za darmo. Miał koszt, miał wielki koszt, bo dawaliśmy im 20 lat do używania nazwy Realu Madryt. To jest koszt. To można zrobić, kiedy chcesz. Teraz możemy to zrobić nawet za więcej pieniędzy. Mówią, że było gratis. Tu nie ma nic za darmo. To przychód klubu za sponsoring, ale sponsor dostaje swoje. Teraz mówię, że koszt jest większy, ale to nie moja wina. Nie mam wpływu na to, że odwołują się teraz od wszystkiego i zaskarżają co się da. Przy tych wszystkich trudnościach mamy na końcu projekt, który wypełnia dwa podstawowe cele, jakie dziś poruszyłem: po pierwsze, poprawa komfortu dla widzów i uzyskanie jakości, jakiej dzisiaj tu nie ma; po drugie, mamy szansę zainwestować w stadion. Mamy szansę zwiększyć te przychody. Gdy opowiadam o tych wszystkich finansach, sam Tour da 2 razy większe przychody, pieniądze ze sklepów wzrosną 4-krotnie. Dzisiaj ludzie się w nich nie mieszczą, codziennie mamy przepełnienie. Dojdą przychody w wysokości 150 milionów euro.
– Niektórzy to jednak podważają. Mówią mi tu, że Bayern Monachium wydał na stadion 300 milionów euro. Słuchajcie, wszystkie angielskie stadiony, Wembley, Tottenhamu czy nowy Chelsea, wszystkie kosztują ponad miliard euro. Tymczasem tu porównuje się nasz stadion do obiektów klubów, które są naszymi przyjaciółmi, ale które nie mają nic wspólnego z naszą inwestycją. Nie wiem, dlaczego to się robi. W tygodniu ktoś rzucił, że my nie potrzebujemy nowego stadionu. No cóż, dla nich mogliśmy dalej grać na O’Donnell [stadion Realu w latach 1912-1923].
– Słuchajcie, gdy nakładam garnitur prezesa, nakładam go w każdej sprawie. Nałożyłem go w 2000 roku, mam go dzisiaj i nakładałem go też, gdy wyrzucałem stąd chuliganów. Muszę to powiedzieć. Też poniosłem swój koszt w tej sprawie. Jest ich coraz mniej i ja ciągle wyciągam do nich rękę, by przenieśli się do powiedzmy normalnego życia. Zapraszam ich, by szli na to rodzinne Bernabéu, a nie na te, gdzie wcześniej wyciągano noże. Jeśli jestem prezesem Realu, muszę skończyć z czymś takim. Skończyłem z przemocą. Przy tym nie wiem nawet ile już razy malowano hasła na moim domu czy nawet grobie mojej żony. Dotychczas nie wypowiadałem się w ogóle na ten temat. Jednak jeśli jestem prezesem Realu Madryt, muszę z nimi walczyć. Muszę ich wygonić ze Zgromadzeń, z życia klubu, uniemożliwić im odsprzedawanie karnetów międzynarodowym firmom. Walczę także z tym!
– Proszę wszystkich, by zrozumieli, że Real Madryt to modelowy klub we wszystkim, na boisku i poza nim. Ja się tym zajmuję. Dzisiaj przedstawiam taki projekt, a niektórzy przychodzą i porównują go do nie wiadomo jakich stadionów. Przedstawiamy ten projekt po takich wielkich trudnościach z jego wprowadzeniem od 2009 roku. Mamy 2018 rok i pokazujemy ten projekt po świetnej współpracy z architektami. Muszę przyznać, że wyznaczona firma zachowała się wobec nas wspaniale, naprawdę. Ci ludzie mają moje uznanie. Pomagali nam ze szczerych chęci, bo Real Madryt to bardzo ważna światowa instytucja. Do tego nie mamy właściciela i gdy coś robimy, to nie dla siebie, a dla najbardziej prestiżowej marki na świecie. Ten wysiłek zmieni „nasze życie”.
– Powiem wam szczerze: cztery lata temu, osiem lat temu czy w 2004 roku nikt nie chciał dać nam takich pieniędzy na takich warunkach. Wtedy musieliśmy skorzystać z możliwości zmiany nazwy stadionu. Jednak jak mówi przysłowie, nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie. Wyszło, że dzisiaj możemy zadłużyć się na długi okres ze stałym oprocentowaniem z roczną ratą w wysokości 3% dzisiejszych przychodów. Dzisiejszych. Nie mówię o jutrzejszych czy tych za 5 lat, kiedy może to być 1%. I przychodzi tu ktoś, opowiadając o finansowym dramacie.
– Muszę wam powiedzieć: sześciu socios, tylko tylu socios złożyło do klubu zapytanie w tej sprawie. Dzisiaj mamy wielkie zapotrzebowanie na informacje, które bierze się ze współżycia niektórych panów z mediami, które nas nie lubią. Musimy się bronić. Nie narzucam wam żadnego myślenia, ale trzeba obnażać te osoby, które są przeciwko nam, nic więcej. To też męczy, gdy w ciszy i anonimowo próbuje się zakłócić naszą pracę. W naszym morzu mamy tę malutką plamkę, w której są osoby przeciwne interesom Realu Madryt.
– O projekt wcześniej zapytało sześciu socios i co więcej, statut mówi jasno, że by zadłużyć się na więcej niż 20% ostatniego zatwierdzonego budżetu, trzeba poprosić o zgodę Zgromadzenia, trzeba poprosić was. To jest wasza odpowiedzialność, a nie czytamy, że trzeba zorganizować referendum dla wszystkich. Warto dodać w kwestii referendum, że to ja w 2009 roku dodałem zapis do statutu o konieczności przeprowadzenia referendum w sprawie przekształcenia struktury Realu Madryt w spółkę akcyjną. Wcześniej tego nie było. To ja to zrobiłem. Statut jest zatwierdzony i musimy uzyskać reprezentatywną zgodę socios, by móc działać.
– Powiem wam coś jeszcze. To wydaje się ogromna kwota, ale pomyślmy o wielkim zawodniku. Przychodzi wam na myśl wielki gracz, każdy ma swojego. Kupili go wcześniej za jakąś kwotę, a dzisiaj można go pozyskać od nich za 250-300 milionów euro. Dodajemy do tego jego pensję na 6 lat i koszt jest większy niż ten stadionu. A w sprawie zawodnika mamy ryzyko. Ogromne ryzyko. Może doznać urazu, złamać nogi… Tego nikt by nam nie pokrył. A stadion to bardzo prosty temat. Mamy stałe oprocentowanie ze stałą roczną ratą przez 20, 25, 30 lat, w zależności od warunków. Taki ruch zmienia wszystko w naszej instytucji.
– Dlatego proszę was, jeśli zrobiłem, co zrobiłem, gdy tu przychodziłem, to zapewniam was, że nie wpędzę nikogo z nas w żadne kłopoty, a będę dążył do polepszania i poprawiania Realu Madryt. Przy tym szczerze stwierdzam, że są po prostu ludzie, którzy nie chcą, żebyśmy się poprawiali. Nic więcej, tyle. Dziękuję wszystkim za to Zgromadzenie, bo to odświeżyło nam perspektywę na to, kim byliśmy, kim jesteśmy i kim chcemy być w przyszłości. Dziękuję wam wszystkim za zaufanie, jakie nam tu okażecie. Jeśli tego nie zrobicie, zobaczymy, co zrobimy dalej, bo niedługo oprocentowanie może wzrosnąć i wtedy nie wiadomo, co będziemy mogli zrobić. Mamy okienko szansy i uważamy, że powinniśmy je wykorzystać. A potem jeśli pojawi się znowu szansa na zmianę nazwy stadionu, to tylko dlatego, że dostaniemy dużo więcej pieniędzy. Dziękuję wam wszystkim.
[Po tym wystąpieniu przystąpiono do głosowania, na którym zarząd otrzymał pozwolenie na zadłużenie klubu maksymalnie na 575 milionów euro na maksymalnie okres 35 lat wyłącznie w celu przebudowy Santiago Bernabéu. Zgodnie z dzisiejszymi wypowiedziami prezesa, nowy obiekt ma być gotowy w 2022 roku.]
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze