Uniknąć zostania drugim Moratą
Czy Mariano odniesie sukces w Realu Madryt?
Mariano Díaz nie mógł się lepiej przywitać z kibicami na Santiago Bernabéu po swoim powrocie do Realu Madryt – w ciągu zaledwie osiemnastu minut meczu z Romą udowodnił, że chce odnieść sukces w stolicy Hiszpanii i zrobi praktycznie wszystko, aby zasłużyć sobie na coraz więcej szans. Walka, nieustępliwość, agresja i przepiękna bramka były wizytówką hiszpańskiego napastnika w pierwszym spotkaniu Królewskich w tej edycji Ligi Mistrzów.
Do meczu z Romą Mariano nie zdążył jeszcze nawet zadebiutować w tym sezonie w barwach Blancos, za co po remisie na San Mamés spadła krytyka na Julena Lopeteguiego. Trener jednak bardzo szybko wyciągnął wnioski i po zaledwie czterech dniach od pierwszej straty punktów w tym sezonie ligowym postanowił dać w końcu szansę 25-letniemu snajperowi. Nowa siódemka Królewskich odwdzięczyła się w najlepszy możliwy sposób – pracą i poświęceniem na boisku oraz fantastycznym golem, po którym wstało całe Bernabéu. Mariano udowodnił, że gdy drużyna potrzebuje bramek, to można na niego liczyć.
W poprzednim sezonie największą piętą achillesową Królewskich była skuteczność zawodników ofensywnych. Jak to zwykle było na przestrzeni ostatnich dziewięciu lat, odpowiedzialność za zdobywanie bramek ciążyła tylko i wyłącznie na Cristiano Ronaldo. Ani Gareth Bale, ani Karim Benzema nie potrafili chociaż w minimalnym stopniu dotrzymać kroku Portugalczykowi, a Borja Mayoral nie cieszył się zbytnim zaufaniem trenera. Odejście Cristiano do Juventusu sprawiło, że klub po prostu musiał wykonać jakiś ruch względem wzmocnienia ataku. I wybór padł na Mariano.
W poprzednim sezonie hiszpański napastnik zdobył 20 bramek w 42 meczach, doprowadził Olympique Lyon do trzeciego miejsca w Ligue 1 i udowodnił, że jest w stanie błyszczeć na najwyższym poziomie. Jednocześnie Real Madryt już od poprzedniego sezonu zmagał się z problemem coraz słabszej jakości na ławce rezerwowych. Odejścia Jamesa Rodrígueza, Álvaro Moraty, Pepe czy właśnie Mariano doprowadziły do tego, że pomiędzy zespołem A a zespołem B utworzyła się prawdziwa przepaść pod względem jakościowym.
Real Madryt wiedział, że to właśnie w tej kwestii musi jak najszybciej podjąć konkretne działania. To, że pierwsza jedenastka Królewskich jest jedną z najlepszych na świecie, nie ulega wątpliwości – ten skład przeszedł już do historii jako pierwszy w historii, który wygrał trzy Ligi Mistrzów z rzędu. Klub potrzebował jednak zmian na ławce rezerwowych. Niezbędni byli zawodnicy na wystarczająco wysokim poziomie, którzy jednocześnie zaakceptują rolę rezerwowych i do każdej otrzymanej minuty będą podchodzić z zapałem młodego debiutanta. Mariano udowodnił w środę, na czym to polega.
Przypadek podobny... ale inny
Już podczas lata, gdy Królewscy nie rozważali jeszcze transferu nowego napastnika, Mariano jasno wypowiedział się na temat swoich szans na powrót: „Realowi Madryt nie można odmówić”. Teraz, po powrocie do stolicy Hiszpanii znów bardzo szybko zademonstrował swoją pokorę i oddanie zespołowi – mimo przekładanego wciąż debiutu w żadnym momencie nie padło z jego ust złe słowo. Cierpliwie i w spokoju czekał na swoją szansę. Uznał, że przemawiać się powinno na boisku, a nie poza nim. Każda sekunda meczu z Romą była dla Mariano niczym prezent gwiazdkowy.
Przypadek byłego zawodnik Lyonu najbardziej przypomina ten Moraty. Po pierwszym pełnym sezonie w pierwszej drużynie Realu Madryt hiszpański napastnik postanowił szukać minut w Juventusie. We Włoszech rozegrał dwa sezony na naprawdę wysokim poziomie, dzięki czemu Królewscy postanowili go sprowadzić z powrotem. Liczby Moraty po powrocie na Santiago Bernabéu nie były złe (20 bramek w 45 meczach), ale bardzo często mecze zaczynał na ławce rezerwowych, co sprowokowało go do tego, aby ponownie szukać szczęścia poza granicami Hiszpanii. Morata nie miał tej cierpliwości, aby poczekać na swoją prawdziwą wielką szansę, dlatego przeniósł się do Chelsea, w której miał mieć pewne miejsce w pierwszym składzie. Plany Hiszpana zostały jednak szybko zweryfikowane – pod koniec sezonu był już tylko rezerwowym, przez co stracił nawet szansę na wyjazd na mundial.
Rolę, na jaką w Realu Madryt nie zgadzał się Morata, teraz przejął Mariano. Dobrze wie, że przyszedł, aby wstępnie być jedynie zmiennikiem Benzemy i będzie musiał maksymalnie wykorzystać każdą otrzymaną szansę. Na dzień dzisiejszy nie ma wątpliwości co do jednego – Mariano już teraz zaskarbił sobie zaufanie całego madridismo. Tylko czas odpowie nam na to, jak daleko będzie w stanie zajść z takim nastawieniem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze