Lopetegui powiela początki Valverde
Królewscy kopiują ubiegłoroczny początek sezonu Barçy
Osiągnięcie sukcesu i spełnienie marzeń samo w sobie jest bardzo trudne. Jednak jeszcze trudniejszym zadaniem wydaje się być sprostanie oczekiwaniom, gdy sukces został już osiągnięty, a nowym celem staje się utrzymanie poziomu. Przekonał się o tym Ernesto Valverde, który rok temu słabo zapowiadający się sezon przekuł w końcowy dublet. Teraz podobną drogę przechodzi Julen Lopetegui, który po początkowych problemach powoli wychodzi na prostą.
Chaotyczne lato
W lecie 2017 roku Valverde był świadkiem tego, jak w stolicy Katalonii spełniały się praktycznie wszystkie największe koszmary. Najpierw wbrew zapewnieniom dyrekcji Barçy z klubu odszedł Neymar, który za rekordowe 222 miliony euro przeniósł się do PSG. Zadaniem nowego trenera było przemodelowanie pierwszego składu, aby jak najszybciej zapomnieć o tercecie MSN. Klub mu w tym nie pomagał, gdyż nie udało się wówczas sprowadzić ani Marco Verrattiego, ani Philippe Coutinho, ani Ángela Di Maríi. Ostatecznie do Barcelony przenieśli się Paulinho i za astronomiczną kwotę Ousmane Dembélé.
Pesymistyczne prognozy zaczęły się spełniać już na samym początku sezonu. Barcelona poniosła klęskę w dwumeczu z Realem Madryt o Superpuchar Hiszpanii. Wówczas wszystko wskazywało na to, że rozpędzeni Królewscy będą nie do zatrzymania w Hiszpanii, a Katalończyków czeka dłuższa posucha pod względem trofeów. Mimo to podopieczni Valverde wraz z rozpoczęciem ligowych zmagań przeszli metamorfozę, zanotowali komplet zwycięstw przed pierwszą przerwą reprezentacyjną i po całorocznej dominacji w La Lidze sezon zakończyli z krajowym dubletem.
Lopetegui może mieć wrażenie, że wyżej opisana sytuacja teraz się powtarza. Najpierw tuż po przybyciu do nowego klubu był świadkiem tego, jak zespół opuszcza Cristiano Ronaldo. Oczywiście trener liczył na solidne wzmocnienia, aby jak najmniej odczuć stratę Portugalczyka, ale klub nie zdecydował się na żaden wielki transfer. Lopetegui ograniczył się zatem do tego, aby podziękować za sprowadzenie w ostatniej chwili Mariano Díaza, powolne wprowadzanie do składu Álvaro Odriozoli i Thibaut Courtois oraz oddelegowanie Viníciusa Júniora do Castilli.
I znów podobnie jak rok temu Valverde, tak teraz Lopetegui bardzo szybko zaliczył pierwszy silny cios. Real Madryt już w pierwszym oficjalnym meczu zanotował dotkliwą porażkę z Atlético Madryt w pojedynku o Superpuchar Europy. Podopieczni baskijskiego szkoleniowca jednak bardzo szybko się ocknęli i udało im się zanotować komplet zwycięstw przed pierwszą przerwą reprezentacyjną. Teraz madridistas bez wątpienia liczą na to, że podobieństwa względem przygody Valverde będą trwać nadal. Przynajmniej w rozgrywkach hiszpańskich.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze