Młodzież dorasta
Real Madryt lepszy od Juventusu
Na Królewskich patrzyło się dziś z przyjemnością. Zwłaszcza w drugiej części meczu ci najmłodsi zawodnicy z kadry pierwszego zespołu pokazali się z dobrej strony i poprowadzili Los Blancos do zwycięstwa z Juventusem. Julen Lopetegui oczywiście nie może już osiadać na laurach, wciąż bowiem jest wiele aspektów do poprawy. Wciąż niektórzy zawodnicy wyglądają dość ociężale albo miewają problemy z koncentracją. Ostatecznie jednak dziś raczej nie wypada być po tym spotkaniu niezadowolonym.
Trudno po kilku tygodniach treningów i przygotowań do kolejnego sezonu oczekiwać, że Królewscy nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, będą prezentować na boisku magię. I z pewnością tego nie oglądaliśmy. Zawodnicy z Madrytu często byli przy piłce, ale – chyba nieco tradycyjnie – bardzo długo niewiele z tego wynikało. W 12. minucie Juventus wyszedł w końcu na prowadzenie. Miał bardzo dużo szczęścia, kluczowy był bowiem błąd Daniego Carvajala, który po dośrodkowaniu João Cancelo niefortunnie interweniował i skierował piłkę do własnej bramki.
Nie trzeba tego pisać po raz setny, ale ostatecznie chyba można – wynik nie był najważniejszy. Nie było więc tak, że Real Madryt nagle rzucił się do ataku, byle odrobić wynik. Dalej grał spokojnie, starał się realizować niektóre założenia trenera, które były dość jasne do odczytania. Więcej gry z pierwszej piłki, wyższy pressing, gra dalej od własnej bramki. Wreszcie w końcówce połowy sposób na pokonanie Wojciecha Szczęsnego znalazł Gareth Bale, który dopadł do bezpańskiej piłki i ładnym uderzeniem wyrównał stan meczu. Chwilę później dobrą okazję stworzył sobie Sergio Reguilón, ale tym razem polski bramkarz poradził sobie ze strzałem.
Asensio-Vinícius-Asensio. Pierwsza istotna akcja drugiej połowy przyniosła bramkę na 2:1, a wszyscy jej uczestnicy zrobili wszystko dokładnie tak jak trzeba. Młody Brazylijczyk znakomicie zachował się w polu karnym rywala, nie szukał wykończenia, lecz czekał na świetnie wbiegającego w wolną przestrzeń partnera z zespołu i zanotował asystę. Marco nie skończył zresztą strzelania na tym uderzeniu. Po dziewięciu minutach ładna akcja Viníciusa w środku pola i przerzut Ceballosa uruchomiły Lucasa Vázqueza, który odnalazł Asensio, a ten niczym wytrawna „dzeiewiątka” znalazł pozycję do oddania strzału i pokonał Szczęsnego po raz drugi.
Niby wynik nie był ważny, ale zachowanie Królewskich przy rezultacie 3:1 było zaskakująco dojrzałe. Potrafili uszanować piłkę, nie chcieli bawić się w popisy czy indywidualne szarże, powoli przesuwali się do przodu i męczyli tym Juventus, który momentami był po prostu zrezygnowany. Z dobrej strony pokazał się też Andrij Łunin, który dwukrotnie interweniował w nie najłatwiejszych sytuacjach. Pochwalić wypada jednak znacznie większą liczbę piłkarzy, choć tak naprawdę prawie wszyscy mogą cieszyć się ze swoich występów i z rezultatu.
Real Madryt – Juventus FC 3:1 (1:1)
0:1 Carvajal 13' (gol samobójczy)
1:1 Bale 39'
2:1 Asensio 47' (asysta: Vinícius)
3:1 Asensio 56' (asysta: Lucas Vázquez)
Real Madryt: Keylor (64' Łunin); Carvajal (46' Odriozola), Nacho (78' José León), Javi Sánchez (78' Ødegaard), Reguilón; Valverde, Kroos (46' Llorente), Ceballos (64' Mayoral); Isco (46' Asensio); Bale (46' Lucas Vázquez), Benzema (46' Vinícius).
Juventus: Szczęsny (63' Perin); De Sciglio, Benatia (63' Rugani), Chiellini (72' Barzagli), Alex Sandro; Khedira (46' Fagioli), Pjanić (72' Fernandes), Marchisio; Bernardeschi, Favilli (63' Pereira), Cancelo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze