Klopp: Postaramy się pokazać chłopakom, że w finale sens ma bycie odważnym
Kilka komentarzy trenera Liverpoolu
Jürgen Klopp pojawił się wczoraj na konferencji prasowej w czasie otwartego dnia dla mediów, jaki Liverpool zorganizował przed finałem Ligi Mistrzów. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi Niemca z sali prasowej.
– To bardzo dobry moment dla klubu, dla nas, dla chłopaków, bo zakończyliśmy sezon w najlepszy sposób. Zamknięcie ligi smakowało doskonale i teraz naprawdę świetnie wykorzystujemy ten czas przed finałem. Mamy czas na pracę i nie musimy pakować wszystkiego w 2-3 sesje treningowe. Chłopcy mogą się zregenerować i już zrobiliśmy wiele fajnych rzeczy. Dzisiaj przez waszą obecność mieliśmy zajęcia fizyczne, ale od jutra mamy 3 bardzo ważne treningi. Będziemy świetnie przygotowani do meczu. Co do pewności siebie, czujemy się naprawdę dobrze i uważamy, że zasługujemy na bycie tutaj. To dotychczas była bardzo ekscytująca podróż i chcemy ją odpowiednio zakończyć.
– Szanse Cana na występ? Wszystko zależy od zawodnika. Powiem tak: 10 dni temu nie myślałem, że będzie możliwe, by dzisiaj zrobił to, co zrobił na treningu. Nie wyglądało na możliwe to, co robił już w Marbelli. Wygląda dobrze, odczucia są naprawdę pozytywne, ale musimy jeszcze zaczekać. Opcje są otwarte, ale świetnie widzieć go znowu w grupie. On sam jest zdesperowany, żeby znowu być jej częścią. Zobaczymy.
– Doświadczenie Realu? Wiesz, nie chcę tym teraz pogrywać. Oni po prostu są bardziej doświadczeni, to jest fakt. Gdyby istniał rynek doświadczenia, mogliby by tam sprzedawać to swoje i byliby bogatsi niż nawet są teraz. Doświadczenie jest bardzo ważną rzeczą w życiu, ale nie jest jedyną ważną rzeczą. Jest też kilka innych znaczących aspektów, szczególnie w futbolu. Sam dobrze o tym wiem. Na pewno doświadczenie daje ci przewagę, ale możesz odrobić stratę przez pragnienie, gotowość, nastawienie, pracę. Możesz to nadrobić i to coś dobrego. To kocham w futbolu. Do tego też mamy swoje doświadczenia. Może nie takie, że wygraliśmy dwa ostatnie finały, ale coś tam przeżyliśmy, co też ma swoją wartość. Wiadomo, nie jesteśmy też ze sobą tak długo jak Real Madryt, bo oni nie tylko wygrali te ostatnie 2 czy 3 finały, ale zagrali w tych meczach praktycznie tym samym składem, co jest też bardzo wyjątkowe. Jako grupa są bardzo mocni. To same fakty, ale… to wciąż futbol. Mamy szansę i dlatego spróbujemy. Wyjdźmy tam i pokażmy poziom, który według wielu nie jest dla nas możliwy. To właśnie powinniśmy zrobić. To, czego potrzebujemy w tym finale, pokazywaliśmy już wiele razy nawet w tym sezonie Ligi Mistrzów. Teraz znowu trzeba zrobić swoje w starciu z naprawdę mocną ekipą. Oczywiście oglądałem ich remis z Villarrealem i widziałem te reakcje międzynarodowych mediów, ale powiem szczerze, że pierwsza połowa była naprawdę imponująca. Wyglądali, jakby mogli zrobić, co tylko zechcą, a grali z Villarrealem. To nie jest jakiś słaby zespół. Jasne, w drugiej połowie za szybko skończyli grać, ale w ich sytuacji jest to dla mnie zrozumiałe. Jednak pokazali ogromną jakość. Mają mocną jedenastkę, a i tak nikt nie wie, kto zagra w sobotę, czy Benzema, czy Lucas, czy Asensio, czy ktokolwiek z tej kadry. To naprawdę mocna ekipa piłkarska, ale tak musi być w finale. W takim starciu grasz na naprawdę silny zespół, ale dobra informacja jest taka, że my też jesteśmy dobrą drużyną piłkarską. A przy tym mamy ogromne pragnienie i pracowaliśmy ciężko, by spełnić nasze marzenie. Obyśmy to pokazali, a jak to pokażemy, to mamy szansę. To wystarczy.
– Praca psychologiczna przed finałem? Po pierwsze, w ostatnich tygodniach byliśmy pod ogromną presją i graliśmy z wielkimi oczekiwaniami, bo naprawdę bardzo, bardzo chcieliśmy wygrać każde kolejne spotkanie. Po starciu z West Bromwich nagadałem głupot, bo byłem naprawdę wściekły, że nie wygraliśmy. Wiedziałem, że przy każdym braku zwycięstwa będzie coraz trudniej i presja była ogromna. To inna presja, ale presja. Nie jestem psychologiem, ale uważam, że każdy jest swoim najlepszym doradcą i musi robić to, co mu wychodzi. Gdyby ktoś przyszedł i mówił mi, że coś w kolejnym meczu będzie inne, to sam zacząłbym się denerwować. Musimy zagrać jak zawsze, zrobić swoje i podejść do tego jak do kolejnej szansy, bo to okazja, nic więcej. Nie możesz wejść do meczu bez świadomości, że możesz go przegrać. Ja sam przegrywałem wiele razy w życiu, ale wciąż żyję i jestem do tego szczęśliwym człowiekiem. Życie toczy się dalej, nie ma problemu. Postaramy się w pozytywny sposób pokazać chłopakom, że w finale sens ma bycie odważnym, że sens ma taka gra jak w innych spotkaniach. Nie było łatwo pokazać odwagę w starciach z City czy Romą, ale chłopcy to zrobili. Gdy tacy byliśmy, pozostawaliśmy w meczu. Gdy tylko próbowaliśmy jakoś bronić wyniku czy coś takiego, wypadaliśmy ze spotkania. To nie był główny powód problemów, ale jeden z wielu. Dużo rozmawialiśmy w sezonie i nie mam niczego, co zachowywałem na ten jeden mecz. Nie ma specjalnej rzeczy na finał pod tym względem. Szczerze mówiąc, czuję się dobrze. Naprawdę czekam na to starcie i chcę je rozegrać. Jest zupełnie inaczej niż przed meczem z Brighton. Tego spotkania w ogóle nie chciałem rozgrywać, kupiłbym to 1:0 i pojechał do domu. Cieszyłbym się, gdyby oni się nie stawili czy coś takiego, ale ten finał naprawdę chcę rozegrać. To będzie coś ekscytującego.
– Gdybyśmy nie byli w dobrym miejscu pod względem mentalnym, nie bylibyśmy tutaj. Nie mam co do tego wątpliwości. Gdybym teraz wymyślał coś nowego, nową taktykę i dał graczom poczucie, że z naszym dotychczasowym futbolem nie mamy szans z Realem Madryt, wtedy… Można popełnić jakiś błąd, ale nie możesz w takim momencie wywracać całego swojego sezonu. Nie możemy w ostatnim tygodniu wszystkiego wyrzucić. Jesteśmy mocni, gramy dobrze, wyszliśmy z tylu trudnych sytuacji, jako grupa jesteśmy ze sobą długo i jestem zadowolony z miejsca, w jakim teraz jesteśmy. Musimy wykorzystać wszystko, co dotychczas zrobiliśmy. Cokolwiek sądzisz o motywacji, gdybym teraz zaczął ich specjalnie motywować, to nas w ogóle by tu nie było, dawno bylibyśmy na wakacjach. Jestem tego pewny na 100%. Jako grupa osiągnęliśmy wiele i ci chłopcy mogą polegać na swoich umiejętnościach. Jedyny problem jest taki, że druga drużyna też jest dosyć dobra. Jednak to nie oznacza, że wiemy, jak to wszystko się skończy. Po prostu są świetni i musimy spróbować zagrać w futbol, ani mniej, ani więcej. To wszystko, żadnych szaleństw. Trzeba zrobić to, w czym jesteśmy dobrzy, czyli zagrać z pełną mocą. Pokazaliśmy to w wielu meczach Ligi Mistrzów, że się nie bronimy. Musimy pokazać swoje, chociaż nasz rywal też ma swoją jakość. To wielki mecz i wiemy, co wygrana znaczyłaby dla ludzi Liverpoolu, ale przede wszystkim chłopcy muszą być odpowiednio nastawieni, by móc zagrać jak najlepiej. To moja praca, ale nie zaczęła się ani wczoraj, ani nie zacznie na nowo jutro. Robię to od momentu, w którym zaczęliśmy razem pracować.
– Czy Salah jest ważniejszy dla Liverpoolu niż Cristiano dla Realu? Już mogę przeczytać nagłówek, jaki powstanie po mojej odpowiedzi… Dlatego nie chcę odpowiadać na to pytanie. Nie [śmiech]! Tak naprawdę można napisać książkę o znaczeniu Salaha i Cristiano dla swoich ekip, nawet bez mojej wypowiedzi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze