Od „Chelsea z Costa del Sol” do Segunda División
Spektakularny upadek Málagi
Na siedem kolejek przed końcem rozgrywek Málaga może powoli zacząć planować przyszły sezon w Segunda División. Klub o budżecie wynoszącym 63 miliony euro i mogący pochwalić się 24 tysiącami karnetowiczów znajduje się w fazie rozpadu. Jak można wytłumaczyć podobną katastrofę? Cóż, to nie takie proste.
Abdullah Al Thani, który kupił klub w 2010 roku, od początku swoich rządów wyróżniał się rzekomym zaangażowaniem przemieszanym z nieoczekiwanymi zniknięciami. Zainwestowanie na samym początku 137 milionów euro pozwoliło na ściągnięcie kilku bardzo dobrych zawodników, którzy w kontekście sportowym napisali złoty rozdział w historii klubu. Na boisku Málaga była o krok od awansu do półfinału Ligi Mistrzów, ale w gabinetach brakowało stabilizacji. Pojawiały się opóźnienia z wypłatami dla zawodników i płatnościami w skarbówce, co zmusiło działaczy do zweryfikowania ambitnych celów. „Chelsea z Costa del Sol”, jak nazywał klub jeden z bliskich współpracowników Al Thaniego, Abdullah Ghubn, na nowo stała się mierną Málagą. Tą co zawsze, tylko że z katarskim właścicielem.
Al Thani w Maladze nie przebywa już od prawie roku, klubem zarządzając przez portale społecznościowe. W tym czasie sternik Andaluzyjczyków zablokował przedłużenie kontraktu z Pablo Fornalsem, który następnie odszedł do Villarrealu po wpłaceniu klauzuli (11 milionów euro), a także nie zgodził się na transfer Javiego Garcíi, bardzo chcianego w zespole przez będącego wówczas trenerem Míchela. Al Thani napisał na Twitterze, że 30-letni piłkarz nie może zarabiać dwóch milionów euro rocznie. Z drugiej strony, szejk był w stanie wydać 3,2 miliona euro na Estebana Rolóna, który w lidze zagrał 426 minut. Jeszcze bardziej kuriozalną decyzją było jednak posłuchanie poprzedniego dyrektora sportowego, Francesca Arnau, i zapłacenie 4,6 za Emanuela Cecchiniego. Sprowadzony zeszłego lata Argentyńczyk miał być środkowym pomocnikiem, ale okazał się cofniętym napastnikiem i już zimą odszedł na wypożyczenie do meksykańskiego León. Tam nie jest nawet rezerwowym.
Do tego wszystkiego dochodzą także problemy prawne. Al Thani sądzi się z grupą hotelową BlueBay, której prezes, Jamal Satli, rości sobie prawa do 49% akcji klubu. Jego zdaniem właściciel Málagi nielegalnie je sobie przywłaszczył i samodzielnie nimi zarządza bez jakichkolwiek konsultacji. Sprawa ciągnie się już od kilku lat, a kolejny proces odbyć ma się 4 grudnia. Będzie to ważna data, która może mieć znaczny wpływ na przyszłość klubu... już i tak znajdującego się w Segunda División.
Właśnie tak wygląda dziś rzeczywistość w Máladze. Sportowa mizeria i właściciel toczący wojnę z innymi instytucjami oraz stale kwestionowany przez kibiców. Bałagan, który sternik stara się nieudolnie kontrolować za pomocą Twittera.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze