Przyszłość połowy drużyny wisi w powietrzu
Klub może opuścić aż 11 piłkarzy
W Walentynki Real Madryt będzie grał o to, by uratować jeszcze ten sezon. Strata dziewiętnastu punktów do Barcelony i odpadnięcie z Pucharu Króla z Leganés sprawia, że madridstas został już tylko jeden nabój, którym jest Liga Mistrzów. Niepewność, która towarzyszy wielu piłkarzom, na pewno nie ułatwia niczego i nie pozwala podejść ze spokojem do starcia z PSG. Przyszłość praktycznie połowy zespołu, w tym samego trenera, wisi w powietrzu i wszyscy zdają sobie sprawę, że starcie z paryżanami będzie miało znaczenie, jak wielka rewolucja czeka klub latem.
Bramka
Nieuchronnych zmian możemy spodziewać się na bramce i niemal doszło do nich już kilka tygodni temu. W styczniu Królewscy byli gotowi pozbyć się Kiko Casilli, o którego zabiegało Deportivo, Gatafe czy Newcastle i w jego miejsce pozyskać Kepa Arrizabalagę. Bask przeszedł już nawet badania medyczne w Madrycie, ale wszystko skomplikowała jego kontuzja, a na samym końcu weto postawił też Zizou i młody golkiper przedłużył kontrakt z obecnym klubem. Pomysł sprowadzenia nowego bramkarza nie upadł jednak w biurach Santiago Bernabéu i latem klub ma wzmocnić jeden z najlepszych golkiperów świata.
Pozycje Keylora, a przede wszystkim Casilli, są nawet więcej niż zagrożone. Drugi golkiper Realu zdaje sobie sprawę, że o ile tamten sezon może zaliczyć do udanych, o tyle ten nie przebiegł po jego myśli. Jego przyszłość stała się skomplikowana i raczej nie mieni się już w białych barwach. Z kolei zamysłem Keylora jest pozostanie w klubie, nawet jeśli trafi tu bramkarski galáctico. Kostarykanin nie boi się rywalizacji i chce walczyć o miejsce w składzie, tym bardziej że czuje wsparcie Zidane'a, ale zdaje sobie sprawę, że Real próbował pozbyć się go już kilkukrotnie i włodarze nie ufają mu w pełni. W 2015 roku tylko faks stanął na przeszkodzie tego, że Navas nie wylądował w Manchesterze. Latem Królewscy ponownie ruszą po Davida de Geę, o którym marzy Florentino Pérez, a na horyzoncie jest jeszcze Thibaut Courtois, który sam puszcza oko do madrytczyków. Keylor czuje się już zrezygnowany…
Obrona
Linia, w której musi dojść do zmian a priori. Nie do ruszenia są Sergio Ramos, Marcelo, Dani Carvajal i oczywiście Nacho, który gra w tym sezonie najwięcej. Coraz więcej wątpliwości towarzyszy za to Raphaëlowi Varane'owi, który ciągle ma jakieś problemy ze zdrowiem, a także Theo Hernándezowi, który nie spełnia przedsezonowych oczekiwań. Swojej przyszłości pewni nie mogą być też Achraf Hakimi i Jesús Vallejo. Zwłaszcza ten pierwszy. Latem klub miał pomysł, by wychowanek łapał doświadczenie w pierwszej drużynie, a Danilo udał się do Manchesteru City. Marokańczyk miał być początkowo częścią Realu B i stopniowo łapać minuty, ale problemy zdrowotne Carvajala sprawiły, że musiał zostać rzucony na głęboką wodę. 19-latek zaczął bardzo solidnie, ale grał coraz gorzej, aż spadł na bardzo niski poziom. Podobnie zresztą jak cały drugi garnitur. Po sezonie klub będzie chciał wypożyczyć lub sprzedać Achrafa z opcją wykupu.
Nieco inaczej wygląda sytuacja Vallejo. Wrócił do Madrytu po udanym pobycie we Frankfurcie i bardzo dobrych występach na mistrzostwach Europy do lat 21 w Polsce. Sztab szkoleniowy pokładał w nim spore nadzieje, ale 21-latek ciągle borykał się z urazami, a teraz wypadł z gry na nieco dłużej. Jego przyszłość zależy teraz tylko od tego, czy Los Blancos zdecydują się po roku wypełnić lukę po Pepe i kupić doświadczonego stopera, a na dziś wszystko wskazuje na to, że właśnie tak się stanie.
Pomoc
W drugiej linii znak zapytania można postawić przy trójce graczy: Isco, Mateo Kovačiciu i Macrosie Llorente. Isco jest rozczarowany swoją sytuacją. Po byciu jednym z najważniejszych zawodników na początku sezonu, stał się tym, który został zesłany przez Zizou na ławkę, ponieważ do gry wrócił tercet BBC. Rok temu Hiszpanowi również towarzyszyło wiele wątpliwości, ale ostatecznie zdecydował się przedłużyć kontrakt z klubem. Były gracz Málagi nie jest zadowolony z obecnej sytuacji i jego przyszłość znów stała się niepewna, choć trener zapewniał dzisiaj, że chciałby, aby ten pozostał w Realu na całe życie. Największe europejskie kluby przyglądają się jednak całej sytuacji i latem na pewno będą kusić Isco wielkimi pieniędzmi oraz pewnym miejscem w składzie.
Podobna historia spotkała Kovačicia. Chorwat błyszczał podczas pretemporady i na początku sezonu, ale wszystko zatrzymała kontuzja, która wykluczyła go z gry na wiele tygodni. Pomocnik wciąż nie odzyskał formy, a o jego pozyskaniu marzy nadal Roma, która zabiegała o jego usług również przed rokiem, lecz wtedy w Madrycie nikt nawet nie chciał słyszeć o jego odejściu. Jego sytuacje monitorują też Tottenham i Inter, choć trudno spodziewać się, by Królewscy zgodzili się go sprzedać.
Najgorzej wygląda sytuacja Marcosa Llorente. Wychowanek zaliczył świetny sezon w barwach Deportivo Alavés i w Madrycie wszyscy mieli wobec niego spore oczekiwania. 23-latek nie odnajduje się jednak w klubie i rzadko kiedy otrzymuje w ogóle powołania. Grał głównie w Pucharze Króla, a w lidze zaliczył raptem kilka ogonów. Zarówno Real, jak i piłkarz, będą na pewno chcieli rozwiązać tę sytuację latem i być może Llorente będzie zmuszony opuścić Bernabéu.
Atak
Egzystencja BBC jest poważnie zagrożona. W zasadzie niepewna jest przyszłość całej trójki. Wszystko jest uzależnione od tego, jak zakończy się ten sezon. Im będzie gorzej, tym większej rewolucji możemy być świadkami. Sytuacja ich trzech jest wbrew pozorom bardzo różna. O Cristano w tym roku napisano już chyba wszystko. Portugalczyk skończył właśnie 33 lata i początkowo domagał się nowego kontraktu, ale ostatecznie zrozumiał, że w tym momencie nie czas i nie miejsce na tego typu sprawy, więc wszystko zostało odłożone na czerwiec. Na razie wiele wskazuje na to, że Ronaldo może otrzymać po sezonie podwyżkę i zostać w klubie przynajmniej na kolejny rok, choć ewentualny blamaż w Lidze Mistrzów może znów odwrócić sytuację o 180 stopni.
Przyszłość Benzemy i Bale'a nie ma nic wspólnego z finansowymi oczekiwaniami, a jest uzależniona przede wszystkim od aspektów sportowych. Najbardziej skomplikowana jest sytuacja Francuza, nad którym klub od dawna rozkłada ochronny parasol, ale fani mają go już serdecznie dość. Karim w tym sezonie nie przekonuje praktycznie niczym, na domiar złego strzelił w lidze raptem dwa gole. Przypadek Bale'a jest nieco inny, ponieważ tu największy problem stanowi zdrowie Walijczyka. Gareth nie może złapać odpowiedniego rytmu gry i pokazać pełni swoich możliwości, bo niemal co chwilę łapie mniejsze lub większe urazy. Klub cały czas wierzy jednak, że w końcu uda mu się na dobre uporać ze zdrowotnymi problemami, ale kolejna kontuzja w tym sezonie może już zupełnie przekreślić jego karierę w stolicy Hiszpanii. Przyszłość tridente wisi w powierzy, a na horyzoncie można już wyczytać nazwiska ich ewentualnych następców: Neymar, Kane, Salah, Icardi czy Lewandowski…
Na samym końcu zostaje jeszcze Borja Mayoral, którego sytuację można porównać do tej Achrafa i Vallejo. Wychowanek wrócił z Wolfsburga i miał zastąpić Moratę oraz Mariano, którzy odeszli do Chelsea i Lyonu. Wkład w grę Borjy jest jednak praktycznie niezauważalny. Napastnik spędził w tym sezonie na murawie tylko 771 minut, mimo że często znajdował drogę do bramki, gdy Zizou wpuszczał go na boisko. Mayoral najprawdopodobniej zostanie latem wypożyczony lub sprzedany z możliwością wykupu. Jest jeszcze bardzo młody, ponieważ ma dopiero 20 lat i klub liczy na to, że będzie jeszcze w stanie odpowiednio się rozwinąć i pójść na przykład śladami Moraty, który wyjechał z Madrytu do Turynu, a po dwóch latach wrócił jako ukształtowany snajper.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze