Modrić: Byliśmy gotowi za siebie umrzeć, by obronić Ligę Mistrzów
Chorwat w wywiadzie dla <i>Four Four Two</i>
Brytyjski Four Four Two spotkał się z Luką Modriciem. Chorwat zaprosił dziennikarzy do swojego pokoju z trofeami, w którym podsumował swoje osiągnięcia i opowiedział między innymi o grze dla Realu Madryt. Przedstawiamy tłumaczenie najważniejszych fragmentów tego wywiadu z pomocnikiem Królewskich.
Można spokojnie powiedzieć, że 2017 rok był dla ciebie dobry. Jak ty go podsumowujesz?
To był dotychczas mój najlepszy rok w karierze. Przede wszystkim, jeśli spojrzysz z perspektywy Realu Madryt, ostatni rok był najlepszym w historii klubu. Wygraliśmy tytuł ligowy i Puchar Europy po raz pierwszy od lat 50., a potem dołożyliśmy do tego Superpuchar Hiszpanii, Superpuchar Europy i klubowe mistrzostwo świata. Na poziomie osobistym miałem szczęście odebrać kilka indywidualnych nagród, między innymi zostałem wybrany do drużyn roku Ligi Mistrzów i La Ligi. Jeśli dodamy do tego fakt, że Chorwacja awansowała na mundial, można spokojnie powiedzieć, że 2017 rok był dla mnie perfekcyjny. Kilka poprzednich sezonów też było wypełnionych sukcesami, ale uważam, że grałem swój najlepszy futbol właśnie w ostatnim roku. Do tego został on ukoronowany trofeami drużynowymi, co na końcu jest najważniejszą rzeczą.
Zostałeś też pomocnikiem roku w Lidze Mistrzów i zająłeś 5. miejsce w plebiscycie Złotej Piłki. Co znaczą dla ciebie takie indywidualne wyróżnienia?
Oczywiście znaczą bardzo dużo. Trudno ubrać w słowa to, ile znaczy bycie nagrodzonym za ciężką pracę i poświęcanie się na każdym treningu czy w każdym meczu. To obrazuje moją stałą formę. Czuję, że stały poziom to największe osiągnięcie, jakie może zanotować zawodnik. Przy tym muszę wspomnieć też o kolegach i całym klubie. Wiem, że to brzmi znajomo, ale za każdą indywidualną nagrodą stoi dobra praca drużynowa. Nie mógłbym dojść do tego wszystkiego bez moich kolegów, a Real Madryt zapewnia ci najlepszych możliwych partnerów.
Szczególnie dobrze zagrałeś w finale Ligi Mistrzów z Juventusem. Jak wspominasz tamto spotkanie?
Myślę, że tamten finał był najlepszym występem naszej ekipy z tych trzech finałów, w jakich grałem, ale tak, osobiście rozegrałem najlepszy finał właśnie w Cardiff. Mój występ był wynikiem naszego przygotowania taktycznego do tego starcia i gdy popatrzę wstecz, wypełnia mnie duma. Pracowałem całe życie na taki moment, więc zostanie pierwszą drużyną, która obroniła Puchar Europy w formacie Ligi Mistrzów, było czymś wyjątkowym.
Czy to był ten perfekcyjny wieczór? Ten rodzaj występu, na jaki pracujesz całe życie?
Jak każde dziecko dorastające przy kopaniu piłki, zawsze marzyłem o wygraniu Ligi Mistrzów. Teraz mogę powiedzieć, że nie tylko ją wygrałem, ale że byłem także kluczową postacią w czasie naprawdę świetnego wieczoru. Cała ta sytuacja to spełnione marzenie, a może nawet coś lepszego.
Jak już wspomniałeś, żadna ekipa nigdy nie obroniła Ligi Mistrzów. Czy napisanie takiej historii było wielką motywacją dla waszego zespołu?
Zdecydowanie. Determinacja w tej szatni, by stworzyć historię, była niewiarygodna. Byliśmy tak zmotywowani, że byliśmy gotowi za siebie umrzeć. To coś naturalnego. Jeśli odbyłbyś rozmowy z zawodnikami z innych wielkich ekip z przeszłości, powiedzieliby ci, że czuli się tak samo wobec swojej misji. Zawsze byliśmy szczęśliwi i podekscytowani, gdy nadchodził wtorek czy środa z meczem w Europie. Nie mogliśmy się doczekać na te spotkania. Nawet jeśli byliśmy po gorszym weekendzie w La Lidze i nie zdobyliśmy 3 punktów, to zawsze wiedzieliśmy, że możemy naprawić to w Lidze Mistrzów. Jednym z głównych powodów tego sukcesu było to, że Real Madryt od zawsze domyślnie miał zwycięską mentalność. Nastawienie było tu kluczowe i pomogło nam w czasie bardzo trudnych momentów, na przykład dogrywki z Bayernem. Zawsze widzieliśmy siebie na końcu każdego spotkania jako zwycięzców. Klub ustawia sobie największe możliwe cele na początku sezonu i będąc szczerym, uważam, że zrobiliśmy to na sposób Realu Madryt. Nie jesteśmy nazywani Realem Madryt bez powodu i uważam, że jako drużyna zasłużyliśmy na używanie takiego określenia.
Do Hiszpanii przeprowadziłeś się w 2012 roku, ale dopiero w 2017 roku zdobyłeś mistrzostwo. To musiała być spora ulga, prawda?
Tak, bo było to jedyne trofeum, którego wcześniej nie zdobyłem z Realem Madryt. Byłem zmotywowany, jak tylko się da. Bardzo, bardzo ciężko jest wygrać ligę, gdy rywalizujesz w niej z Barceloną czy Atlético, ale to dodaje temu trofeum specjalnej wartości. Uważam, że La Liga to najtrudniejsze ligowe rozgrywki na świecie. Oby to nie było moje ostatnie mistrzostwo w Hiszpanii. Chcę i oczekuję, że wygram je jeszcze w przyszłości.
Czy w poprzednim sezonie miałeś ten moment w lidze, kiedy poczułeś, że to będzie ten rok?
Nie powiedziałbym, że w drugiej części sezonu da się wyróżnić jeden mecz, bo dosłownie każde spotkanie było dla nas finałem. Barcelona była zawsze blisko w tabeli, więc wiedzieliśmy, że nie możemy pozwolić sobie na żadne potknięcie. Klasyk w kwietniu był fantastyczny dla fanów futbolu. To był prawdziwy pokaz jakości i świetnego futbolu, chociaż dla nas był bardzo pechowy, gdyż Barcelona wygrała go w ostatniej minucie. Wiedzieliśmy, że remis będzie dla nas świetnym wynikiem, da nam przewagę w tabeli, ale chcieliśmy wygrać to starcie bardziej niż jakiekolwiek inne. Musieliśmy grać ostatnich kilkanaście minut bez Sergio Ramosa, który wyleciał z boiska, ale udało nam się doprowadzić do wyrównania dzięki trafieniu Jamesa. W tamtym momencie mieliśmy remis, grając w dziesiątkę. W końcówce Barcelona zdobyła piłkę, a my wyszliśmy wyżej, bo chcieliśmy wygrać, nawet w dziesiątkę. Reszta to historia. Gol Leo Messiego był prawdziwym złamaniem naszych serc, ale to nie doprowadziło do upadku naszego ducha. Tak naprawdę było wręcz przeciwnie, Barcelona nas wyprzedziła, ale my staliśmy się mocniejsi i na koniec sezonu to my zdobyliśmy mistrzostwo.
Jak udaje ci się zachować tak wysoki poziom gry dla klubu i kadry rok po roku?
Stały poziom to najważniejsza sprawa w nowoczesnym futbolu. Bez tego trudno o sukces. Ja miałem szczęście, że w mojej karierze stopniowo i stale byłem coraz lepszy i lepszy. Najtrudniejsze nie jest dojście na szczyt, ale pozostawanie najlepszym rok po roku. Jeszcze trudniejsze jest to w Realu Madryt. Tutaj oczekiwania są niesamowicie wysokie w każdym sezonie i nie możesz pozwolić sobie na żadne wpadki czy porażki.
Jesteś znany z tego, że rzadko tracisz piłkę. Jak opisałbyś swoją rolę w Realu Madryt?
Czuję się ważną częścią gry Realu. Swoją rolę widzę jako przekazywanie piłki z obrony do ataku. Ona świetnie do mnie pasuje i bardzo cieszę się z gry na takiej pozycji. Jednak powtarzam, muszę przyznać, że koledzy sprawiają, iż moje zadania na boisku są łatwiejsze i bardziej się nimi cieszę. Mam tylko nadzieję, że będę potrafił utrzymać jakość moich występów jeszcze przez kilka lat. Czuję się naprawdę dobrze w tym momencie i jestem gotowy do pozostawania ważną częścią najnowszej historii Realu Madryt.
W obecnych rozgrywkach zajęliście jednak drugie miejsce w grupie Ligi Mistrzów i jesteście daleko za Barceloną w La Lidze. Na razie chyba nie wszystko idzie zgodnie z planem?
Nie, oczekiwaliśmy lepszych wyników, ale taki jest futbol. W poprzednim sezonie pewne rzeczy nam sprzyjały, na przykład wygraliśmy kilka spotkań w doliczonym czasie. W tym sezonie gramy dosyć dobrze, ale nie zawsze byliśmy odpowiednio dokładni. Nie mam jednak wątpliwości, że to krótkoterminowy kryzys i że do końca sezonu możemy osiągnąć nasze cele. Chcemy obronić każdy z tytułów, jaki zdobyliśmy w poprzednim roku. Nie będzie łatwo, ale zawsze będę wierzyć w naszą jakość.
Wróćmy na chwilę do momentu, w którym Sergio Ramos wykorzystał twoje podanie z rzutu rożnego w końcówce finału Ligi Mistrzów w 2014 roku. Jakie odczuwałeś wtedy emocje?
Nawet dzisiaj dostaję gęsiej skórki, gdy o tym myślę, chociaż szczerze powiem, że wtedy byłem bardzo spokojny. Gdy podchodziłem do tamtego rożnego, czułem się jak w 10. minucie meczu. Nie czułem presji. Dzięki Bogu Sergio niesamowicie skoczył do góry i zdobył niesamowitą bramkę. Reszta to historia, w dogrywce dołożyliśmy trzy gole i po długim oczekiwaniu w końcu sięgnęliśmy po La Décimę. Uczucie ulgi było niesamowite, tyle lat i tyle nieudanych prób, w końcu udało się zdobyć to magiczne trofeum po raz 10.
Jak bardzo cieszysz się grą dla Zidane'a? Czy on daje ci coś specjalnego, co pozwala ci pokazywać twój najlepszy futbol?
Gra dla takiej legendy jak Zidane to wielki zaszczyt, bo on był jednym z największych graczy wszech czasów. Wszyscy byliśmy podekscytowani, gdy ogłoszono go pierwszym trenerem, a jego obecność to zawsze wielka motywacja, by dać z siebie wszystko an boisku. Oczywiście pomógł mi też na poziomie technicznym. Sam był pomocnikiem, więc zauważa rzeczy, jakie powinno robić się w środku pola, jakich inny trenerzy mogą nie widzieć. Zawsze chętnie słucham jego uwag, a nasze relacje zawodowe są bardzo mocne. On ma też wystarczająco dużo doświadczenia, by wiedzieć, kiedy trzeba dać zawodnikom swobodę i pozwolić im grać. To podejście bardzo nam pomogło i przyniosło wiele sukcesów.
A jak gra ci się z Cristiano?
Cristiano to przede wszystkim fantastyczna osoba i ktoś, kto zawsze jest gotowy ci pomóc. Jego etyka praca nie ma sobie równych. Poświęca wiele czasu na trening, żeby być pewnym, że jego forma i dyspozycja fizyczna pozostaną na najwyższym poziomie. Jego sukces w żadnym wypadku nie ogranicza się do szczęścia. To żaden przypadek, a produkt ciężkiej pracy i talentu. Oczywiście posiadanie go w drużynie to niesamowite uczucie. To wielki zawodnik z najwyższej klasy i to wielka przyjemność, że mogę z nim grać. On czyni z nas wszystkich lepszych piłkarzy i zawsze jest w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, by wykonać odpowiednie zagranie pozwalające nam wygrać mecz.
Jak oceniasz swój pobyt w Tottenhamie?
Gdy myślę o czasie spędzonym w ekipie Kogutów, zawsze moje emocje są pozytywne. Tottenham to klub, który jako pierwszy dał mi szansę na grę w jednej z najmocniejszych lig na świecie. Miałem tam fantastyczne stosunki z pracownikami i fanami. Cała atmosfera w klubie i wokół niego w tamtym czasie była cudowna, a nasze wyniki też były niezłe. Zagraliśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Realem czy w finale ligowego pucharu. Mój jedyny żal to brak wygranego trofeum z Tottenhamem, a mieliśmy silną drużynę, która grała dobry i atrakcyjny futbol. Przykro mi z powodu tego, w jaki sposób opuściłem Tottenham. Chciałem zrobić to w milszy sposób. Mam nadzieję, że fani rozumieją, iż podążyłem za moimi piłkarskimi marzeniami.
[…]
Co sądzisz o występach angielskich zespołów w tym sezonie Ligi Mistrzów? Czy byłeś zaskoczony, że wszystkie pięć przeszło do 1/8 finału?
Nie powiedziałbym, że to było wielkie zaskoczenie, nie. Wiemy, że Premier League to jedna z najmocniejszych lig na świecie. W ostatnich sezonach nie notowali w Europie wyników, jakie mieli wcześniej, ale ogólnie na świecie wszyscy wiedzieli, że jest tam ogromna jakość. Uważam, że awans wszystkich pięciu zespołów, z których aż cztery wygrały swoje grupy, do dalszej fazy Ligi Mistrzów to wielkie osiągnięcie. Wszystkie te ekipy będą wielkim zagrożeniem w fazie pucharowej, to jest pewne.
[…].
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze