Tebas: Bez Realu lub Barcelony liga straciłaby 20% przychodów
Sporo komentarzy biznesowych od prezesa La Ligi
Javier Tebas na World Football Summit wypowiedział się na temat wpływu konfliktu w sprawie Katalonii na piłkę nożną. Przedstawiamy najważniejsze słowa prezesa La Ligi.
– Podtrzymuję to, co powiedziałem o katalońskich klubach, nie tylko Barcelonie, o czym pragnę stąd przypomnieć katalońskiej prasie. Regulaminy prawne w Hiszpanii są jasne. Nie można oszukiwać ludzi i mówić, że kluby będą mogły wybrać, gdzie będą chciały grać. Politycy w Katalonii kłamią. Obowiązkiem prezesa ligi jest tłumaczenie przepisów. Nie mogę oszukiwać ani ludzi, ani operatorów międzynarodowych z prawami do pokazywania rozgrywek. Musieliśmy opóźnić przetargi, które organizujemy na tym etapie sezonu, by mieć pełną wiedzę o tym, co zdarzy się w Hiszpanii. Opóźniliśmy o dwa tygodnie operacje związane z Turcją, Singapurem czy Indiami. To nie jest dobry czas na sprzedaż tych praw. Jesteśmy w środku problemu, który może mocno wpłynąć na wartość naszych rozgrywek, chociaż nie sądzę, że do tego dojdzie. La Liga straciłaby około 20% przychodów, jeśli opuściłyby ją Real lub Barcelona, a między 20% a 25%, jeśli opuściłyby ją kluby katalońskie. Nie wyobrażam sobie żadnego z tych scenariuszy. Wczoraj czytałem, że Roures stwierdził, iż nie da się pojąć ligi bez Barcelony czy Realu, a ja odpowiadam, że nie da się pojąć Hiszpanii bez Katalonii. My wierzymy, że rząd znajdzie rozwiązanie, bo pogłębienie kryzysu może dosłownie anulować całą naszą pracę nad rozwojem ligi.
– Martwi nas podział pieniędzy z praw audiowizualnych w Lidze Mistrzów, bo są to prawa, które pozostają bezpośrednimi rywalami dla praw w La Lidze. Pieniądze, jakie rozdziela się za uczestnictwo w Lidze Mistrzów, trafią do klubów, które rywalizują też w swoich ligach, a teraz będziemy faworyzować niektóre organizacje z powodu historii. Chodzi mi o to, że historyczne kluby w Portugalii, jak Porto czy Benfica, dzięki temu dojdą do budżetów na poziomie 250 milionów euro, a czwarty zespół w ich lidze zostanie z 15 milionami euro. Podobnie będzie w Szwajcarii. Basel grywa w Lidze Mistrzów i dzięki temu wejdzie na poziom 50-60 milionów euro, a ich kolejny rywal będzie dysponować wciąż tylko 6 milionami euro. Widzimy tu, w jaki sposób rozbijemy ligi narodowe.
– Pod względem ekonomicznym mamy superligę, jest nią Premier League. My walczymy o drugie miejsce z Bundesligą, a potem jest Serie A. Premier League ma od dwa razy więcej operacji biznesowych. Ich kluby zarabiają dwa razy więcej niż te nasze czy niemieckie. To na nas wpłynie, a wielkie kluby tylko uciekną reszcie.
– Mamy analizy finansowe, w których odłączamy od reszty Real i Barcelonę, by uniknąć przekłamań. Wstaw te dwa kluby i wszystko wygląda lepiej. Więc w sezonie 2011/12 18 pozostałych klubów straciło 225 milionów euro przy przychodach na poziomie 835 milionów. Te same kluby w poprzednim sezonie miały zysk na poziomie 200 milionów euro przy przychodach na poziomie 1,6 miliarda euro. Tak wygląda hiszpańska piłka w ostatnich 5 latach, nie ma drugiego takiego sektora w Hiszpanii z 50% wzrostem. Turystyka ma się świetnie, ale nie ma takiego rozpędu. Porównując nas do Premier czy Bundesligi, to my tworzymy największą nową wartość. Premier League ma największy wolumen operacji biznesowych, ale chcemy ich przegonić. Niektóre kluby niedawno zastanawiały się nad dalszym bytem, a teraz inwestują w infrastrukturę. Powoli w całej lidze poprawiamy naszą infrastrukturę.
– Finansowe fair play? W lutym rozmawiałem z prezesem PSG, że jeśli nadużyje wydatków w stosunku do klubów w La Lidze, to go zaskarżymy. My mamy obowiązek przed naszymi klubami, by sprowadzać coraz większe pieniądze, by mogły one zachowywać swoich piłkarzy i bronić się przed organizacjami-państwami. Jeśli ubywa nam talentu, rozgrywki tracą swoją wartość. La Liga nie może pozwalać na to, by kluby z fikcyjnymi przychodami wchodziły na rynek europejski czy światowy, by podbierać najlepszych zawodników, twierdząc przy tym, że opierają się na swoich sponsorach, którzy tajemniczo są związani z ich otoczeniem. W Premier League odbyły się dyskusje na temat podziału pieniędzy, musi też interweniować UEFA. Musimy podejmować zdroworozsądkowe decyzje. Te podziały w Europie powinny być lepiej omówione, bo ich efekty są dramatyczne, a wiele lig odczuje to w bardzo przykry sposób.
– W ostatnich 10 latach z różnych powodów odbierano rozgrywkom ligowym kolejne terminy w kalendarzu. Najpierw trzeba było znaleźć więcej miejsca na eliminacje dla reprezentacji. Potem zmieniono dzień finału Ligi Mistrzów na sobotę, by mieć większą widownię. To samo zrobiono z Pucharem Króla. W ciągu 8 lat straciliśmy naprawdę sporo terminów na rozegranie kolejek. Jesteśmy w biznesie, gdzie zależymy w dużym stopniu od płatnych telewizji. Oni z kolei zależą od klientów, czyli ludzi oglądających futbol. Jeśli będziemy rywalizować 11 miesięcy, oni opłacą abonament na 11 miesięcy, a jeśli to skrócimy, telewizje zarobią mniej. Trzeba zachować odpowiednie systemy, które działają. Nas na pewno martwi idea mundialu z 48 reprezentacjami czy klubowego mundialu z 20 ekipami, który ma być rozgrywany w maju! To narusza nasz sektor i ogólnie cały futbol.
– Nie sprzedaliśmy ostatnio praw tylko do Mongolii, ale poza tym jesteśmy obecni na całym świecie. Dochodzimy do telewizorów za pomocą 84 operatorów i w sumie 60 kontraktów telewizyjnych. W kolejnym cyklu trzyletnim chcemy dobić do 84 takich kontraktów. To będzie oznaczać wielki wzrost naszej wartości. Jedną z kwestii, które różnią La Ligę od innych rozgrywek, jest to, że hiszpański futbol zawsze jest pokazywany na żywo. Ta 2-godzinna nienaruszalna przestrzeń dla każdego klubu jest bardzo ważna. Puszczanie wszystkich meczów razem byłoby piękne, ale nie jest dobre dla mniejszych klubów. Jeśli chodzi o widownię, z 2,1 miliardów widzów w sezonie 2015/16 przeszliśmy do 2,6 miliarda w ostatnim roku, co oznacza w sumie 24% wzrost.
– Technologia? Oczywiście, że nie chcemy, aby tylko wielkie kluby miały na swoich obiektach kamery nakierowane jedynie na pole karne czy technologię 360 stopni. Chcemy tego dla wszystkich, od Eibaru po Madryt. Niedługo zainstalujemy to w pełni na Metropolitano, Pizjuán czy Mestalli. Nadajemy nową wartość klubom, które nie mają takiego wydźwięku. Pracujemy nad pozyskiwaniem nowych widzów.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze