0-2, szczęśliwe zwycięstwo!
Real Sociedad - Real Madryt 0-2
Real Madryt pokonał po bardzo ciężkim spotkaniu Real Sociedad San Sebastian 0:2. Mecz 34. kolejki dostarczył kibicom niesamowitych wrażeń. Obie strony stanęły na przeciw sobie jak równy z równym, to głównie dzięki braku w składzie Blancos podstawowych piłkarzy: Zidane’a, Salgado, Samuela i Figo. Na stadionie Anoeta Real zagrał podobnie jak w innych zwycięskich meczach: z pozostawionym w tyle defensywnym pomocnikiem w postaci Gravesena, dwoma skrzydłowymi i trzema atakującymi. Tę konfrontację można podzielić na dwie części. Pierwsza to kompletny okres dominacji Basków trwający do 75. minuty, zaś drugi to błyskotliwe ataki Królewskich, które początek swój biorą począwszy od ostatniego kwadransu.
Jeszcze przed meczem trener RSSS, Jose Maria Amorrortu, zapowiedział ataki lewym skrzydłem, zagrał tam bowiem Celades, który nie czuje się dobrze na prawej stronie obrony. Słowa Amorrortu skrupulatnie realizowali od pierwszych minut jego podopieczni. Szczególnie niebezpiecznymi wejściami w pole karne Królewskich popisywał się Barkero. Po podaniu właśnie tego zawodnika Aranburu miał pierwszą dogodną okazję. Uderzył bez przyjęcia pół wślizgiem, ale na posterunku stał czujny jak zwykle Iker Casillas. Kilka minut wcześniej piłkarze z Madrytu mogli już świętować zdobycie gola. Z ok. 30 metrów fenomenalną piłkę posłał w kierunku bramki Beckham, ta minęła minimalnie prawy słupek. I to był pierwszy strzał przyjezdnych. Statystyka ta długo się nie zmieniała. Galaktyczni zostali zupełnie zgnieceni w środku pola, a co za tym idzie w całym spotkaniu. 68% utrzymywanie się przy piłce gości (na czas 8 minut) nie przynosiło pożądanych skutków. Próbowali dosłownie wszyscy. Począwszy od Karpina, który trafił w poprzeczkę atomowym strzałem z 30 metrów, a skończywszy na Darko Kovaceviczu. Serb fruwał w polu karnym przed Ikerem we wszystkie strony, lecz niedokładne centry z łatwością wybijali Pavon i Helguera. Piłki od obrońców przejmował Gravesen, który dynamicznie podawał futbolówkę przed siebie i na tym posiadanie piłki przez Real się kończyło. Nie byliśmy w stanie wyjść poza połowę, dokładnie rozprowadzić piłki, co dopiero mówiąc o oddaniu strzału. Brak ruchu w centralnej części boiska, kiepsko grający Solari, Owen i Gravesen i wreszcie niedokładność w większej mierze przyczyniły się do takiego a nie innego obrazu gry. Głęboki oddech podopieczni Vanderleia Luxemburgo złapali dopiero w samej końcówce. Próbowali wszelkimi środkami przedrzeć się w pole karne rywala. Najpierw prostopadłe podania posyłał wracający po kontuzji Gravesen. Beckham nie mógł być gorszy i charakterystycznymi „curling balls” szukał Owena i Ronaldo. W obu przypadkach kończyło się na szybszych obrońcach przeciwników bądź „galaktycznej” niedokładności. Gwizdek pana Turienzo Alvareza skrócił męki gości. Pierwszą połowę można łatwo ocenić. Beznadziejna gra całej drużyny przeplatana z dobrymi interwencjami Ikera i obrońców. Piłkarze schodzili do szatni w przeciętnych humorach. W kadr realizator wrzucił nam na koniec Florentino Pereza. Jego mina mówiła nam wszystko. Na szczęście dominacja Basków nie trwała wiecznie.
Na drugą połowę obie drużyny wybiegły w tych samych składach. Królewscy, wiedząc że muszą koniecznie strzelić bramkę, poczęli coraz groźniej atakować bramkę gospodarzy. W 48. minucie świetną akcję przeprowadza Owen, zostaje jednak nieprzepisowo zatrzymany przez obrońcę z Sociedad. Do piłki podchodzi niesamowity dziś Beckham, który posyła ostro bitą piłkę w głąb pola karnego. Futbolówka odbija się od obrońcy, a później od jednego z Królewskich i wychodzi minimalnie obok prawego słupka! 50 centymetrów obok i Riesgo nie miałby nic do powiedzenia… Dwie minut później kolejna akcja gospodarzy i róg. Piłka wpada w pole karne, na szczęście dobrze dziś dysponowani stoperzy Realu zażegnują niebezpieczeństwo. W 52. minucie bardzo groźna okazja Ronaldo! Brazylijczyk biegnie lewą stroną, wykonując świetny zwód wpada w pole karne i ostatnim resztkami sił posyła piłkę kilka metrów od prawego słupka. Szkoda, bo była to jedna z lepszych okazji Królewskich do otwarcia wyniku. Trzy minuty później groźna sytuacja dla Basków. Rzut wolny po faulu Beckhama, za który Anglik otrzymał żółty kartonik, piłka wpada w pole karne i wędruje w powietrzu. Świńskiego pęcherza dopada Barkeri, popisując się piękną przewrotką. Strzał jest stosunkowo lekki i odrobinę niecelny, jednak Iker ‘strażnik Madrytu’ Casillas wyciąga się jak długi i koniuszkami palców wybija piłkę na rzut różny. Przezorny zawsze ubezpieczony. ;) Mimo chaotycznych ataków Realu, to gospodarze kontrolują spotkanie. Szczególnie kuje w oczy niefrasobliwość pomocników i obrońców, którzy co chwila popisują się stratą piłki lub niecelnymi podaniami. Trener Vanderlei Luxemburgo musi popracować z piłkarzami na treningach nad rozgrywaniem piłki, gdyż w meczu z Sociedad była to największa pięta achillesowa Kastylijczyków. W 60. minucie kibice mogą zaobserwować absolutny przełom: na boisku w miejscu przeciętnego Solariego pojawia się (jak się później okazało) absolutny ‘El crack total’ tego meczu, czyli José María Gutiérrez Hernández – Guti. Piłkarze widząc tę zmianę rozumieją, że sytuacja staje się poważna i należy zabrać się do roboty. Tymczasem dwie minuty później znów groźnie atakuje Real Sociedad. Szarżującego w polu karnym Kovacevica ubiega Ikera Casillas. Serb otrzymał podanie po ziemi z prawej strony boiska i niewiele brakowało, a z Pavonem na plecach sprytnie posłałby piłkę pod brzuchem portero Blancos. Nie z Ikerem takie numery panie Darko! ;) Dwie minuty później z dystansu próbuje strzelić Uranga, który strzałem z woleja posyła piłkę wysoko nad poprzeczką. W 66. minucie do akcji włącza się Guti, który zostaje sfaulowany na środku boiska. Ofiarą tego zdarzenia okazuje się… but Gutka, który odnosi jakieś niezidentyfikowane obrażenie i nadaje się do wymiany… Przez półtorej minuty gramy bez przyszłego współbohatera tego spotkania! W 69. na placu gry pojawia się… Raul. Może nie dosłownie, ale komentator po raz pierwszy miał okazję wymienić jego nazwisko w jakiejś akcji… Słaby był to występ symbolu Realu. Raul w środku pola jak za dawnych lat mija dwóch obrońców Sociedad i posyła piłkę na lewy kraniec pola karnego, gdzie czyha na nią Ronaldo. Niestety ‘El Gordo’ trafia w nogi bramkarza gospodarzy, a piłka wychodzi na aut. Ronnie wyraźnie preferuje najpierw minąć golkipera i oddać strzał, niż męczyć się nad umieszczeniem piłki obok niego. Minutę później swoich sił próbuje Roberto Carlos, który z dwudziestu metrów silnie strzela tuż przy słupku. Na posterunku jest jednak Riesgo. W 73. minucie groźnie kontratakują gospodarze, jednak piłkę na aut posyła, grający dziś jako prawy obrońca, Celades. Minutę później Thomas Gravesen próbuje wydostać się o własnych siłach spod pola karnego Realu i popisując się wspaniałą ‘ruletą’ ogrywa agresywnych rywali. Zizou musiał być dumny z tego zagrania Duńczyka! W nagrodę zmęczonego Tomka minutę później zastępuje młodzian Mejia. Czyżby Luxemburgo miał zamiar bronić remisu? A może zbyt krótka ławka rezerwowych Blancos go do tego zmusiła? Panie Perez, coś z tym fantem trzeba zrobić… Wróćmy jednak do meczu! W 77. minucie mogło być 0-1. Beckham zagrywa z rzutu wolnego piłkę w pole karne, gdzie w swoim stylu głową futbolówkę uderza Helguera. Metr niżej, a piłka wpadłaby pod poprzeczkę… Pech Ivana! Minutę później znów pazury pokazuje Raul, popisując się niemal kopią akcji sprzed kilkuset sekund. ‘Władca Pierścieni’ znów mija dwóch rywali i tym razem zagrywa piłkę do Gutiego, który uderza niestety zbyt lekko i piłkę pewnie wyłapuje Riesgo. Real wyraźnie przyspieszył: w końcu dziesięć minut na strzelenie zwycięskiej bramki to mało czasu. Na szczęście właśnie w takich sytuacjach w królewskich piłkarzach objawia się galaktyczny duch, który budzi ich do indywidualnych popisów. W 80. minucie zamieszanie w szesnastce Realu Sociedad: Ronaldo wbiegł w pole karne, piłkę wybijał obrońca, ale zrobił to tak nieszczęśliwie, że o mały włos nie pokonał własnego bramkarza! Szczęście gospodarzy i pech gości! Real wyraźnie przycisnął. Wreszcie cztery minuty później kibice Realu Madryt mogli wybuchnąć radością. Świetna kontra Realu, Guti idealnie prostopadle do Roniego (o spalonym nie może być mowy), który fantastycznym zwodem mija w pełnym biegu Riesgo i umieszcza futbolówkę w bramce! 1:0! Piłkarze gospodarzy załamali się i opadli z sił. Wiedzieli, że Królewscy nie dadzą sobie wydrzeć szczęśliwego zwycięstwa i będą kontrolować sytuację aż do końca. Baskowie próbują jeszcze ciągnąć pod pole karne, jednak nie przynosi to żadnych skutków. W dodatku uskrzydleni nasi pewnie atakują i kontrolują piłkę. W 92. minucie Mejia wywalcza róg. Królewscy celebrują jego wybicie dobre pół minuty, co niesamowicie rozwścieczyło piłkarzy i kibiców z Baskonii. Tymczasem krótkimi podaniami nasi szybko rozgrywają futbolówkę. Piłki dopadł Jose Maria Guti, który minął na skrzydle rywala, wbiegł w pole karne i wystawił piłkę Ronaldo. Tor lotu zmienia jeszcze Riesgo, dlatego Ronnie niemal siada na futbolówce i rozgląda się zrozpaczony w jej poszukiwaniu. Szybko jednak orientuje się co się święci, wstaje i odwrócony od bramki pewnie posyła piłkę … piętką. 0-2 i koniec meczu! Zwycięstwo, mamy kolejne trzy punkty!
Przez 80 minut nie było zbyt dobrze. Piłkarze ze stolicy Hiszpanii nie potrafili skleić zbyt wielu składnych akcji. Katastrofalna była przede wszystkim gra w środku pola, tuż przed środkową linią – Królewscy nie potrafili skutecznie wyprowadzić dobrego kontrataku. Ale Real to drużyna złożona z wielkich indywidualności, które w każdej chwili potrafią przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tak też dzisiaj było i przebłysk geniuszu Gutiego oraz Ronaldo daje nam ogromnie ważne zwycięstwo! No i najważniejsze - mamy Ikera Casillasa! Warto również wspomnieć, że w dzisiejszym spotkaniu obyło się bez katastrofalnych pomyłek sędziowskich... Oby tak dalej! Dopisujemy trzy punkty i wciąż depczemy po piętach Barcelonie, która ma, niestety, perspektywę gry ze stosunkowo łatwym rywalem - Albacete. Najważniejsze to jednak cieszyć się ze zwycięstwa Realu. Oby tak dalej! Hala Madrid!
Real Sociedad: Riesgo; Zubiaurre, Labaka, Brechet, Garrido (Rossato, 85’); Mikel Alonso, Aranburu (De Paula, 85’), Gari (Gabilondo, 80’), Barkero; Karpin i Kovacevic.
Real Madryt: Casillas; Celades, Helguera, Pavón, Roberto Carlos; Gravesen (Mejía, 75’), Beckham, Solari (Guti, 59’); Raúl, Owen (Borja, 85’) i Ronaldo.
Arbiter: Turienzo Ã?lvarez
Widzów: 26.588
Garść statystyk: posiadanie piłki 52%-48%, strzały 14-11, odbiory 58-46, straty 71-73, interwencje bramkarzy 11-8, faule 21-12, żółte kartki 1-3
Kartki:
Barkero 67' - Beckham 54', Gravesen 59', Borja 87'
Gole:
0-1 Ronaldo (83 min.) – Guti idealnie prostopadle do Roniego, który fantastycznym zwodem mija w pełnym biegu Riesgo i umieszcza futbolówkę tuż przy prawym słupku
0-2 Ronaldo (92 min.) - Szarża Gutiego lewą flanką, podanie do niepilnowanego Ronaldo, który torchę zagubiony efektownie umieszcza piłkę w bramce strzałem piętką
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze