Modrić: Chcę znowu poczuć to, co czujemy, gdy wygrywamy
Wywiad dla dziennika <i>MARCA</i>
Dziennik MARCA spotkał się z Luką Modriciem w jego rodzinnym Zadarze. Gazeta chwali się, że to piąty wywiad z Chorwatem, z którym jako jedyna w Hiszpanii przeprowadzała takie wywiady od jego transferu do Realu. Pomocnik Królewskich opowiedział o kluczowych momentach ostatniego sezonu i tym, co czeka drużynę w kolejnym roku.
Co było innego w tym Realu od tych wszystkich twoich lat w klubie, żeby udało się zdobyć dublet?
Mieliśmy bardzo szeroką ekipę. Dla mnie to była zasługa trenera. On wiedział, jak wyciągać maksimum, wszystko co najlepsze z każdego gracza, a to pomogło nam mocno w dojściu do końcówki sezonu w topowej formie. Wszyscy byliśmy na wysokim poziomie. To była różnica względem poprzednich lat, gdy do końcówek podchodziliśmy zmęczeni. Teraz przy tych wszystkich rotacjach… My pomagaliśmy w nich też trenerowi, bo gdy jakikolwiek zawodnik wchodził, radził sobie dobrze i wspierał ekipę. Tak było łatwiej robić to, czego chciał Zidane. To były kluczowe aspekty w zdobyciu dubletu.
To najlepsza drużyna i szatnia, w jakiej byłeś?
Trudno powiedzieć, ale kiedy patrzysz, że wygraliśmy, może da się stwierdzić, że tak. Każdy zawodnik ma naprawdę ogromną jakość [głęboki oddech], cała 24 z kadry i przez to można powiedzieć, że tak.
Czego nauczyłeś się z tego roku?
Niczego specjalnego. Po prostu jedynie wzmocniła się u mnie idea, że drużyna jest najważniejsza ze wszystkiego. Każdy piłkarz i każdy pracownik przy zespole jest bardzo ważny. Trener na pierwszym miejscu chciał wysyłać takie przesłanie. Tego się nauczyliśmy. Drużyna.
Widziałeś już powtórkę finału?
Nie, całego nie, tylko najlepsze akcje, kilka razy.
Z trzech Pucharów Europy, co wyróżniłbyś w każdym z nich?
Wyróżniłbym charakter ekipy, ducha, walkę do końca. Kiedy patrzysz, jak je zdobywaliśmy, szczególnie dwa pierwsze w Mediolanie i Lizbonie… W pierwszym finale byliśmy prawie przegrani, ale nigdy nie przestaliśmy wierzyć, że możemy odwrócić tę sytuację. Do tego dochodzi ten charakter, ten spokój w takich momentach jak karne na San Siro. A w trzecim to wszystko plus nasza ogromna jakość. To wyróżniam w tych trzech triumfach.
Czy zdenerwowało was to, że w Cardiff praktycznie nie dało się świętować tytułu?
Tak, tak, to było zamieszanie. Nie mogliśmy normalnie świętować z rodzinami i kibicami, nie mogliśmy pokazywać trofeum... Nie wiem, ile ludzi było wtedy na murawie. Tylu fotografów, tyle kamer... Nie dali nam spokojnie poświętować. Ale najważniejsze było zwycięstwo, to wystarczy [śmiech].
Kiedy teraz patrzysz na pierwszy rok w Realu… Mocno cierpiałeś?
Nie, nie cierpiałem mocno. Nigdy w siebie nie wątpiłem. Wiedziałem, że osiągnę w Realu sukces, ale jako że nie miałem wtedy przygotowań do sezonu i przychodziłem do klubu, w którym od pierwszego dnia oczekuje się wysokiego poziomu, bo tu wymagania są niesamowite, to wiedziałem, że będę trochę cierpiał. Zdawałem sobie sprawę, że nie będę w stanie prezentować tego, co pokazałem potem. Jednak też cieszyłem się tymi chwilami, od pierwszego momentu. Kiedy spotykam trudności, nie przestaję w siebie wierzyć. Pracowałem więcej, żeby zatriumfować. Cała ta początkowa sytuacja pozwoliła mi się wiele nauczyć i pomogła na przyszłość.
Jak zregenerować chęci i ambicję po wygraniu tylu tytułów?
Bardzo łatwo. Kiedy wygrywasz raz, drugi, trzeci i zaczynasz mieć to uczucie, ten feeling... To popycha cię dalej. Chcesz wygrywać więcej, więcej i jeszcze więcej. Nigdy nie męczysz się wygrywaniem. Jesteśmy w klubie, który zawsze chce być najlepszy i wygrywać wszystko, co jest możliwe. Piłkarze mają to samo nastawienie.
Nie sądzisz jednak, że w tym roku przez te zwycięstwa drużynę odpowiednie wejście w sezon może kosztować więcej?
Sądzę, że nie, ale mogę mówić za siebie, a ja mam wielkie chęci na rozpoczęcie przygotowań i powrót do pracy. Chcę znowu poczuć to, co czujemy, gdy wygrywamy. Możemy mieć kolejny sezon pełen sukcesów. Nie będziemy myśleć, że jesteśmy zmęczeni wygrywaniem. Nie także dlatego, że klub nie pozwala ci odpuścić. W Realu wymagania są ogromne i dobrze wiedziałem o tym przed transferem. Kibice też ci nie odpuszczają. Szybko zapomina się o wielu sprawach. Jeśli nie triumfujesz przez rok, zaczynają się wątpliwości. A na to nie możemy sobie pozwolić. Musimy dalej wygrywać, wykorzystać ten moment, bo to nie będzie trwać wiecznie. Mamy topową ekipę i dlaczego mamy nie wygrywać dalej w tym roku i kolejnych, jakie nadejdą.
Dlaczego tak długo wracałeś do formy po kontuzji?
Pierwszą kontuzję miałem w kolanie i wróciłem w dobrej dyspozycji. Miałem dobrą formę, grałem dobrze, ale kiedy czułem się najlepiej, przyszedł drugi uraz w mięśniu przywodzicielu. Kosztowało mnie trochę, żeby wrócić na ten sam poziom. Dzięki pracy indywidualnej i wsparciu wszystkich, kolegów i sztabu, wróciłem na końcówkę sezonu do świetnej formy. To normalne, że kiedy przychodzą ci dwa urazy jeden po drugim, to jest łatwiej wrócić do formy. Kiedy masz dwie oddzielne przerwy… Jednak wiedziałem, że mi się uda.
Czy rotacje i na przykład schodzenie z boiska przed końcem wpłynęły na twoje poszukiwania odpowiedniego rytmu? A może było to kluczowe dla tak dobrej formy w końcówce?
Mogą to być obie te sprawy. Może i pomogło mi to w dojściu do dobrej dyspozycji na ostatnie mecze. Dużo rozmawiałem z trenerem, sztabem, ludźmi od przygotowania fizycznego, bo chciałem poprawić moją formę. Nie bałem się jednak, że nie uda mi się złapać odpowiedniego poziomu, bo wszyscy we mnie wierzyli, a to bardzo pomaga, kiedy nie grasz tak, jak chcesz.
Więc Pintus naprawdę był tak ważny w tym sezonie?
Dla mnie tak. Kiedy patrzysz na to, w jakiej formie podeszliśmy do końcówki, czyli w topowej formie, to na pewno ma on swoje zasługi, podobnie jak cały sztab. To, co stworzyliśmy, że trzymamy się wszyscy razem, też pomogło, ale Pintus wykonał wielką pracę.
Jedna akcja z Cardiff podsumowuje twoją formę. Chodzi o ten wybuch przy akcji na 3:1.
Tak, to była sytuacja, w której odzyskałem piłkę, zostawiłem ją Carvie, a on zagrał mi na wolne pole. Wiedziałem, że może z tego wyjść coś dobrego i dałem z siebie wszystko. Cristiano był na miejscu i resztę wszyscy znają...
4-3-3 czy 4-4-2?
Dla mnie to nie jest kwestia liczb, a tego, że najważniejsze jest to, w jaki sposób gramy jako drużyna. Jeśli trzymamy się razem, walczymy razem, gramy jako zespół, bronimy i atakujemy, to te rzeczy są ważniejsze niż 4-3-3 czy 4-4-2. Musimy być razem, bo jeśli wszyscy wykonujemy naszą pracę i pomagamy kolegom, to bardzo trudno jest z nami wygrać.
Powiedziałeś swego czasu, że nie wierzyłeś w system rotacji. Co myślałem, gdy widziałeś, że Zidane dokonuje tylu zmian?
Na początku nie uważałem, że to będzie coś tak dobrego dla drużyny. Kiedy grasz i nie grasz, to myślisz, że coś tracisz. Jednak ostatecznie Zidane pokazał, że to jest możliwe i pomógł nam wygrać te wszystkie tytuły. Teraz myślę, że to coś dobrego, ale pomagało w tym też to, w jaki sposób piłkarze wchodzili do gry. Wygrywaliśmy też dzięki temu. Potem zaczęto mówić o drużynach A i B, ale my tak na to nie patrzymy. Jesteśmy Realem Madryt, drużyną. Każdy zawodnik, który wchodzi, radzi sobie dobrze. Dodajemy sobie pewności siebie. Stąd te tytuły. Teraz trzeba dalej robić to samo.
Rozmawiasz o futbolu z Zidane'em?
Tak, dosyć często. Trener też to lubi. Rozmawiamy o wszystkim. Czasami o starych czasach, czasami chcę dowiedzieć się czegoś o nim, jak on robił pewne rzeczy… Rozmowa z nim o piłce może się podobać, bo dużo wie. Dzięki temu, kim był i jest dzisiaj, to powód do dumy i naprawdę to pomaga w myśleniu na boisku.
Jak narodziła się przyjaźń z Sergio Ramosem?
Naturalnie, spontanicznie. Kiedy przyjaźń rodzi się w taki sposób, jest najlepsza. Mamy świetne stosunki, cieszę się, że jest moim przyjacielem.
Co was łączy? Chyba nie flamenco!
[śmiech] Nie. Jego charakter, sposób bycia, zawsze możesz na niego liczyć, zawsze pomoże w trudnej sytuacji, pod każdym względem.
Podobno świetnie cię naśladuje.
[śmiech] Tak, lubi to robić. Na początku rozmawiałem w określony sposób i wszyscy naśladowali mój głos, rozmawiając jak ja. To coś dobrego, fajnego, nie ma problemu, że mnie naśladują, jest zabawnie.
Napotkałeś wielu kapitanów. Co ma Ramos, czego nie ma żaden inny?
Nie chciałbym porównywać różnych zawodników. Srna był świetnym kapitanem, topowym, z nim też łączy mnie przyjaźń. Na Sergio jako kapitana zawsze możesz liczyć, zawsze jest przy tobie, przy drużynie, zawsze walczy, pokazuje charakter, nigdy się nie poddaje, daje z siebie wszystko na boisku... To dla nas najlepszy możliwy kapitan.
Bale nie zintegrował się z szatnią… Uważasz, że brakuje mu cech przywódczych na miarę Realu Madryt?
Gareth zawsze taki był. W Tottenhamie także. To część jego charakteru. On zrobi wszystko dla drużyny i to jest najważniejsze. Nie chce być ponad zespołem. Jest bardzo skromny i wiele robi dla ekipy. Reszta to jego sposób bycia, nie zmienimy go, taki jest. Musimy zaakceptować go takim, jaki jest. Jednak on też daje z siebie wszystko i cierpi. Miał bardzo trudny rok z wieloma kontuzjami, ale miał też świetny początek sezonu, był wtedy naszym najlepszym zawodnikiem. Potem przyszły problemy i to normalne, że wtedy nie mógł pokazać wszystkiego, co potrafi na boisku. Dla niego najważniejsze jest bycie zdrowym i mam nadzieję, że w tym sezonie będziemy mogli liczyć na najlepszego Garetha.
Mówiłeś swego czasu, by mieć cierpliwość do Kovačicia… i teraz rozegrał świetny sezon. Przygotowujesz go na swojego następcę?
[śmiech] Jeszcze nie chcę przestawać grać, zostaje mi jeszcze sporo lat. Mateo to Mateo, ma swoje zalety, widać je na boisku. Nie trzeba narzucać na niego presji, mówiąc, że to następca mój czy czyjkolwiek... Musimy go zostawić z jego stylem gry. Zawsze w niego wierzyłem i w przyszłości będzie bardzo ważnym zawodnikiem dla Realu, ale ja też nie planuję takiego szybkiego odejścia.
Asensio cię zaskoczył?
Tak, trochę. Kiedy zobaczyłem go dwa lata temu w trakcie przygotowań, wiedziałem, że ma talent, że ma to coś. Jednak przez to, jak młody jest, nie sądziłem, że rozegra taki sezon. Był bardzo ważny, a gdy wchodził do gry, robił wielkie rzeczy. Na pewno będzie robić to samo dalej.
A Cristiano? Jako kolega, jak przeżywałeś telenowelę z jego udziałem, która wydaje się już zakończona?
Nigdy nie słyszałem, żeby Cristiano powiedział, że chce odejść. W futbolu wszystko jest możliwe, ale ja wierzę, że połączenie między Realem a Ronaldo jest tak mocne, że moim zdaniem pozostanie graczem Realu.
A ty odszedłbyś z Realu przez swoją decyzję?
Na pewno nie jest łatwo odejść z Realu. Kiedy stąd odchodzisz, nic już nie jest takie samo. Teraz jesteś w najlepszym klubie na świecie, to coś pewnego, a stąd jest tylko zjazd w dół. Nie widzę u siebie czegoś takiego. Jeśli będzie tak samo dalej, zrobię wszystko, by tu zostać, ale w futbolu wszystko zmienia się bardzo szybko.
Nie jest łatwo odejść, ale też dołączyć do drużyny. Kupiłbyś kogoś czy trudno poprawić to, co macie?
Trudno. To, co klub zrobił w ostatnich latach, to świetna droga transferowa. Ja dokupowałbym dalej tylko wtedy, gdyby znacząco poprawiałoby to, co mamy teraz. Trudno jednak znaleźć takich zawodników, którzy uczyniliby nas lepszymi. Mamy świetną drużynę. Klub i trener wiedzą, czego potrzebujemy. To ich decyzja. My zaakceptujemy to, kogo kupią i pomożemy im się zaaklimatyzować.
Jak podchodzisz do tak wymagających przygotowań?
Nie jest łatwo, bo wiemy, że z Pintusem będziemy mieć jeszcze cięższe przygotowania niż rok temu [śmiech]. Jednak to część naszej pracy i trzeba przejść to wszystko, by mieć podstawę na resztę sezonu. Mamy trudne mecze od początku, ale to jest lepsze, każdy zawodnik woli grać z United czy Barceloną…
Czy ten wasz zwycięski cykl ma większą wartość z powodu tego, że mierzycie się z Messim?
Skupiamy się tylko na sobie. Nie patrzymy na inne kluby. Chcemy robić swoje jak najlepiej to możliwe i nie martwić się innymi. To nasze myślenie i nasza polityka.
Kiedy jesteś na boisku, czujesz, że przez noszenie tej koszulki masz większe szanse na wygraną? Nie mówię, że wygrywa sama koszulka, ale że ona i herb pomagają triumfować.
To wiele daje, ta wielkość Realu. Kiedy wchodzisz na boisko, wiesz, że masz szanse na wygraną, ale sam herb nie wystarczy, musisz wywalczyć to na murawie. Na pewno inne zespoły czują respekt, ale też walczą z tobą na 200%, a jeśli ty nie prezentujesz poziomu, to życie się komplikuje. Co do herbu, wiesz, że reprezentuje zwycięską drużynę. Kiedy Real dochodzi do finału Ligi Mistrzów czy Pucharu Króla, praktycznie zawsze wygrywa. Ze swoich ostatnich sześciu finałów Champions League, Real wygrał wszystkie sześć. Na pewno rywale o tym wiedzą, Real to zwycięski zespół. Jednak to nie ma żadnej wartości, jeśli nie pokazujesz tego także na boisku, jeśli nie robisz tego, co zrobiliśmy w tym roku.
Widzisz coraz bliżej spełnienie marzenia o zakończeniu gry w Realu? Do kiedy widzisz siebie grającego?
Ciągle o tym nie myślałem. Sporo mi zostaje, ale nie podam liczby. Jeśli dalej będę tak pracować i dbać o siebie jak dotychczas, o moje ciało, dalej będę się poprawiać… Oczywiście, że chciałbym tego, to moje marzenie, ale zobaczymy, co się stanie. W Realu wymagania są maksymalne i musisz zawsze być na topie. Jeśli będę pracować nad sobą, nad sprawami indywidualnymi, to sądzę, że zostaje mi sporo lat na tym poziomie. To, gdzie jestem dzisiaj, sprawia, że cieszę się każdym dniem, treningiem i meczem. Nie chcę tego stracić. Będę walczyć, by być w Realu jak najdłużej. W mojej głowie jest tylko Real.
Dodatki:
Zeznania w sprawie Mamicia: „To trudna i niemiła sytuacja, ale ja mam czyste sumienie. Teraz trzeba czekać, by to się szybko skończyło, tyle. Nie mogę więcej mówić na ten temat, to nie jest miłe, jest bardzo trudne. To zdarzyło się wiele lat temu i dla mnie to, co dzieje się wokół tego, jest bardzo ciężkie, ale wytrzymałem wiele w swoim życiu i na pewno wytrzymam też to. Teraz są opinie przeciwko mnie, ale ci ludzie nie znają prawdy. Jest ciężko, ale nie mogę opuścić swojego ciała”.
Wpływ tych problemów na grę w reprezentacji?: „Nie mam tu ostatecznego myślenia. Zobaczymy, co będzie. Teraz chcę skupić się tylko na przygotowaniu się do sezonu z Realem Madryt, na dobrym przygotowaniu się”.
Szybki test:
1. Ile masz samochodów?
Dwa, jeden mój, jeden klubowy.
2. Status na Whatsappie?
Cytat z angielskiej książki motywacyjnej, które bardzo lubię czytać. „Jesteśmy tym, co cały czas robimy. Dlatego doskonałość to nie stan, a nawyk”. Często go zmieniam.
3. A ile masz teraz wiadomości, na które nie odpowiedziałeś?
W tym momencie 10. Mój problem jest taki, że późno odpisuję. Chcę się poprawić, bo można zobaczyć, kiedy czytasz wiadomość. Mam nadzieję, że ci, którzy do mnie piszą, nie obrażają się za to.
4. Kiedy ostatni raz płakałeś?
Kiedy Portugalia wyrzuciła nas z EURO we Francji.
5. Gdyby nie futbol, kim byś został?
Nie mogę wyobrazić sobie niczego innego poza futbolem. Tylko futbol i zawsze futbol.
6. Gdzie chciałbyś wygrać Ligę Mistrzów?
W Madrycie, na Santiago Bernabéu.
7. Lubisz czy gardzisz „Despacito”?
Lubię. Świetna piosenka. Często leci w szatni [śmiech].
8. Najlepszy przydomek w szatni?
Nie ma za wielu. Normalne są Churu [Ramos], Marce [Marcelo], Mae [Keylor], Magia [Isco], ale mnie najbardziej podoba się Picota. Tak wołamy na Lucasa.
9. Jaki serial teraz oglądasz?
Obecnie żadnego. Ostatnio widziałem „Suits” i „Hero”.
10. Co ostatnio kupiłeś?
Czekoladki [śmiech]. Zegarek, który podobał mi się od dwóch lat. W końcu go kupiłem.
11. Najgorszy wybryk jako dziecko?
Typowa gra w piłkę i rozbicie lusterka.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze