Lucas: Trzeba walczyć o Decimotercerę
Wywiad z Hiszpanem
Był zawodnikiem, na którego najczęściej stawiał Zinédine Zidane w tym historycznym sezonie dla Realu Madryt. Królewscy sięgnęli po dublet złożony z mistrzostwa Hiszpanii i Pucharu Europy po raz pierwszy od 1958 roku. W 50 na 60 meczów Blancos na murawie był Lucas Vázquez, chociaż nie było mu dane wystąpić w finale Ligi Mistrzów w Cardiff. Zidane postawił na jego kolegów, a Galisyjczyk przyjął to z naturalnością. Grał w „drużynie A”, w „drużynie B” i występowałby również w „drużynie C”, gdyby Zizou zdecydował się na taki wariant.
Jest piłkarzem, który daje tej drużynie głębię. Zapewnia, że ciągle ma głód gry i sukcesów. Nawet cztery puchary w sezonie 2016/17 nie były w stanie go nasycić, on chce więcej. Zdaje sobie sprawę, co Liga Mistrzów oznacza dla Realu Madryt. Nie ukrywa, że jego kolejnym celem jest Décimotercera. „Trzeba będzie walczyć o nią”, zapewnia.
Cztery tytuły, dublet liga-Liga Mistrzów po raz pierwszy od 1958 roku… Jak Lucas Vázquez zdefiniuje ten sezon?
Ten sezon był spektakularny. Od początku do końca drużyna wykonała niesamowitą pracę. W lidze, która jest turniejem na regularność, zespół był na czele przez prawie cały sezon. Zwycięstwo w lidze było sprawiedliwe. Liga Mistrzów… z tymi rozgrywkami Real Madryt łączy coś specjalnego. Udowodniliśmy to kolejny raz, wygrywając drugi puchar z rzędu, czego nie dokonał nikt wcześniej.
Wystąpiłeś w 50 meczach, najwięcej z całej kadry, chociaż nie możesz się cieszyć rolą pewnego zawodnika pierwszego składu.
Sam fakt, że rozegrałem 50 meczów jest powodem do zadowolenia, to bardzo dobry wynik. Udało mi się sprawić, że trener we mnie wierzy i daje mi wiele szans. Ja staram się odwdzięczyć mu za to zaufanie na murawie. Mam nadzieje, że będę mógł rozegrać jeszcze wiele spotkań przez wiele lat.
Ten sezon pozwolił stworzyć drugą grupę zawodników, którzy nie byli co prawda graczami pierwszego składu, ale wywiązywali się z obowiązków zawsze, kiedy Zidane tego potrzebował.
To było trochę sekretem sukcesu w tym sezonie. Możliwość dokonania dziewięciu lub dziesięciu zmian w składzie sprawia, że drużyna jest bardziej wypoczęta, a do tego wszyscy zawodnicy są bardziej zaangażowani w rozgrywki. To sprawiło, że zdołaliśmy z dużą świeżością dotrzeć na ostatnią prostą tak wymagającego turnieju jak Liga Mistrzów. Dzięki temu byliśmy w stanie rywalizować zarówno w Lidze, jak i w Lidze Mistrzów. Cały czas zachowywaliśmy szanse na zwycięstwo i byliśmy w dobrej dyspozycji.
Zidane zawsze był wobec was szczery? Od samego początku tłumaczył wam, jaka będzie wasza rola?
Tak, trener od samego początku powiedział tam, jaki jest jego pomysł i jaka będzie nasza rola w drużynie. Wszystko później się potwierdziło. Dawał szanse wszystkim, każdemu pozwalał grać. Myślę, że nikt nie może powiedzieć, że nie miał okazji do gry przez cały sezon. To sprawia, że sukces drużyny był również sukcesem indywidualnym każdego zawodnika. Zidane prosi cię tylko o to, żebyś dobrze trenował, a później on tak zarządza drużyną, by każdy mógł zagrać.
W jednej kolejce podstawowy skład, w kolejnej ławka rezerwowych, kilkanaście minut gry w jeszcze następnym… Trudno jest utrzymać koncentrację i intensywność z takimi rotacjami?
Myślę, że motywacja wynika z samej chęci gry w Realu Madryt. Możliwość występowania tutaj sprawia, że masz wobec siebie maksymalne wymagania i chcesz wygrać w każdym meczu. Jesteśmy młodymi, konkurencyjnymi zawodnikami, którzy zawsze chcą zwyciężać. Później to widać podczas spotkań. Każdy chce być w podstawowym składzie, to jest jasne, ale decyduje trener. My musimy pracować na maksimum, żeby być na najwyższym poziomie, gdy trener nas potrzebuje.
O co Zidane prosi Lucasa Vázqueza? O więcej pracy w środku boiska czy o wyobraźnię w ataku?
Myślę, że o obie te rzeczy. W defensywie prosi mnie o to, żebym pomagał bocznemu obrońcy, a także środkowym pomocnikom w zamykaniu przestrzeni. Z przodu trener pozostawia nam dużo swobody w grze w ataku. To sprawia, że w każdym meczu możemy pokazywać to, co jest w nas najlepsze.
Po takim sezonie jak ten, występach w 50 meczach Realu Madryt, mistrzostwie Hiszpanii i tryumfie w Lidze Mistrzów, jak się czujesz, gdy na liście powołanych do reprezentacji nie ma twojego nazwiska?
Słuchaj, w takiej sytuacji jest wielu zawodników, którzy nie otrzymali powołania. Wiadomo, że każdy zawsze chce pojechać na zgrupowanie drużyny narodowej, ponieważ możliwość reprezentowania kraju jest czymś najlepszym. Cholernie trudno jest nie móc być tam. Trzeba dalej pracować, żeby znaleźć się na kolejnej liście powołanych. Szczególnie w obliczu przyszłego roku, kiedy jest mundial w Rosji.
Celem jest zatem Rosja 2018.
Oczywiście. Obecność tam musi być celem, ponieważ możliwość gry na mundialu jest czymś wspaniałym. Mam nadzieję, że będę mógł tego doświadczyć. Wszystko poprzez pracę, jak zawsze. Grałem już na mistrzostwach Europy, ale wszyscy mówią, że ten turniej jest tylko młodszym bratem mundialu. Mam nadzieję, że otrzymam tę szansę i będę mógł cieszyć się grą na obu tych turniejach.
Po 59 latach przerwy udało wam się sięgnąć po dublet złożony z mistrzostwa Hiszpanii i Ligi Mistrzów. Jakie to uczucie, ponieważ Real Madryt nie jest przyzwyczajony do smaku takiego sukcesu?
To jest coś niesamowitego, że mogliśmy dwa razy w ciągu dwóch tygodni pojechać na Cibeles i świętować z naszymi kibicami zdobycie dwóch tak ważnych pucharów. Real Madryt przez wiele lat nie potrafił zdobyć obu tych trofeów w jednym sezonie. Nam się to udało, dlatego jesteśmy szczęśliwi i bardzo zadowoleni. Ten dublet motywuje nas do osiągnięcia czegoś jeszcze większego.
Jak to możliwe, że taki dublet był poza zasięgiem Realu Madryt przez tyle lat?
Ponieważ zdobycie pucharu jest czymś bardzo skomplikowanym. Trzeba ciężko pracować, czego byliśmy świadkami w tym sezonie. Udało nam się zdobyć dwa puchary i należy się nad tym chwilę zastanowić, by uświadomić sobie, jakie to jest ważne. My, piłkarze, i sztab trenerski czujemy, że jesteśmy wielką drużyną.
Porozmawiajmy o lidze. W drużynie pojawiły się wątpliwości po porażce w Klasyku? Przegraliście po golu w ostatnich sekundach, kiedy wydawało się, że zmierzacie po zwycięstwo.
To jasne, że kiedy przegrywasz u siebie z największym rywalem w walce o tytuł, musisz sobie poprzestawiać pewne rzeczy. Jednak prawda jest taka, że znajdowaliśmy się na dobrej pozycji. Mieliśmy przed sobą zaległy mecz z Celtą i wiedzieliśmy, że mamy ciągle szanse i, przede wszystkim, całkowicie zależymy od siebie. Kiedy masz wszystko w swoich rękach, trzeba wierzyć, i tak zrobiliśmy. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Po pięciu latach bez zwycięstwa w Hiszpanii, było możliwe, że pojawiły większe chęci na tryumf w lidze niż w Lidze Mistrzów?
Trudno jest wybrać. Trzeba smakować obie te rzeczy, ponieważ oba trofea są bardzo ważne. Trzeba być zadowolonym z obu. To prawda, że nie wygraliśmy ligi od dłuższego czasu i chcieliśmy po nią sięgnąć. Trudno jest zwyciężyć w tych rozgrywkach, ponieważ składają się z 38 kolejek, w których trzeba walczyć. Jednak w Realu Madryt wymagania zawsze są najwyższe, a naszym celem zawsze jest wygranie wszystkiego.
Nie udało się sięgnąć po potrójną koronę, ponieważ Celta wyeliminowała Real Madryt z Pucharu Króla. Ile razy w szatni wspominaliście ten dziwny mecz na Santiago Bernabéu?
To prawda, w tym meczu uciekł nam Puchar Króla. Odpadliśmy wtedy z rozgrywek, na które również mieliśmy wielką ochotę. Na szczęście w piłce nożnej kolejny sezon daje ci możliwość rewanżu. Z całą mocą będziemy walczyć o Puchar Króla, a do porażki z Celtą nie ma co wracać.
W poprzednim sezonie na San Siro byłeś bohaterem przez rzut karny i wcześniejszą żonglerkę piłką. W Cardiff wylądowałeś na trybunach. Jak przyjąłeś taką gwałtowną zmianę sytuacji?
Z naturalnością, taki jest futbol. Nie ma dwóch takich samych meczów, tak samo jak Liga Mistrzów każdego roku jest inna. Trzeba to przeanalizować, zobaczyć, jak się wszystko ułożyło, wyciągnąć wnioski z błędów i jeszcze bardziej poprawić mocne strony. Mimo wszystko zagrałem w dziesięciu meczach Ligi Mistrzów, co nie jest złym wynikiem. Mam nadzieję, że mogę uwzględnić Duodécimę w moim CV (śmiech).
Po tylu latach hegemonii Barcelony, trzy Ligi Mistrzów w cztery lata są oznaką zmiany cyklu na korzyść Realu Madryt?
Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, co osiągamy. Teraz chcemy dalej pięknie grać w piłkę i zdobywać kolejne trofea. Za kilka lat będzie można więcej powiedzieć o tych cyklach.
Co Zidane powiedział w przerwie finału z Juventusem, że drużyna wyszła na drugą połowę tak odmieniona?
Trener powiedział nam, że spisujemy się dobrze, żebyśmy dalej grali swoje i wierzyli w siebie. Powiedział, że jeśli to zrobimy, na pewno wygramy.
Z zewnątrz wydawało się, że jednym z kluczy do sukcesu Realu Madryt była chemia w grupie. Jaka jest ta drużyna od wewnątrz?
Rzeczywiście jest tak, jak to widać z zewnątrz. Zawsze żartujemy, jest dużo śmiechu, wszyscy dobrze się dogadujemy, cieszymy się grą każdego dnia. Później widać to na boisku, pojawia się naturalne zrozumienie między nami. Dobra atmosfera przydaje się, gdy trzeba wygrywać mecze. Kto jest szefem? Słuchaj, kapitan to kapitan.
W ostatnich kolejkach ligi i Ligi Misrzów Lucas Vázquez wrzucał w mediach społecznościowych wiadomości ze zdjęciami pokazującymi dobrą atmosferę w drużynie. Skąd narodził się ten pomysł?
Zaczęło się od zdjęcia, które sobie zrobiliśmy na koniec treningu w Valdebebas. Byliśmy w sześciu czy siedmiu wokół piłki. Ten obrazek pokazuję trochę to zjednoczenie w szatni. Później przynosiło nam to szczęście. Wygraliśmy kolejny mecz i powtarzaliśmy to do końca sezonu.
Zidane jest tak spokojny jak się wydaje? Ponieważ z pewnością czasami musi wyciągnąć bicz.
Myślę, że on potrafi połączyć obie te rzeczy. Perfekcyjnie wie, kiedy należy ciężko pracować, a kiedy można to robić nieco lżej. Myślę, że trener zna tę drużynę jak nikt inny.
Sezon 2016/17 już się zakończył, a na horyzoncie pojawia się sezon 2017/18 z Manchesterem United i Barceloną na starcie w superpucharach.
Obecność w Realu Madryt obliguje cię to walczenia o wszystko. Będziemy chcieli sięgnąć po każdy tytuł. Jeśli dobrze wykonamy naszą pracę, możemy to osiągnąć.
W szatni mówi się o potrójnej koronie, o możliwości poprawienia osiągnięcia z tego sezonu?
Jeszcze jest trochę za wcześnie, co? Dajcie nam odpocząć! (śmiech)
A Decimotercera?
Człowieku, na to zawsze jest chęć! Trzeba walczyć o Decimotercerę.
Teraz ślub, kolejny tytuł Lucasa w tym sezonie.
Tak, po tak dobrym sezonie należy postawić kropkę nad „i”. Mam nadzieję, że narzeczona się nie wycofa (śmiech).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze