Dług Moraty
Hiszpan wynagrodzi kibicom gole sprzed dwóch lat?
Odkąd Florentino Pérez w 2013 roku skompletował tercet BBC tylko jedna drużyna była w stanie wyeliminować Real Madryt z Ligi Mistrzów. Chodzi rzecz jasna o Juventus, który wyrzucił Królewskich za burtę w półfinale rozgrywek sezonu 2014/15. Tym samym Włosi sprawili, że ostatecznie nie doszło do wymarzonego przez wielu kibiców finału między Realem i Barceloną. Kluczowy okazał się wówczas jeden piłkarz. Jego dwa gole – pierwszy w Turynie, drugi na Bernabéu – zakończyły sen Los Blancos o historycznej obronie tytułu.
Wspomniany zawodnik zwie się oczywiście Álvaro Morata. Wychowanek Realu, który rozgrywał swój pierwszy sezon w Turynie najpierw przyczynił się do zwycięstwa 2:1 u siebie, w Madrycie zaś był autorem trafienia decydującego o awansie do wielkiego finału w Berlinie. Wystarczyło jedynie spojrzeć na napastnika, by zauważyć, jak trudną rzeczą było dla niego pogrążenie klubu, w którym uformował się jako piłkarz. Morata przeszedł przez wszystkie szczeble młodzieżowe Królewskich aż wreszcie wskoczył do pierwszej drużyny, by w szczytowym momencie – 2014 roku – triumfować z nią w Champions League po pamiętnym finale w Lizbonie.
Za dwa dni – tym razem w Cardiff – Morata będzie miał szansę wynagrodzić Realowi gorzkie chwile sprzed dwóch lat. Los Blancos odkupili go przed startem tego sezonu za 30 milionów euro, jednak nawet pomimo 20 zdobytych bramek atakujący nie był w stanie na dobre wywalczyć sobie miejsca w pierwszym składzie. Wszystko za sprawą wspomnianego na wstępie BBC, które przecież nie tak dawno zdołał przyćmić w barwach Juve.
Statystyki Álvaro w tym sezonie są wyśmienite. W samej lidze uzbierał on 15 bramek – więcej zdołał zdobyć tylko Cristiano. W najważniejszych starciach jego rola była jednak jak do tej pory marginalna. W dwumeczach przeciwko Atlético i Bayernowi Hiszpan na murawie spędził bowiem zaledwie dwie minuty. Drugoplanowa rola w kluczowych konfrontacjach na nowo wzbudza spekulacje o odejściu Moraty ze stolicy Hiszpanii, tym razem definitywnie. Choć nie wiadomo, jaki obrót ostatecznie przybiorą sprawy, nawet w razie ewentualnego transferu po prostu nie można pożegnać się z klubem w lepszy sposób, niż po raz drugi wygrywając z nim w najbardziej prestiżowych rozgrywkach Starego Kontynentu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze