Mecz meczów
Przed meczem z Barceloną
Nie ma Klasyków o nic. Na papierze każdy mecz ligowy jest warty tyle samo – jedna drużyna może zdobyć trzy punkty, druga zostanie z niczym. Nie ma co ukrywać, że tak barcelonismo, jak i madridismo co kolejkę spoglądają nie tylko na wyniki swoich ulubieńców. La Liga i kibicowanie największym to notoryczna obserwacja, jak idzie tym drugim. Dziś nie chodzi jednak tylko o zdobycie trzech oczek, lecz także o powstrzymanie rywala przed zdobyciem czegokolwiek. Jak w każdym El Clásico.
Nastroje w obu drużynach są zupełnie różne. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że to Real Madryt jest faworytem w starciu z Barceloną, ale dziś na Santiago Bernabéu w roli gospodarza wystąpi drużyna zmęczona i szczęśliwa. Po dogrywce z Bayernem Monachium Królewscy mają prawo i do odczuwania trudów tego dwumeczu, i do radości, jaką niewątpliwie dało wyeliminowanie jednego z głównych faworytów do sięgnięcia po Puchar Europy. Los Blancos po raz siódmy z rzędu awansowali do półfinału, co raczej nikogo nie powinno zaskakiwać. Jeśli ktoś jednak lubi zagłębiać się w dane historyczne i porównywać je z teraźniejszością, może być mocno zdziwiony. Real Madryt prowadzi w ligowej tabeli i na sześć kolejek przed końcem rozgrywek jest także faworytem w rozgrywkach ligowych. A przecież jest jeszcze zaległy mecz z Celtą Vigo…
W zupełnie innym położeniu jest Barcelona. Luis Enrique odchodzi po sezonie i już od wielu tygodni szuka się jego następcy. Drużyna wcale nie działa jak jedność, a z Juventusem w dwóch meczach nie zdobyła nawet bramki. Cztery ostatnie mecze Katalończyków to tylko jedno zwycięstwo i aż trzy spotkania bez ani jednego gola. Trzy ostatnie wyjazdy? Aż trzy porażki. Barça zgubiła gdzieś rytm, który dawał jej nie tylko punkty, ale też uznanie wśród wielu kibiców. Teraz w niczym nie przypomina walca, jakim była po pierwszym meczu w Paryżu.
Od 2009 roku i legendarnego już wyniku 2:6 Real Madryt w Klasykach na Bernabéu wcale nie czuje się jak gospodarz. W drugiej erze Florentino Péreza Los Blancos grali u siebie z Barceloną dwanaście razy – wygrali tylko trzy mecze, a aż sześciokrotnie to Katalończycy wyjeżdżali z Concha Espina jako zwycięzcy. Ostatnio Królewscy nauczyli się, jak grać przeciwko Lionelowi Messiemu, ale chyba nikomu nie trzeba przypominać, że Argentyńczyk może nas zaskoczyć zawsze i wszędzie.
Do dzisiejszych godzin porannych nie było wiadomo, jak Barcelona zachowa się w sprawie Neymara. Kombinowała, kombinowała, ale w końcu stwierdzono, że samozwańczy więcej niż klub nie powinien zachowywać się w ten sposób. Ostatecznie Brazylijczyk więc nie zagra. Luis Enrique ma zamiar zastąpić go Paco Alcácerem. Różnica klas między tą dwójką jest oczywista, dlatego trzeba otwarcie powiedzieć, że to duże ułatwienie dla Los Blancos.
To więcej niż mecz. To więcej niż Klasyk. Real Madryt i Barcelona grają dziś o mistrzostwo Hiszpanii. Trzeba jednak zaznaczyć, że remis czy zwycięstwo Katalończyków wcale nie przesądzi o losach tytułu. Wciąż wszystko będzie w rękach Los Blancos. Zinédine'owi Zidane'owi zdarzały się błędy w roli szkoleniowca, ale dziś, kilka godzin przed meczem meczów nie można się do niego przyczepić. I nawet jak dziś postawi na Bale'a kosztem idoli madridismo, jakimi stali się Marco Asensio i Isco, będziemy cierpliwie czekać na finisz. Francuz wiele razy miał szczęście, ale wyniki bronią go niemal zawsze. I niech tak będzie tym razem. Na ligę czekają miliony madridistas. Czekamy i my. Już wystarczy.
Początek meczu o 20:45. Można go obejrzeć na platformie Player.pl lub w STS TV.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze