Pierwszy dzień reszty sezonu
Zapowiedź meczu Real Madryt - Atlético
Nawet jeśli ostatnie dni marca i sam początek kwietnia upływały z pozoru spokojnie, gdzieś w tle wciąż dawało się wyczuć nieustający niepokój i poddenerwowanie. Tak, z tyłu głowy coraz częściej dawały o sobie znać naturalne oznaki zniecierpliwienia. Dochodzące ze wszystkich stron sygnały były bowiem jasne – kroi się coś naprawdę grubego. I choć mądre głowy zawsze konsekwentnie powtarzały – mając w tym oczywiście sporo racji – że lwią część mistrzostwa zdobywa się w meczach ze średniakami i słabeuszami, to jednak chyba każdy z nas w głębi duszy w minionych tygodniach marzył tylko o jednym – by w końcu nadszedł już ten cholerny kwietniowy maraton mocnych wrażeń.
Dziś jednak wszelkie zniecierpliwienie w końcu ustąpi emocjom, za którymi tak tęskniliśmy. Nareszcie z dumą w głosie możemy to powiedzieć: Panie i panowie, weterani i rekruci, czas chwycić za karabiny. Czas na wojnę. Rozpoczynamy właśnie etap sezonu, w którym okaże się, kto opracował najlepszą strategię, kto dysponuje najostrzejszą amunicją i komu w magazynku pozostało najwięcej naboi. Pierwszy przystanek na froncie – Atlético Madryt.
Odmienne filozofie. Kompletnie różne style gry. Lata dominacji Królewskich. Przyjście Diego Simeone. Wielkie odrodzenie wyblakłego przez lata hitu. Porażka w finale Pucharu Króla na Santiago Bernabéu. Nagłe odwrócenie karty i nielubiany sąsiad panoszący się po białej świątyni jak u siebie. Ramos w dziewięćdziesiątej trzeciej. Décima. Saúl z przewrotki. 0:4, upokorzenie. Chicharito na wagę półfinału. Ramos w piętnastej. Griezmann w poprzeczkę. Juanfran w słupek. Undécima. Hattrick Cristiano w derbowym pożegnaniu Vicente Calderón.
W kontekście popołudniowego hitu wszelkiej kontrastów i wspominków można by wymienić całą masę. Jakkolwiek dziwnie to jednak zabrzmi, w gruncie rzeczy trudno bez uciekania w skrajnie grafomańskie zabiegi zapowiedzieć w oryginalny sposób konfrontację drużyn, których najnowszą historię bezpośrednich starć zapewne każdy z nas potrafiłby przytoczyć z pamięci wybudzony w środku nocy kubłem lodowatej wody. Zawsze bowiem trudno zapowiedzieć potyczkę, która tak naprawdę w znacznej mierze pompuje się sama. Idąc nieco bardziej w filozofię, można poniekąd powiedzieć, że to rywalizacja trwająca cały rok, która po prostu dwa razy do roku – a czasami nawet częściej – osiąga swój kulminacyjny punkt. I która najzwyczajniej w świecie nie ma prawa się znudzić.
Jak wyglądało poprzednie starcie obu ekip? Cóż, obrazki z ostatnich derbów Madrytu na Vicente Calderón wielu z nas wciąż zapewne stają przed oczami niczym żywe. 3:0, trzy gole Ronaldo, jego pamiętna cieszynka do kamery, Real wrzucający piąty bieg i kompletnie bezradni gospodarze. Nawet jeśli trudno jednoznacznie rozsądzić, czy był to najlepszy występ Los Blancos w tych rozgrywkach, jedno nie ulega wątpliwości – podobną intensywność podopieczni Zinédine'a Zidane'a pokazali co najwyżej kilka razy. Nie przesadzimy chyba zbytnio, jeśli stwierdzimy, że gole bardziej niż efekt pięknej gry stanowiły po prostu nagrodę za olbrzymi wysiłek włożony w spotkanie. Perfekcyjna organizacja w obronie, umiejętne rozłożenie sił, zdiagnozowanie słabych punktów przeciwnika i – co najważniejsze – skuteczność. Wszystkie te czynniki w listopadzie zgrały się idealnie.
Należy jednak powiedzieć sobie jasno, że nie jest to już to samo Atlético, które w pierwszej części sezonu przez długi czas sprawiało wrażenie mocno zagubionego. Choć słowa Antoine'a Griezmanna, który po sierpniowym meczu z Leganés, oznajmił, że z taką grą Los Rojiblancos mogą bić się co najwyżej o utrzymanie okazały się mocno przesadzone, to jednak trudno było nie zauważyć, że machina Diego Simeone zacina się częściej niż zwykle. Drużyna Cholo w rundzie jesiennej traciła bowiem punkty aż dziewięć razy (pięć remisów i cztery porażki), czyli... w niemal połowie spotkań. Dziś rzeczywistość prezentuje się jednak zgoła odmiennie. Los Colchoneros – najprościej rzecz ujmując – są w gazie. A przynajmniej wreszcie złapali ciągłość. Ostatnie pięć potyczek? Pięć zwycięstw, w tym 3:1 z Sevillą, która przed chwilą straciła miejsce na podium właśnie kosztem Atlético. Na wyobraźnię działać może też fakt, że Atleti w piętnastu minionych kolejkach przegrało zaledwie raz – u siebie z Barceloną. W ręce Simeone i Griezmanna trafiły też nagrody dla najlepszego trenera i zawodnika La Liga w marcu.
O tym, że w głównej mierze będzie trzeba uważać właśnie na Francuza, nie ma zaś raczej sensu zbytnio się rozpisywać...
Jeśli chodzi o Real, nie odkryjemy istnienia nieznanego pierwiastka, pisząc, że Zinédine Zidane starał się do tej pory odpowiednio szafować siłami zawodników właśnie z myślą o takich konfrontacjach jak ta z Atlético. Ciągłe rotacje czy chociażby brak powołania dla Cristiano Ronaldo, Garetha Bale'a i Toniego Kroosa na środowe przetarcie z Leganés miały jasny cel – uniknąć błędów z poprzednich sezonów, gdy w kluczowych momentach piłkarze fizycznie nieraz po prostu nie wytrzymywali. Dziś o 16:15 na murawę Santiago Bernabéu – jeśli tylko nie wydarzy się jakaś niewynaleziona katastrofa – wybiegną już jednak najcięższe armaty. Z ważniejszych postaci w meczowej kadrze zabraknie wyłącznie kontuzjowanego Raphaëla Varane'a. Krótko mówiąc: w zamyśle – podobnie jak przed kilkoma miesiącami – powinniśmy zobaczyć Real na najwyższych obrotach.
Niezależnie od tego, czy kwietniowe boje naznaczone będą krwią, potem czy nawet łzami, tak naprawdę liczy się tylko jedno – by droga ta koniec końców prowadziła do gwiazd. Wchodzimy w fazę sezonu, w której najlepsi z najlepszych w którymś momencie zazwyczaj albo zaliczają bolesny upadek, albo dochodzą na sam szczyt. Dzisiejszy cel: pozostawienie Diego Simeone w pozycji z sezonu 2003/04. Nawet jeśli czyimś zdaniem brzmi to w politycznie niepoprawny sposób, nie ma co się oszukiwać – chciałby tego każdy z nas.
Początek meczu o 16:15. Można go obejrzeć na platformie Player.pl lub w STS TV.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze