Kapitanowie utrzymali zespół na powierzchni

Montakit Fuenlabrada wzięła przykład z marcowych przeciwników Realu Madryt i postawiła mu się w podobnym stopniu, ocierając się o zwycięstwo. Królewscy bardzo się tej niedzieli namęczyli, ale ostatecznie dopisali do dorobku kolejną ligową wygraną (99:101). Sukces w największym stopniu zespół zawdzięcza dwójce kapitanów: Sergio Llullowi (28 punktów) i Felipe Reyesowi (23 punkty i 14 zbiórek).

Defensywa w wykonaniu obu klubów pozostawiała wiele do życzenia, toteż kibice doświadczyli bardzo otwartego pojedynku, obfitującego w łatwe trafienia, pozbawionego nadmiernej agresji. Publiczność była jednak w doskonałym nastroju, bowiem ich drużyna nie tylko nie odstawała poziomem gry od mistrza, ale nawet pokusiła się o zbudowanie kilkupunktowej przewagi (32:24).

Fuenlabrada wykazywała większą ochotę do rywalizacji, atakowała dynamiczniej i składniej, nie traciła piłki, broniła z większą uwagą. Co więcej, zaczęła trafiać zza obwodu ze świetną skutecznością, tłumiąc zapędy gości do odrobienia strat. Taktyka podobna do tej, którą dwa tygodnie temu obrali koszykarze Obradoiro. Wówczas pogrążyła ona madrycki skład.

Mistrzowie doprowadzili do wyrównania zaraz po przerwie, w ciągu pierwszej minuty po wznowieniu gry (56:56), jednak gospodarze tak łatwo nie zrezygnowali. Wrócili do prowadzenia i już do samego końca starali się zaszkodzić rywalowi. Kapitanowie Realu Madryt, Felipe Reyes i Sergio Llull, wystąpili przed szereg i wspólnymi siłami wywalczyli pomyślny rezultat w tym trudnym, bardzo niewygodnym starciu.


99 – Montakit Fuenlabrada (26+30+24+19): Popović (10), Hakanson (3), Wear (22), Smits (9), Sekulić (11) – O’Leary (-), Rupnik (6), Cruz (3), Hettsheimeir (18), Paunić (17).

101 – Real Madryt (22+28+30+21): Llull (28), Carroll (17), Mačiulis (-), Randolph (5), Ayón (14) – Draper (-), Fernández (3), Dončić (1), Reyes (23), Hunter (8), Taylor (2).

Skrót spotkania | Statystyki | Tabela