Najgorsze chwile Keylora
Kostarykaninowi daleko do optymalnej formy
Nie jest żadną tajemnicą, że Keylor Navas przechodzi obecnie przez swe najgorsze chwile, od kiedy został bramkarzem Realu Madryt. Mówią nam o tym już liczby, które wykazują znaczny spadek poziomu występów u Kostarykanina. Zauważa to także widownia. Mecz przeciwko Betisowi nie należał do najbardziej udanych, wykonał co prawda świetną paradę w końcówce, ale wszyscy widzieli, co działo się wcześniej, a dokładniej rzecz biorąc, jakich dwóch błędów dopuścił się gracz Blancos.
Jego desperackie wyjście, które powinno zostać ukarane czerwoną kartką, a także fatalny błąd przy bramce Sanabrii to dwie próbki tego, że Keylor nie ma się obecnie najlepiej. Przeciwko Las Palmas także zawinił przy dość podobnej akcji, która kosztowała Real stratę gola. Wczoraj kolejny raz nie udało mu się zachować czystego konta i pod tym kątem daleko mu do czołówki porteros z tego sezonu w Primera División.
W dziewiętnastu meczach, które rozegrał Kostarykanin, tylko cztery razy udało mu się nie stracić gola, dokładnie rzecz biorąc stanowi to dokładnie 21,05% jego występów. Jego bezpośredni rywal, Kiko Casilla, może się pochwalić znacznie lepszym wynikiem. Rezerwowy bramkarz zachował czyste konto w trzech z siedmiu rozegranych meczów, jego współczynnik wynosi więc 48,86%, a więc jest ponad dwa razy wyższy niż u Navasa. Ter Stegen zaliczył jedenaście takich potyczek na dwadzieścia cztery zagrane, a Asensjo jedenście na dwadzieścia cztery. Kolejny portero z czołówki, Jan Oblak, nie stracił gola w dziewięciu grach, na boisku pojawił się zaś w dziewiętnastu.
Pogorszenie statystyk, a przede wszystkim gry, sprawiło też, że Keylor stracił zaufanie części kibiców. Prawdą jest, że boisko opuszczał przy oklaskach, ale wcześniej, już po popełnionych błędach, każdemu kontaktowi z piłką towarzyszyły mu gwizdy. Fani są wyczuleni na jego punkcie już od meczu z Las Palmas i jeśli nadal będzie będą przydarzać mu się pomyłki, takie zachowania widowni z pewnością będą jeszcze wracać. Innymi słowy, każdy mecz na Bernabéu może stać się dla niego swoistym egzaminem, podobnym do tych, jakie w przeszłości musieli zdawać Casillas czy Diego López.
Bramkarz zdaje sobie sprawę, że nie znajduje się w najlepszym dla siebie momencie, ale może liczyć na serdeczność i wsparcie kolegów z kadry oraz sztabu technicznego. W strefie mieszanej bronił go już Ramos, mówiąc: „Miał pecha w tamtej akcji, ale później wykonał paradę stulecia. Kiedy Keylor przechodzi przez trudne chwile takie jak dziś, chcę tam być, to świetny profesjonalista”. Sam Navas nie ma problemów z samokrytyką. „To była brzydka wpadka, są takie sytuacje, w których nie chcesz się widzieć. Trzeba nadal iść do przodu. Jesteśmy zespołem, zawsze są przy mnie. Wiem, że we mnie wierzą i to zobowiązuje mnie, żeby takie rzeczy już się nie wydarzyły”, mówi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze