Dlaczego Zidane tak oszczędza Modricia?
Tekst o sytuacji Chorwata
Niektórzy piłkarze dochodzą do momentu, gdy stają się symbolem sportu, jaki uprawiają. Zdarza się to w karierach niewielu, bo mało komu udaje się zachować czystą i wypełnioną sukcesami drogę. Ta chwała objawia się w wydarzeniu, które jest tak cudowne, jak nieoczekiwane i godne podziwu. Trener decyduje się zdjąć takiego gracza z boiska w meczu wyjazdowym, a kibice gospodarzy wstają z miejsc, by nagrodzić go oklaskami. Ostatnim, któremu się to przytrafiło, był Luka Modrić w Eibarze.
Zinédine Zidane zdjął Chorwata, gdy mecz był już wygrany, a Ipurua nagrodziła go wielką owacją. Zaskoczony tym był nawet Francuz, ale podkreślał, że wszyscy lubią pomocnika. Można wyjść nawet dalej i stwierdzić, że w Realu Madryt to Lukita najlepiej rozumie futbol z całego zespołu i jest jego głównym filarem. To wszystko dzieje się także dzięki świetnej osobowości, która jest podziwiana nie tylko w szatni.
Trudno znaleźć kogokolwiek w futbolu, kto miałby wobec Modricia jakieś zarzuty. Pomocnik zawsze się uśmiecha i ucieka od jakiejkolwiek polemiki, która w Realu Madryt tworzy się sama praktycznie każdego dnia. Tylko raz w Madrycie wyszedł ze swojego miejsca, twierdząc po zwolnieniu Ancelottiego, że to u niego grał najlepszy futbol w swoim życiu.
To właśnie Włoch wymyślił mu pozycję prawego bocznego środkowego pomocnika w ustawieniu 4-3-3, w którym Chorwat króluje do dziś. W pierwszym roku w Realu jeszcze z Mourinho nie mógł znaleźć swojego miejsca w systemie 4-2-3-1. Podstawową parę pomocników tworzyli Sami Khedira i Xabi Alonso, a na mediapuncie brylował Mesut Özil. Luka ten rok poświęcił na naukę hiszpańskiego oraz poznawanie klubu i całej jego otoczki. Dzięki temu mógł u Ancelottiego, jak sam powiedział, grać najlepiej w swojej karierze.
Co ciekawe, te oklaski w Eibarze pojawiły się, gdy Modrić nie przechodzi przez najlepszy okres fizyczny ani sportowy. W 2017 roku nie może osiągnąć najlepszej formy. Gdy jest gotowy na 100%, Real Madryt chodzi jak zegarek. Bez tego wszystko może działać, ale wskazówki nie pokazują już idealnej godziny. Ostatnie oficjalne problemy fizyczne miał 21 stycznia po meczu z Málagą. Wrócił po trzech tygodniach, ale nie może złapać odpowiedniej formy. Najlepiej było to widać na Estadio Mestalla, gdy Real musiał gonić Valencię, a Zidane zdecydował, że jedną ze zmian będzie właśnie Modrić.
Od jego powrotu 11 lutego w starciu z Osasuną Królewscy rozegrali 7 meczów. Modrić brał udział w 5 z nich, odpoczywając w spotkaniach z Espanyolem oraz Las Palmas i w sumie rozgrywając 417 minut na możliwych w tym okresie 630. Z jednej strony, coraz więcej mówi się o tym, że pomocnik nie wytrzymuje trzech meczów tygodniowo. Z drugiej, Zidane nie chce powielać błędów z poprzedniego sezonu, gdy właśnie Modrić był jednym z piłkarzy, którzy do finału w Mediolanie podchodzili zupełnie wyczerpani. Atleti nie odważyło się dobić Realu w dogrywce, gdy ogromne problemy fizyczne poza Chorwatem mieli też Bale czy Marcelo. Trenerzy chcą, żeby Luka na najważniejsze starcia w tym sezonie był gotowy na 100%, bo w tym zespole są ważni piłkarze, ale on jest wręcz jego latarnią.
We wrześniu Modrić skończy 32 lata, a jego kontrakt wygasa w 2020 roku. Wydaje się, że sportowe życie Chorwata w Realu Madryt można spokojnie przedłużyć, bo w środku pola na podobnej pozycji mogą grać Kroos, Kovačić, Isco czy James. Każdy z tych piłkarzy daje gwarancje nawet na wielkie spotkania. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że Chorwat jest teraz trzecim najstarszym graczem w ekipie po Pepe i Cristiano. Warto przypomnieć, że klub przychylił się do prośby o pozwolenie na odejście Xabiego Alonso, gdy ten miał 33 lata. To mimo wszystko niebezpieczny wiek dla piłkarza pod względem fizycznym.
Cała trójka weteranów Królewskich ma bardzo trudny sezon pod względem urazów. Modrić jest 9. zawodnikiem w tabeli rozegranych minut nie tylko przez rotacje, ale także urazy kolana i mięśniowe. Ciągle jednak takie spotkania jak to dzisiejsze na San Paolo to jego terytorium, gdzie to właśnie on wyznacza rytm i kierunek całego meczu. Potrafią to tylko najwięksi tego sportu. Nikt nie daje zespołowi takiej pewności i bezpieczeństwa w grze. Nie ma drugiego Lukity i Zidane doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze