„Wystawiono nas do wiatru”
Królewscy nie pogodzili się z sytuacją z weekendu
Real Madryt z trudem strawił wczoraj odwołanie meczu z Celtą Vigo. Piłkarze pojawili się w Valdebebas, gdzie odbyli trening w czasie, który był zaplanowany na podróż do Galicji. MARCA twierdzi, że zawodnicy nie wiedzieli, jak mają reagować na całą sytuację, śmiechem czy płaczem.
Odczucia były różne. Słychać było sporo żartów na temat pogody: „Taki klimat, a u nas gramy bez problemów”. Takie zdania padały w czasie minimeczu, jaki zorganizował graczom Zidane. Z uśmiechem komentowano także raport na temat uszkodzenia dachu, jaki podpisał burmistrz Vigo oraz sekretarz generalny miasta José Riesgo, ponieważ jego nazwisko po hiszpańsku znaczy „ryzyko”.
Więcej było jednak smutku, szczególnie wśród działaczy. Królewscy przede wszystkim narzekają na bezsilność, z jaką przyszło im zmierzyć się w sobotę. Chociaż do meczu pozostawało ponad 30 godzin, to nie było mowy o jakimkolwiek innym rozwiązaniu, który pozwoliłaby grać. Ani jednym. Real czuje się wystawiony i nie rozumie, dlaczego przy tak napiętym terminarzu dla obu zespołów wszystkie strony nie dążyły do rozegrania spotkania. Za wszystkie strony obok La Ligi i Federacji uznaje się także Celtę, która zdaniem Królewskich po prostu schowała się za decyzją burmistrza miasta i nie robiła nic, by doprowadzić do tego, żeby mecz się odbył.
Oczywiście klub najbardziej zmartwiony jest sportowymi reperkusjami. W najbliższą sobotę tuż po 18:00 Barcelona może objąć pozycję lidera, mając aż trzy mecze rozegrane więcej. Królewscy wskazują na to, że presja na drużynie będzie ogromna. Dodatkowo wszyscy będą dodawać zespołowi punkty za zaległe mecze, gdy trzeba będzie je jeszcze wywalczyć na murawie. Tymczasem w tabeli Barcelona może być tak naprawdę krok przed Realem.
Przy tym wszystkim klub cały czas stara się przekazać opinii publicznej, że nie podważa zagrożonego bezpieczeństwa, ale bezsilność, z jaką spotkano się przy konieczności odwołania meczu. Nikt nie starał się nawet znaleźć innej opcji, gdy terminarz jest tak napięty. Jeśli do końca sezonu Królewskim wyskoczy kolejne przełożone spotkanie, to sytuacja stanie się praktycznie nierozwiązywalna. Do tego nikt poza Madrytem nawet nie analizuje faktu, że po intensywnym styczniu z meczami co trzy dni nagle drużyna pozostanie bez rywalizacji przez dwa pełne tygodnie, a Toni Kroos przez zawieszenie wróci do gry dopiero na starcie z Napoli po 18 dniach przerwy.
Jedynym, który musi i faktycznie zachowuje spokój, jest Zizou, który próbuje przekazać zawodnikom, że należy już o wszystkim zapomnieć i skupić się na kolejnym starciu, czyli sobotnim meczu z Osasuną. Wczoraj Francuz miał przypomnieć piłkarzom, że na dzisiaj realnie mają tylko punkt przewagi nad Barceloną, a nie siedem, jak dodaje sobie wielu ekspertów czy kibiców. Drużyna ma zapomnieć o tym, czego jeszcze nie rozegrano i skupić się na tym, co dopiero przed nią.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze