Bereszyński: Widziałem frustrację Ronaldo
Wywiad z piłkarzem Legii
Widziałeś w którymś z tych meczów szok na twarzy rywala? Nie mówię akurat o Borussii. Mam raczej na myśli Sporting, może momentami Real.
Szok? Widziałem frustrację Ronaldo i to na Bernabéu. Czułem się na tyle pewnie, że po wygraniu z nim akcji jeden na jeden, nawróciłem i chciałem rozegrać jeszcze raz. Nie wytrzymał i kopnął mnie z premedytacją. Ucieszyłem się, że zarobił na mnie żółtą kartkę, ale jeszcze bardziej – że udało mi się wyprowadzić takiego piłkarza z równowagi. Dla mnie to był mega istotny pojedynek. Odpowiadałem za Cristiano przez cały mecz. Kryłem go też przy stałych fragmentach. Cieszę się, że nic nie zrobił w tym meczu, ale to oczywiście zasługa całej drużyny.
Nie nastawiałeś się, żeby go sprowokować?
Nie jestem tego typu zawodnikiem.
Ale to wyjątkowe okoliczności.
Najlepszy sposób na wyprowadzenie z równowagi to po prostu grać lepiej od niego. Obaj czujecie, komu zaczyna wychodzić. Frustrację widać u niego wyjątkowo, gdy stoi na środku z założonymi rękami lub po prostu nimi macha. Wszyscy ogłosili w hiszpańskiej i polskiej prasie, że Ronaldo dobije z nami do stu bramek i w ogóle zrobi króla strzelców, a nie strzelił nawet gola. Wielkie wrażenie zrobił na mnie za to Bale.
To chyba dziś najlepszy piłkarz Realu.
Chyba tak. Ronaldo też jest wielkim zawodnikiem, ale wtedy raczej nie wdawał się w pojedynki biegowe czy akcje jeden na jeden. A Bale? Brał piłkę i na pierwszych pięciu-sześciu metrach odchodził tak niesamowicie, że nie wierzyliśmy. Zawsze podobał mi się też Marcelo. Po nim widać, że autentycznie cieszy się z tego, co robi. Ten luz, styl bycia. Można tylko od niego czerpać. Wychodzi na boisko i robi ruletę przy trzech naszych zawodnikach. Każdy chciałby grać z takim entuzjazmem.
Powiedziałeś na Weszło, że u Ronaldo zaimponowało ci przewidywanie ruchów boiskowych. W jakim konkretnie momencie meczu to zauważyłeś i czy pozwoliło ci to wyciągnąć wnioski pod kątem rewanżu?
Mamy dział analityków, którzy bardzo szczegółowo rozpracowują na naszych rywali i dostajemy pliki wideo z piłkarzami, którzy mogą występować na naszej pozycji. Przy Ronaldo przestrzegali, że trzeba cały czas być skoncentrowanym, bo może zniknąć na 15-20 minut, potem raz się zerwie i gol. To oczywistość, ale dopóki nie doświadczysz tego na własnej skórze, trudno to docenić. Tak było przy tej sytuacji, o której mówisz. Trwa akcja, stoję, patrzę na odległości między mną a stoperem, sprawdzam, czy wszystko w porządku, a Cristiano nagle rusza. Myślę: „co on robi? Po co się zrywa?”. A tu nagle nasza strata. Dostał trochę za mocne podanie i nie doszedł, ale wtedy tym bardziej się utwierdziłem, jaki to klasowy piłkarz. Zatrzymasz się na dwie sekundy, to go nie dogonisz. Mieliśmy mocne założenie, taki fundament, że kiedy jeden boczny obrońca się włącza, to drugi powinien zostać, ale po tej jednej akcji Ronaldo zorientowałem się, że muszę mieć oczy dookoła głowy i zacząć to wszystko przewidywać.
Z Bartoszem Bereszyńskim rozmawiał Tomasz Ćwiąkała, który na co dzień komentuje spotkania ligi hiszpańskiej w Eleven. Cały wywiad można przeczytać tutaj.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze