Sekrety La Fábriki (cz.1)
Jakie naprawdę jest Valdebebas?
Gdy wznosisz się nad madryckim lotniskiem, możesz ujrzeć strefę aksamitnej zieleni boisk piłkarskich otoczoną siecią dróg i niekończącymi się polami żółto-brunatnych zarośli. Ta mała oaza to miasteczko sportowe Realu Madryt, miejsce treningów wielkiego klubu piłkarskiego i jego akademii, słynnej La Fábriki.
Największe gwiazdy Realu, w tym Cristiano Ronaldo i Gareth Bale, a także legenda klubu, sam Raúl, który przeszedł przez szkółkę, żyją w pobliżu we wspólnocie La Finca. Wielu z bohaterów futbolu jutra jest skrupulatnie rzeźbionych na podobieństwo tych znajdujących się tak blisko nich.
La Fábrica to dom dla 281 młodych piłkarzy, wśród których jest też czterech synów trenera pierwszego zespołu, Zinédine’a Zidane’a. Kompleks zlokalizowany jest w Valdebebas, przedmieściach znajdujących się na północny-wschód od centrum Madrytu. Nowe miasteczko sportowe powstało tam przed dekadą.
Przywiązanie wagi do szczegółów w La Fábrice budzi podziw. Cała przestrzeń wykorzystywana w miasteczku sportowym Realu Madryt – przypomnijmy, że obsługuje ono 13 zespołów piłkarskich, od siedmiolatków, przez rezerwy klubu – jest naturalnie oświetlona. Wszystkie boiska z wyjątkiem jednego mają taki sam wymiar jak plac gry na Santiago Bernabéu. Osiem z nich posiada taką samą nawierzchnię jak ta na stadionie przy Concha Espina, nawiasem mówiąc ta murawa sprowadzana jest z Holandii. Pozostałe cztery korzystają ze sztucznej murawy.
Znajduje się tam też stacja pogodowa, która reguluje nawodnienie boisk i sprawia, że temperatura wewnątrz budynków jest stała. Strefa hydroterapii z kolei składa się z czterech basenów, sauny, dwóch małych łaźni (zimnej i gorącej), a także łaźni tureckiej. Lśniące, szare chodniki wskazują drogę wokół kampusu. Stylizowane fontanny zaś znajdują się niedaleko pomnika Alfredo Di Stéfano, którego imieniem nazwano też stadion na sześć tysięcy miejsc i gdzie swoje mecze rozgrywa Castilla. Warto też wspomnieć o siłowni, która jest równie długa co crossowe podania Luki Modricia.
Piłkarze z akademii na trening przynoszą tylko buty. Cała reszta niezbędnych przyrządów jest zapewniana przez szkółkę, której pracownicy po każdym treningu czyszczą je i suszą. Rezydencje w La Fábrice są wyposażone w pokoje gier, sale kinowe, a także inne luksusowe dodatki, które pozwalają odprężyć się mieszkańcom miasteczka.
Takie ozdoby na każdym kroku mogłyby wskazywać, że to bardziej luksusowy hotel, miejsce wypoczynku, ale atmosfera w powietrzu jest bardziej surowa, to sterylny kompleks, chroniony przez wysokie barierki i ochroniarzy. Pod tym względem przypomina raczej jeden z obiektów NASA, pachnie tutaj poważnym przedsięwzięciem. W środku znajdują się tylko ci do tego powołani.
Gdy gracze akademii przybywają do miasteczka sportowego Realu po raz pierwszy, na pierwszym piętrze głównego budynku zatrzymuje ich ochrona i daje sygnał, aby przeszli. Rodzice nie mają wstępu dalej. „Kiedy miniesz barierkę, przestajesz być synem swoich rodziców, od teraz jesteś graczem Realu Madryt”. Jednak ciężka praca dopiero się zaczyna.
La Fábrica, jak wszystkie elitarne szkółki piłkarskie, to miejsce, które nie wybacza. Średnio zawodnicy, którzy się tam dostaną, przebywają w niej trzy lata. Obecnie 82 chłopców (65 piłkarzy i 17 koszykarzy) wyjechało ze swoich dalekich krajów, na przykład z Norwegii czy Paragwaju, aby cały swój czas spędzać w Valdebebas.
Ignacio Martín dołączył do szkółki w sierpniu 2008 roku. Kończył właśnie 15 lat i towarzyszył mu jego rok młodszy brat, Eduardo. Wygrali piłkarski los na loterii. Obu wytypowano do dołączenia do La Fábriki, ale zostawili za sobą swoje życie rodzinne na Teneryfie. Ignacio był zdumiony. Niektórzy z innych chłopców, do których dołączył na pierwszej sesji treningowej w Realu, było już pokazywanych w materiale telewizji Canal+ o meczach zespołów młodzieżowych. Teraz on do nich dołączył.
„Pamiętam, że było to szokujące doświadczenie – wejść do środka i zdać sobie sprawę, że będziesz grać z tymi gośćmi”, mówi. „Oni już byli gwiazdami. Jeśli zawodnik, który ma może trzynaście lub czternaście lat, rozegra dobry turniej, media powiedzą «ten chłopak będzie kolejnym Cristiano Ronaldo, następną wielką gwiazdą La Liga»”.
„Siedmiu reprezentantów Hiszpanii do lat piętnastu było w tamtej szatni, wliczając w to Jesé, Enrique Castańo i Diego Llorente, dziś środkowego obrońcę Málagi. Gdy już wejdziesz do szatni i zrozumiesz, że będziesz grać obok tych chłopaków, jest to dla ciebie bardzo dziwne uczucie. Jesteś przestraszony, bo nie wiesz, czy jesteś dość dobry. Równocześnie jesteś gotowy podjąć wyzwanie”.
Roczny koszt szkolenia i zakwaterowanie młodego gracza waha się między trzydziestoma pięcioma a czterdziestoma tysiącami euro, nie wlicza się w to kosztów utrzymania klubowych obiektów w Valdebebas. Gdy Ignacio zapisał się do szkółki, klub pokrył koszty jego zakwaterowania, podróży i szkolne czesne na rok. Dano mu również kieszonkowe w wysokości dwustu euro. W przypadku niektórych piłkarzy zamorskich Real jest gotów ściągnąć całe ich rodziny i umieścić w niedalekich apartamentach.
Ignacio wspomina, że koledzy z drużyny dostawali miesięcznie po pięćset euro do wydania na produkty z katalogów sponsorów. Słyszał o starszym chłopaku z akademii, który kupił sobie audi, mimo braku prawa jazdy. Rozproszenie spowodowane niewyobrażalnym bogactwem przychodzi wcześnie, najlepsi z młodzików muszą sobie z nim radzić, nim wkroczą w dorosłość.
„Gdy jesteś bardzo młody, nagle gra, z której się cieszysz, zamienia się w tę, z której masz pieniądze”, mówi Roberto Rojas. Ten piłkarz dołączył do Realu Madryt w wieku jedenastu lat, zagrał z pierwszym zespołem Królewskich pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, a potem przez sześć lat był trenerem w akademii. „Kiedy pieniądze są częścią gry, musisz mieć bardzo dobrze poukładane w głowie”.
„Mowa o graczach, którzy nie są dość dojrzali, aby poradzić sobie ze wszystkim, co spada im na głowę. Jednego dnia mają wywiad z dziennikarzem, kolejnego dnia prosi się ich do telewizji. To nie jest łatwe, gdy jest się tak młodym. Kiedy zaczynają się dziać takie rzeczy, agenci lubią być w to zaangażowani, zaczynają zarabiać wielkie pieniądze. Wtedy młodym piłkarzom zaczyna mieszać się w głowie. Trudno jest przyzwyczaić się do tych wszystkich zmian w takim wieku”.
Ignacio i jest koledzy z akademii mieszkający w La Fábrice wiedli uporządkowany żywot. Trening, szkoła i posiłki, a później łóżko. Jak mówi, tworzyły się wtedy przyjaźnie na całe życie, a także występowały małostkowe, wręcz perwersyjne okrucieństwa.
„Pamiętam, że pewnego dnia chłopak zmoczył łóżko w czasie snu. To była najzabawniejsza rzecz, ale nie wiem, co musiał wtedy czuć ten gość. Jego rodzice byli daleko. Był sam. Miał około trzynastu lat, a wokół siebie wszystkich tych chłopców strojących sobie z niego żarty. Patrząc wstecz, trzeba powiedzieć, że musiało to być dla niego naprawdę trudne. Jak sobie z tym poradzić?”
„Chłopcy nie mogli znieść presji. Wdawali się w bójki między sobą. Dwóch gości, którzy, jakby tego było mało, byli dobrymi przyjaciółmi, zwykło zamykać drzwi i tłuc się nawzajem tylko dlatego, że czuli tak wielką presję, że w ich żyłach płynęło wiele testosteronu, taka była rywalizacja między zawodnikami”.
Żeby podnieść się na duchu, Ignacio wyśpiewywał sobie motywacyjne piosenki w czterdziestopięcio minutowej drodze na trening. W kółko przekonywał sam siebie, że to było to, czego naprawdę chciał. Jego sezon był wypełniony kontuzjami, między innymi problemami ze ścięgnami, naciągniętymi mięśniami łydek czy skręconą kostką. Częściowo zrzuca winę za te problemy na słabą dietę i brak regularnego snu. Żałuje, że nie wkładano więcej wysiłku w dociekanie przyczyn kontuzji graczy, ale mówi, że lekarze z akademii zawsze byli fachowcami pierwszej klasy.
Sztab medyczny szkółki jest obiektem zazdrości w całej lidze. „Mają najbardziej awangardowe obiekty”, mówi Juan Muro Zabaleta, który był fizjoterapeutą w sztabie pierwszego zespołu Realu Madryt w latach 1992-2015. „Rozmawiałem z fizjoteraupętami z Getafe i Atlético, ponieważ ich znam. Powiedzieli mi, że ich obiekty nie są na tak wysokim poziomie technologicznym jak te Realu Madryt. To niesamowite: obiekty, klub, hotel, rezydencje, to wszystko jest najwyższej klasy”.
Druga część artykułu ukaże się jutro w godzinach popołudniowych.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze