Sergio Llull rozprawił się z Manresą

Starcie najlepszej obecnie drużyny Ligi Endesa z najsłabszą nie przyniosło za wiele emocji. Rywalizacja była w miarę wyrównana podczas pierwszej połowie, lecz gdy po przerwie na parkiet powrócił niesamowity Sergio Llull, Real Madryt zapewnił sobie solidną przewagę i bez żadnych kłopotów pokonał ICL Manresa, różnicą dwudziestu sześciu punktów (96:70). Mistrzowie zwyciężyli po raz ósmy w rozgrywkach ligowych i utrzymali się na pozycji lidera.

Manresa zaskoczyła gospodarza meczu bardzo dobrym zachowaniem w obronie – sprawną wymianą krycia i nieustępliwością. Madrytczycy budowali akcje ofensywne z wielkim trudem i po krótkim czasie skupili się na zdobywaniu punktów albo po przechwytach, z kontrataków, albo dzięki celnym rzutom z dystansu. Dogrywanie pod kosz zupełnie nie wychodziło.

Mowy nie było o żadnej dominacji, ani wizualnej, ani na tablicy wyników. Ogromnej różnicy dzielącej oba kluby w ligowej klasyfikacji nie dało się zauważyć, zwłaszcza po wygranej przez gości drugiej kwarcie. Pablo Laso eksperymentował ze składem, starając się o odpoczynek dla graczy goszczących na parkiecie w tym sezonie najdłużej. Skromna, bo zaledwie pięciopunktowa przewaga (41:36) zmusiła go jednak do reakcji.

Wszystko wyjaśniło się po przerwie, gdy na parkiecie znów pojawił się Sergio Llull. Wzbogacił grę drużyny nie tylko o energię, ale i niezbędne trafienia. Wczesne popołudnie zakończył z 24 punktami, 3 zbiórkami, 6 asystami i przechwytem na koncie, wszystko w zaledwie 16 minut. Wyprowadził mistrzowski zespół na ponad dwadzieścia punktów przewagi, której upilnowaniem zajęli się już jego koledzy.


96 – Real Madryt (25+16+33+22): Dončić (12), Llull (24), Mačiulis (9), Reyes (-), Ayón (8) – Randolph (4), Draper (3), Nocioni (-), Carroll (12), Hunter (6), Suárez (6), Taylor (12).

70 – ICL Manresa (17+19+15+19): Costa (6), Suggs (9), Tomàs (7), Auda (5), Andrić (7) – Aranitović (1), Čakarun (13), Montańez (-), Trapani (13), Belemene (9), Rush (-).

Skrót spotkania | Statystyki | Tabela