Mistrzowie zagubieni w Barcelonie
Koszykarze przegrali pierwszy ligowy mecz
Scenariusz rozgrywki – przespana pierwsza połowa i pobudka po przerwie – można było przewidzieć jeszcze przed jej startem. Kłopot w tym, że koszykarze Realu Madryt nawet po przebudzeniu zagrali wyraźnie słabiej od rywala, FC Barcelona Lassa. Przegrali po raz pierwszy w tym sezonie Ligi Endesa i choć zakończyli mecz z dziesięcioma punktami straty (85:75), kara za tak nieudany występ mogła być zdecydowanie większa.
Rywalizacja nie wpasowała się określenie jednego z najciekawszych, najbardziej oczekiwanych przez kibiców widowisk hiszpańskiej koszykówki. Kataloński parkiet nawiedziły nieskuteczność, odpuszczanie krycia i szarpane ataki. Wyróżnienie w tych kategoriach należało się przede wszystkim gościom, rozkojarzonym od samego początku. Gospodarze wyprzedzili ich już w pierwszej minucie, a na prowadzeniu czuli się bardzo komfortowo i pewnie.
Barça przystąpiła do meczu w osłabionym składzie, bez pięciu kontuzjowanych zawodników, ale miała zauważalnie więcej ochoty do gry. Przewyższała przeciwnika poziomem skoncentrowania na grze i zaangażowania w obronie. Madrytczycy dążyli do poprawy, lecz nieudolnie. Zamiast punktów, zaczęli kolekcjonować przewinienia osobiste i straty. Katalończycy korzystali z tego roztargnienia bez ograniczeń, dzięki czemu do szatni schodzili z aż szesnastoma punktami przewagi (49:33).
Mistrzowie byli tego wieczoru nieobecni, jakby zagubieni we wrogiej hali. Dołączyli do rywalizacji dopiero po przerwie, zachowując tradycję znaną z ostatnich meczów. Wyszli na parkiet pełni energii, gotowi do wywierania presji w defensywie i aktywni w walce na obu tablicach. Barcelona nie dała się jednak wytrącić z równowagi i dalej robiła swoje. Różnica dzieląca oba składy w ciągu kolejnych dziesięciu minut zmieniła się tylko nieznacznie (67:53).
Coraz bliższy koniec meczu odbierał gościom motywację, a jej brak przekładał się na błędy i nieporozumienia. Jednym z nielicznych, wykazujących ochotę do gry, był Othello Hunter – szukający punktów spod kosza, agresywny w obronie. Doczekał się wsparcia od Dontaye’a Drapera, odważniej niż zwykle szukającego punktów, lecz straty wciąż malały za wolno. Koszykarzom nie tyle zabrakło czasu, co dokładności, zdeterminowania, zaangażowania i... lidera.
85 – FC Barcelona Lassa (20+29+18+18): Rice (16), Oleson (11), Eriksson (3), Vezenkov (9), Tomić (19) – Dorsey (2), Peno (2), Koponen (5), Perperoglou (18).
75 – Real Madryt (15+18+20+22): Llull (6), Fernández (6), Mačiulis (2), Randolph (2), Ayón (6) – Draper (13), Nocioni (10), Dončić (2), Reyes (5), Carroll (7), Hunter (11), Taylor (5).
Skrót spotkania | Statystyki | Tabela
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze