Wszyscy z Cristiano
Portugalczyk ma pełne wsparcie klubu
Nikt nie wątpi w Cristiano Ronaldo. Pierwszy raz od czasu przyjścia do Realu Madryt zawodnik notuje serię czterech ligowych spotkań bez bramki na Estadio Santiago Bernabéu. Być może trudniej odgadnąć co dzieje się z Portugalczykiem dlatego, że wszedł na teren, na którym nigdy dotąd nie był. Teren, przez który przeszedł każdy piłkarz, ale nigdy Cristiano, który jest przyzwyczajony do trafiania do siatki w każdym meczu.
Po spotkaniu z Athletikiem jedyną zaniepokojoną twarz dało się zauważyć u Ronaldo. Szatnia nie wątpi w niego. Wierzy w niego i jest pewna, że to tylko zła seria, przez którą przechodzi każdy zawodnik. Dlatego też wszyscy są przekonani, że CR7 szybko wróci na swój poziom i nikt nie przywiązuje większej wagi do jego słabszej dyspozycji. Takie przekonanie panuje również w klubowych biurach, skąd lada moment wyjdzie nowy kontrakt dla gwiazdora Królewskich. Szukanie przyczyn tam, gdzie ich nie ma, może doprowadzić całą drużynę do obsesji.
Również Florentino Pérez nie rozmawiał z Cristiano po meczu z Baskami. Tego samego dnia, podczas spotkania z socios, włodarz wskazał na właśnie na Ronaldo, obok Zinédine'a Zidane'a, jako jednego z głównych architektów zdobycia La Undécimy. Podobnego zdania są kibice, choć w niedzielnym spotkaniu z niektórych sektorów można było usłyszeć dwukrotnie gwizdy pod adresem Portugalczyka – w pierwszej połowie, kiedy nie podał do Benzemy (choć Francuz również nie znajdował się w idealnej pozycji) i w doliczonym czasie gry drugiej odsłony, kiedy nie wyłożył piłki na pustą bramkę do Kroosa lub Moraty, a jego strzał obronił Iraizoz. Trzeba jednak pamiętać, że Ronaldo dziesiątki razy właśnie w taki sposób rozgrywał tego typu sytuacje i kiedy miał odrobinę więcej szczęścia, to nikt nie robił problemu.
Niemniej, różnice zdań pomiędzy Cristiano a trybunami to już przeszłość. Nie wydaje się, by zła seria Portugalczyka sprawiła, że konflikt wróci. Madridismo potrafi docenić poświęcenie i wysiłek i w tym temacie nikt nie ma zawodnikowi niczego do zarzucenia. Pomimo słabszego wieczoru Cristiano był pierwszym, który wywierał presję na Iraizozie.
Ronaldo nigdy się nie poddaje i dlatego Real Madryt będzie go bronił. Zawodnicy mówili o tym jasno. Słabszy okres Cristiano i najgorszy początek sezonu od siedmiu lat to też po części efekt braku odpowiedniej pretemporady, spowodowany kontuzją odniesioną w finale Euro. Po urazie nie ma już jednak śladu. Portugalczyk czuje się dobrze, na boisku widać głód gry, brakuje skuteczności. Cztery bramki w dziewięciu spotkaniach to nie jest dorobek, do którego piłkarz przyzwyczaił kibiców. Tylko w Lidze Mistrzów Cris jest bliski swojej średniej (dwie bramki w trzech grach). W Lidze jest znacznie słabiej – 498 rozegranych minut i tylko dwa gole. Do tego cztery asysty (dwie z Legią i dwie w Lidze). Mimo tak słabych statystyk nie należy zapominać o tym, że ten gość zdobył 369 bramek w 357 spotkaniach rozegranych z herbem Królewskich na piersi.
Na szczęście drużyna potrafiła przystosować się do tej sytuacji. Aż 14 zawodników wpisywało się w tym sezonie na liście strzelców, co praktycznie zatuszowało brak goli nie tylko Cristiano, ale też Bale'a i Benzemy. W końcu, Real Madryt, który czeka na formę Ronaldo, znajduje się na fotelu lidera Primera División. W klubowych budynkach medialną krytykę traktują z przymrużeniem oka i zastanawiają się, co będzie się działo w prasie, kiedy Los Blancos, niepokonani od 24 spotkań z Zidane'em, zanotują pierwszą porażkę w sezonie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze