Advertisement
Menu

Przypomnieć o twierdzy Bernabéu

Przed meczem z Athletikiem

Po serii remisów Real Madryt nareszcie zaczął do siebie przekonywać. W ubiegły weekend bez trudu pokonał Betis na wyjeździe aż 6:1 i wymazał z pamięci to, w jaki sposób wcześniej tracił punkty z Villarrealem, Las Palmas i Eibarem. We wtorek Królewscy pokonali Legię Warszawa, jednak dało się zauważyć, że nie wrzucili najwyższego biegu. Dziś może zaistnieć potrzeba sześciobiegowej skrzyni biegów – na Santiago Bernabéu pojawi się dziś Athletic Bilbao, który znajduje się w pierwszej szóstce Primera División. Po dwóch ligowych remisach z rzędu na własnym stadionie czas przypomnieć, że zdobycie punktów na tym terenie powinno graniczyć z cudem.

Najprawdopodobniej Zinédine Zidane nie będzie już aż tak eksperymentować z ustawieniem dwóch ofensywnych pomocników obok Toniego Kroosa i dziś postawi na bardziej wyważone ustawienie. Pod nieobecność Casemiro i Luki Modricia liczba pomysłów może się nieco kurczyć, jednak taki mecz jak ten z Legią był niezłym testem – środek Asensio-Kroos-James nie zdał jednak egzaminu. Zizou zdecydował się na minimalne rotacje i dziś również nie należy się spodziewać więcej niż trzech-czterech zmian w jedenastce. Ponownie na swoją szansę do drugiej połowy, jeśli w ogóle, będą musieli zaczekać Álvaro Morata i Lucas Vázquez.

W Realu Madryt zabraknie kilku bardzo ważnych zawodników – Casemiro, Luki Modricia czy Sergio Ramosa. Ernesto Valverde nie ma jednak szczęścia i sam musi postarać się uzupełnić bardzo poważne absencje. Dziś w Madrycie nie zagra na pewno Aritz Aduriz, którego szanującemu się kibicowi ligi hiszpańskiej przedstawiać po prostu nie trzeba. Na pewno Athletic bez niego jest mniej groźny niż z nim. Nie tylko atak jest bolączką trenera Basków. Zupełnie posypała mu się defensywa. Kontuzjowani są De Marcos, Bóveda i Yeray, a na dodatek zawieszony jest Balenziaga. Tak naprawdę z żelaznego trzonu defensywy pozostaje tylko Aymeric Laporte.

Zarówno Real Madryt, jak i Athletic grały w środku tygodnia w europejskich pucharach. Chociaż polscy kibice Królewskich nie byli do końca zadowoleni z występu przeciwko Legii, Baskowie wspominają swój mecz znacznie gorzej – przegrali z Genkiem 0:2, a do tego mieli dwa dni mniej na przygotowanie do dzisiejszego starcia. Biorąc pod uwagę liczbę absencji, krótki odpoczynek i poprzednie mecze w Madrycie między oboma zespołami, dziś faworyt jest tylko jeden. Prawdopodobnie w zupełnie innych nastrojach zapowiadalibyśmy ten mecz, gdyby rozgrywany był na San Mamés. Tam Athletic potrafi sprawić dużą przykrość każdemu.

Ernesto Valverde udowodnił, że potrafi wygrać z Realem Madryt. Tyle tylko że aż cztery z pięciu zwycięstw odniósł w 2007 roku lub wcześniej. Od tamtej pory jego drużyny potrafiły sprawić Królewskim duże problemy – w sezonie 2014/2015 Athletic wygrał 1:0 w Bilbao, a rok wcześniej ugrał remis. Na Santiago Bernabéu przegrał sześć poprzednich meczów. Dziś liczymy na przedłużenie tej serii. Jeśli tylko Zizou postawi na równowagę, a piłkarze zachowają koncentrację na takim poziomie jak tydzień temu w Sewilli, o wynik będziemy mogli być spokojni.

Mecz rozpocznie się o 20:45. Jego transmisję przeprowadzą Eleven i STS TV.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!