Oskarżenia o mobbing w RealMadrid TV
Afera w telewizji klubowej
Poniższy artykuł napisał Javier Gómez Matallanas, zastępca dyrektora dziennika AS i felietonista El Confidencial. W poprzednich latach współpracował też z Cadeną Cope i Marką.
Jednym z postanowień Florentino Péreza na drugą kadencję w roli prezesa Realu Madryt było wzmocnienie kanałów medialnych klubu. Rozpoczęcie nadawania RealMadrid TV w telewizji otwartej w maju tego roku było zwieńczeniem lat spędzonych na rozwijaniu potencjału komunikacyjnego. Na otrzymanie licencji TDT [licencji na nadawanie cyfrowej telewizji naziemnej] oraz stworzenie kanału wydano około 30 milionów euro, czyli tyle, ile Atlético zapłaciło za Griezmanna. Dokładne kwoty zainwestowane w kanał, który ma tylko 0,1% oglądalności, prezes wyjawi socios na dzisiejszym zgromadzeniu.
Wcielanie w życie swojego planu Florentino rozpoczął już w 2009 roku, kiedy na szefa departamentu komunikacji wybrał Antonio Galeano, polecanego przez Antonio Garcíę Ferrerasa, który zdaniem niektórych źródeł bliskich klubowi w rzeczywistości odpowiada za wszystkie ruchy związane z otwarciem klubu na media i jest osobistym doradcą prezesa. Poza Galeano Pérez sprowadził również Carlosa Carbajosę i Jesúsa Alcaide z El Mundo oraz Miguela Ángela Muńoza z Cope, dziennikarzy znanych z krytykowania Ramóna Calderóna. Alcaide i Muńoz kierowali RealMadrid TV aż do momentu wejścia na rynek jako kanał otwarty. Wtedy zostali zwolnieni, a odpowiedzialność za stację przejął Galeano, który na swojego współpracownika wybrał Césara Nanclaresa.
Sytuacja pracowników RealMadrid TV była szeroko komentowana przez hiszpańskie media w ostatnich tygodniach. Najpierw pozwalniano wielu zasłużonych dla kanału dziennikarzy, takich jak Javier Bernardo (sekretarz redakcji), Carlos Mengíbar (realizator), Susana Suárez (kierownik produkcji), Félix Domínguez (dyrektor programowy), David Martín (dział koszykówki), David Sánchez (spiker) czy Daniel Asenjo (dział szkółki). Następnie redakcja zgromadziła się 6 października, żeby złożyć oficjalną skargę na ręce Mariano Rodrígueza, dyrektora zarządzającego Royal Media – firmy produkcyjnej stojącej za kanałem. Pracownicy RealMadrid TV zgłosili przełożonemu złe traktowanie, krzyki i prześladowanie, których dopuszczać się mieli César Nanclares i Antonio Galeano. Po wypłynięciu tej informacji Florentino Pérez wezwał na dywanik Galeano, który przez cały tydzień nie pojawił się w redakcji. Tymczasem Nanclares, który w poniedziałek nie odzywał się do nikogo, a doniesienia Vozpópuli i Asa skwitował śmiechem, we wtorek miał powrócić do krzyczenia i dręczenia jednego z dziennikarzy.
Przeróżne media usiłowały skontaktować się z redakcją RealMadrid TV w poprzednim tygodniu i skonfrontować informacje o prześladowaniu ze strony Nanclaresa i Galeano. Dyrektor Rodríguez zabronił pracownikom komentowania tej sytuacji, przypominając im o klauzuli poufności zapisanej w umowie. Delegaci związków zawodowych CCOO i UGT wydali następujący komunikat:
„Wobec artykułów publikowanych przez prasę w tym tygodniu chcemy zakomunikować co następuje:
Oświadczamy, że żaden z pracowników Royal Media nie miał nic wspólnego z artykułami publikowanymi w tym tygodniu. W naszej opinii – chociaż jesteśmy całkowicie przeciwni zwolnieniom, których dokonano niedawno, oraz niektórym z zachowań ujawnionych we wspomnianych artykułach, które od dawna zgłaszaliśmy w firmie – powinniśmy dotrzymać wszelkiej ostrożności przy ujawnianiu informacji osobom spoza firmy, aby uniknąć przecieków mogących zaszkodzić nam wszystkim.
10 października 2016
Delegaci związkowi CCOO i UGT”.
Tym samym przyznano, że w Royal Media, które zarządza RealMadrid TV, występuje zjawisko mobbingu. Po publikacji artykułów pojawiały się doniesienia, że Galeano całą winą obciążył Mariano Rodrígueza. Zarząd Royal Media wezwał swojego dyrektora na rozmowę, podczas której ważyły się losy jego stanowiska. W tym samym czasie Galeano i Nanclares pozbyli się kolejnych dziennikarzy stacji: Alfonso Villara, Celii Ramírez, Virginii Díaz i Davida Álvareza.
W redakcji wiele osób przechodzi załamania nerwowe, a niektórzy z pracowników złożyli rezygnację, nie wytrzymując złego traktowania. „César Nanclares to giermek Galeano. Przeżywa ciągłe i dziwne zmiany nastroju, jest agresywny. Swoich podwładnych traktuje bez żadnego szacunku. Krzyczy na nich i poniża, działając na rozkazy Galeano cieszącego się poparciem władz Realu”, opowiada jedna z osób zatrudnionych w stacji. Dlaczego nikt nie zgłasza zachowania Galeano i Nanclaresa? „Ze strachu przed zwolnieniem. Przez ostatnie tygodnie zwolniono wielu dziennikarzy, którzy pracowali w stacji od jej powstania osiemnaście lat temu. Zwolniono ich bezprawnie. Niektórzy nie sprzeciwili się kierownictwu, ale inni owszem i musieli odejść. Zapytany o wyjaśnienia Galeano odpowiadał, że nie ma z tym nic wspólnego i że to decyzja Royal Media. Nikt w to nie wierzy, bo w redakcji nie można nawet machnąć ołówkiem bez zgody Nanclaresa i Galeano. Jak w pełni kontrolują kwestie wydawnicze, tak decydują o zwolnieniach i zatrudnieniach”.
O biurze Nanclaresa mówi się „siedlisko paniki”. Często można zobaczyć jak wrzeszczy dziennikarzom prosto w twarz, często ich przy tym opluwając. Jeden z redaktorów magazynu odszedł z pracy kilka tygodni po przeżyciu załamania nerwowego, bo wielokrotnie, dzień po dniu, obrażano go z powodu tuszy. Kiedy pewnego razu Nanclares wpadł do reżyserki, wrzeszcząc na pracowników, że są nikim, nie wytrzymał. Powiedział „dość” i kilka dni później złożył rezygnację. „Telefony od Nanclaresa dzwonią o każdej porze. Może zadzwonić o szesnastej, może o czwartej nad ranem, a nie płaci się nam za pełną dyspozycyjność. Jednego redaktora i edytora trzymał do drugiej w nocy nad wywiadem przeprowadzonym trzy godziny wcześniej. Nie zatwierdził go, dopóki nie obejrzał do końca filmu i meczu Hiszpanii w koszykówkę podczas Igrzysk w Rio”, opowiadał jeden ze świadków.
„Brak szacunku wzmaga się, jeżeli chodzi o kobietę. Widziałem wiele koleżanek z redakcji, które płakały. I wielu stażystów. Do tego jeżeli przedstawi się mu jakiś pomysł, Galeano sprzedaje go jako własny. Podczas podróży Realu Madryt po Stanach Zjednoczonych olał swoją pracę, zostawiając na lodzie dwie kamery przenośne i redaktora, bo poszedł do centrum handlowego. Podczas innych wyjazdów robił awantury w sklepach Adidasa, bo nie chciano mu przyznać zniżek na kartę pracownika Realu”. Galeano i Nanclares jako jedni z niewielu pracowników stacji są oficjalnie zatrudnieni przez klub, a nie przez Royal Media.
Skargi na Galeano pojawiały się już w 2012 roku ze strony pracowników odpowiedzialnych za oficjalną stronę klubu. Dwóch z jego byłych podopiecznych cytuje zdania, które Galeano kieruje do swoich pracowników: „Kogoś na twoje miejsce znajdę tak szybko, jak zamykam klapkę od laptopa”, „Jesteś bezużyteczny i nie zasługujesz na pracę dla tego klubu”, „Nie wiem, czy bardziej jesteś głupi, bezużyteczny czy antimadridistą”. Według źródeł bliskich klubowi Galeano unika zwolnienia dzięki protekcji Ferrerasa, który zawsze ostatecznie przekonuje Florentino do pozostawienia go na stanowisku.
Źródła klubowe utrzymują, że Florentino Pérez nie wie, co się dzieje w redakcji, ale w każdej chwili może zareagować. Jeżeli Galeano i Nanclares nie muszą usprawiedliwiać ani raportować swoich działań prezesowi ani żadnemu przedstawicielowi klubu, komu wystawiają rachunki? W T-4, strefie biurowej na Bernabéu, żartuje się, że kiedy RealMadrid TV zacznie osiągać dobre wyniki oglądalności, pojawi się program „Biało na żywo” prowadzony i reżyserowany przez Ferrerasa. Nie ma jednak żartów, jeśli mowa o setce pracowników (od rozpoczęcia nadawania w telewizji otwartej liczebność ekipy została potrojona), która może cierpieć z powodu prześladowania w redakcji RealMadrid TV.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze