Alarm w defensywie

Początek sezonu w wykonaniu Realu Madryt na pewno nie w pełni satysfakcjonuje wymagającego Zinédine'a Zidane'a. Obrona Królewskich daleka jest od formy, jaką Francuz chciałby widzieć. Zamiast solidnego muru defensorzy stawiają raczej dziurawy płot.

Na 12 dotychczasowych spotkań czyste konto udało zachować się tylko w dwóch – w starciach z Realem Sociedad i Espanyolem. W każdym z pozostałych meczów Królewscy tracili co najmniej jedną bramkę. Łącznie jest ich już 14, co daje średnią 1,2 gola na mecz. W poprzednim sezonie na tym samym etapie (osiem spotkań ligowych i trzy w Lidze Mistrzów) Los Blancos stracili tylko dwie bramki, a czyste konto zachowali dziewięciokrotnie.

Co więcej, drogę do bramki Realu zdołały odnaleźć wtedy tylko Atlético i Athletic. W tym roku gole strzelały między innymi Osasuna, Las Palmas czy Eibar. Dodatkowo zaniepokojenie szkoleniowca musi budzić fakt, że wczorajszy mecz z Legią to już szóste starcie z kolei, po którym obrońcy mogą mieć sobie coś do zarzucenia.

Na szczęście są też dobre aspekty pierwszego etapu sezonu. O ile defensywa kuleje, o tyle ofensywa wprost błyszczy. Drużyna Zidane'a strzeliła więcej goli niż zespół Beníteza w podobnym okresie. W zdobywanie bramek zaangażowała się cała ekipa, dlatego wynik 34 trafień do 24 za czasów Hiszpana nie powinien nikogo dziwić. Ostatnie dwie goleady dowodzą tylko wysokiej dyspozycji królewskiego ataku, dlatego sztab techniczny powinien na razie skupić się na załataniu dziur w defensywie.