Advertisement
Menu
/ walesonline.co.uk

Coleman: Bale naturalnie kocha być na boisku

Selekcjoner Walii o atakującym i Cristiano

Chris Coleman, selekcjoner Walii, przed półfinałem z Portugalią, który zostanie rozegrany w środę, wypowiedział się szeroko na temat Garetha Bale'a. Sporo aspektów dotyczyło starcia Walijczyka z Cristiano Ronaldo.

– Nie sądzę, że Złota Piłka jest w głowie Bale'a. Cristiano i Gareth to dwóch z najlepszych zawodników na świecie, którzy świetnie się znają. Jednak będą ze sobą walczyć jak obie drużyny. Przyjaźń będzie musiała poczekać na ostatni gwizdek. Nie chcę ich porównywać, ale myślę, że ludzie będą to robić, bo cały czas rozmawiają o Messim, Ronaldo czy Neymarze, o tych wielkich zawodnikach, o supergwiazdach. Patrzysz na ich strzeleckie dorobki. Kiedy Bale wszedł na taki poziom finansowy, powstały oczekiwania wobec jego profilu, które rosną. Jednak ja mogę mówić tylko o tym, jak widzę go ja, a odkąd odszedł do Madrytu, widzimy rozwój w jego grze drużynowej.

– Ciągle zdobywa cudowne bramki, ale myślę, że czuje się komfortowo jako zawodnik od wszystkiego. Na pewno nie wejdzie do tego meczu z myślą, że musi coś komuś udowodnić. Nie musi. Nie wyjdzie, by imponować rywalowi. Wyjdzie, by być sobą, wyjdzie taki, jaki jest zawsze. Musimy pamiętać, gdzie Gareth już był, jakie rozgrywał mecze, na jakich stadionach występował. Podejdzie do tego jak do wielkiego testu. Znowu nie będziemy faworytem, ale byliśmy już w takiej sytuacji i pokazaliśmy wielką odwagę, która pozwalała na wygrywać. Bale nie wyjdzie z myślą, że musi zrobić coś wyjątkowego. Zrobi po prostu to, co już robił.

– Cristiano i Bale to oczywiście inne typy ludzi, inne charaktery. Cokolwiek Bale oferuje nam, to cały on. On nie stara się robić z siebie kogoś, kim nie jest. Trzeba być jednak w porządku wobec Cristiano. Jeśli ma taką osobowość, to po prostu taki jest. Nie próbuje być kimś, kim nie jest. Na pewno nie można kłócić się z jego osiągnięciami w grze. Nie znam go, znam tylko Bale'a, a on jest miłym gościem, miłym człowiekiem, rodzinnym mężczyzną. Jest żywszy na boisku, bo ogólnie za wiele nie mówi. Jednak jest wielką częścią drużyną. Po prostu bycie cichym i skromnym to część jego osobowości.

– Kiedy rozmawiasz o zawodowych piłkarzach, to błędnie lub poprawnie ludzie często mają już w głowach zarys tych postaci. Rysują cały obraz zanim ich spotkają na żywo. Jednak Bale i większość zawodników, z jakimi pracowałem, to mili goście. Można byłoby wybaczyć Bale'owi, gdyby przez takie zainteresowanie trochę się zmienił. Ale szczerze? Przez te 4-5 lat, przez które byłem przy nim, nie zmienił się. Trochę dojrzał, bo dorastał, ale zawsze był takim samym człowiekiem. Jest bardzo cichy i nie napędza się przez tę całą uwagę. Poświęca wszystko żonie i dzieciom, rodzicom w Cardiff. To jego świat. Piłkę uznaje za swoje życie i przychodzi to mu naturalnie. Nie traktuje tego jako środka do budowania życia supergwiazdy. Po prostu naturalnie kocha być na boisku.

– Mógłby mieć mentalność, przez którą inni czuliby się pod presją, gdy z nim grają. Mógłby być bardziej wymagający z powodu swoich umiejętności. Jednak on taki nie jest i dlatego cieszy się takim szacunkiem kolegów. Oni chcą wybić się tam, gdzie jest Gareth. Tak musi być, wiecie? Nie możemy ściągać go na nasz, także mój, poziom, bo jest supertalentem. Nie ma ich za wiele, ale to my musimy postarać się do niego dołączyć w jak najlepszy sposób. A on tego od nas nie wymaga, co pomaga. Pomaga grupie, pomaga duchowi drużyny, na pewno.

– Mógłbym pracować z moimi obrońcami przez cały kolejny miesiąc, wbijać im do głowy grę Cristiano, ale on i tak cały czas ma umiejętności do zrobienia czegoś wyjątkowego. Takie jest zagrożenie. My jednak też mamy u siebie kogoś takiego, więc sytuacja się wyrównuje. Skoncentrujemy się po prostu na tym, w czym jesteśmy dobrzy i będziemy się trzymać naszego planu.

– To dla naszej ekipy nowy teren. Możemy zostać oślepieni przez światła, skurczyć się i wrócić do kącika, z którego wyszliśmy lub możemy mieć trochę wiary i przygotować się do godnego zaprezentowania nas wszystkich. Właśnie tym ekscytowaliśmy się, gdy tutaj jechaliśmy. Chcieliśmy zobaczyć do czego dokładnie jesteśmy zdolni i gdzie jesteśmy.

– Strach? A czym jest strach? Ja boję się tylko wpływu z zewnątrz na to, że zaczniemy koncentrować się na tym, czego nie chcemy w tym meczu, a nie na tym, co chcemy zrobić. Dotychczas przesłanie dla zawodników było jasne: „Żadnego strachu, grajcie swoje, cieszcie się”. Jeśli zaczniemy analizować, że zrobiliśmy już wiele i jest fajnie, to ta portugalska ekipa się po nas przejedzie. Pobiją nas. Jeśli wyjdziemy z nastawieniem, że wynik nie ma znaczenia, bo cały kraj i tak miał już dużą radość z oglądania naszych meczów, to spotkanie skończy się zanim w ogóle się zacznie. To już za nami. Przed nami wielka szansa.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!