Koszykarze wracają ze zwycięstwem
Remis w finale Ligi Endesa
Wszystko ułożyło się zgodnie z zapowiedziami. Real Madryt podniósł się po środowej porażce i z drugiego finałowego starcia Ligi Endesa wróci do domu z niezwykle cennym zwycięstwem. Rozprawił się z FC Barcelona Lassa różnicą aż dwudziestu punktów (70:90) i wyrównał stan rywalizacji (1:1). Następne dwa starcia zostaną rozegrane w Madrycie.
Pablo Laso dokonał zmian w porównaniu z poprzednim meczem jeszcze przed rzutem sędziowskim. Wymienił w składzie pierwszej piątki trzech zawodników i choć trudno mówić o zaskoczeniu rywala, tym razem początek należał wyraźnie do jego podopiecznych. Xavi Pascual ze zdenerwowaniem oglądał, jak gospodarze pudłują stosunkowo łatwe rzuty i pozwalają przeciwnikom na ucieczkę (11:28). Głównym jej inicjatorem był Sergio Llull, autor trzech trójek.
Nieważne kto przebywał na parkiecie, madrycka maszyna funkcjonowała sprawnie. Koszykówka prezentowana przez mistrzów nie była efektowna, ale do bólu skuteczna. Dwadzieścia jeden punktów przewagi tylko to potwierdzało (16:37). Częściowo sytuacja pogorszyła się jeszcze przed przerwą, za sprawą agresywniejszej obrony Barcelony. Goście odpowiedzieli nerwową grą w ataku i niepotrzebnymi przewinieniami. Prowadzenie utrzymali, ale nie było one już tak znaczne (32:44).
Jedenaście punktów z rzędu w drugiej kwarcie meczu i odrobienie strat dodało miejscowym skrzydeł. Niesieni dopingiem publiczności czuli się bardzo swobodnie i już tylko kilka trafień dzieliło ich od przeciwnika na tablicy wyników (43:49). Real Madryt popełniał coraz więcej błędów na obu połowach boiska i sprawiał wrażenie zmęczonego szybki tempem rozgrywki. Tempem, który tak uwielbia.
Charakter meczu zmienił się po raz kolejny w ostatniej jego części. Madrytczycy rozpoczęli ją od serii dwunastu punktów przy zaledwie jednym rywala, dzięki czemu po raz kolejny tego wieczoru odskoczyli na blisko dwadzieścia punktów różnicy (59:78). Wyciągnęli wnioski z poprzedniej potyczki i nie dali już sobie tego zwycięstwa wyszarpać. Zagrali nierówno, ale zasłużyli na ten sukces.
70 – FC Barcelona Lassa (12+20+26+12): Satoranský (8), Navarro (6), Perperoglou (10), Doellman (9), Tomić (14) – Ribas (6), Lawal (-), Abrines (-), Vezenkov (3), Samuels (9), Oleson (1), Arroyo (4).
90 – Real Madryt (28+16+22+24): Llull (20), Carroll (2), Taylor (3), Thompkins (12), Ayón (19) – Fernández (7), Nocioni (3), Dončić (2), Mačiulis (-), Reyes (12), Rodríguez (10), Hernangómez (-).
Skrót spotkania | Statystyki | Drabinka
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze