„James jest nie na sprzedaż”

„James jest nie na sprzedaż” – taką odpowiedź mają otrzymywać wszystkie kluby, które pytają Królewskich o Kolumbijczyka, donosi AS. Manchester United, City, Chelsea, Bayern i PSG zdążyły już wykazać zainteresowanie usługami gracza i kontaktowały się z przedstawicielami Realu Madryt oraz Jorge Mendesem, który jest agentem piłkarza. Na dziś na Santiago Bernabéu panuje przekonanie, że James powinien zostać w klubie i włodarze ze stolicy Hiszpanii pozostają głusi na zapytania ze strony innych drużyn. Chociaż trzeba pamiętać, że Real mógłby zarobić na sprzedaży młodego pomocnika około 90 milionów euro.

James nie myśli na razie o swojej klubowej przyszłości i skupia się na wykonaniu dobrej pracy podczas Copa América, ponieważ nie zamierza spędzić kolejnego sezonu na ławce rezerwowych. W ostatnich miesiącach wydawało się, że piłkarz nie pasuje do taktycznej koncepcji Zizou. Niektóre źródła donosiły nawet, że francuski szkoleniowiec w ogóle nie liczy na usługi Jamesa i zlecił klubowi jego sprzedaż. Warto jednak dodać, że takie głosy dochodziły głównie z Kolumbii, co mogło mieć na celu wywarcie presji na sztabie szkoleniowym Królewskich, by pomocnik spędzał więcej minut na murawie.

Jednym z głównych powodów, dla których Real nie myśli o sprzedaży Jamesa, jest na pewno jego pozycja medialna. Kolumbijczyk ma bardzo wielu kibiców na całym świecie. Z wszystkich zawodników Los Blancos, tylko Cristiano Ronaldo może pochwalić się większą liczbą śledzących na Twitterze. CR7 obserwują 43 miliony osób, a Jamesa 10. Jego odejścia osłabiłoby mocno pozycję marketingową Królewskich wśród latynoamerykańskiej społeczności. Z geograficznego punktu widzenia, James jest jedynym piłkarzem, który w imieniu Realu może walczyć o ten rynek z Barceloną, która ma Messiego czy Luisa Suáreza.