Ramos: Zostawiłbym Zidane'a niezależnie od wyników
Druga część wywiadu w <i>COPE</i>
Sergio Ramos przyjął wczoraj dziennikarzy COPE w agencji menadżerskiej swojego brata i jednocześnie reprezentanta. Pierwszą część wywiadu możecie przeczytać tutaj. Przedstawiamy zapis reszty rozmowy.
[prowadzący Joseba Larranaga] Rozmawialiście wcześniej o grze z bólem. Chciałem zapytać Camacho, ile razy pan grał z bólem?
José Antonio Camacho: Od operacji nie grałem już bez bólu. Operację miałem w wieku 20 lat, w 1978 roku. Karierę skończyłem w wieku 34 lat, więc 14 lat grałem z bólem.
Czy to potem przestaje boleć?
JAC: [śmiech wszystkich zawodników] Nie. Tamte czasy były jednak inne. Operowano inaczej.
[Tomás Guasch] Na ślepo!
JAC: Zgadza się. Otwierano cię na sali i szukano, co tak naprawdę jest źle.
[JL] Miałeś problemy z kolanem. Teraz robi się krótką artroskopię i kolano jest czyste.
JAC: Przegapiłem przez to tamten mundial. Nie grałem przez 20 miesięcy.
20 miesięcy?
JAC: Jak mówię, wszystko poszło do przodu. Niektóre rzeczy robi się nawet bez operacji, mamy teraz do tego różne techniki regeneracji, to inny świat. Tak naprawdę w tamtych czasach widziałeś, co miałeś, dopiero po operacji. W sprawie Sergio chodzi jednak o to, że mamy Real Madryt, wiele rozgrywek, ogromna presja i musisz o siebie dbać. Ja widziałem, że Sergio grał ostatnio z rozwalonym barkiem. Ludzie być może nawet nie przykładali do tego wagi, ale to stoper, musi skakać, naciskać, zderzać się, a to wszystko kosztuje. Kosztuje też pod takim względem, że w każdej sekundzie, w jakiej napastnik nie zdobywa bramki, nic się nie dzieje. Kiedy obrońca jak on nie zdąży w jakiejś sekundzie, to traci gola. Nagle wszyscy go atakują.
Manolo, a ty jak radziłeś sobie z bólem?
Manuel Sanchís: Też w podobnym wieku zacząłem grać z bólem. Też miałem operację, kostki, przed mundialem w Meksyku.
I?
Pięć miesięcy przerwy i cierpię od trzydziestu lat. Miałem taki problem, że miałem lekki uraz, ale musiałem grać. Pierwsze poważniejsze starcie i kostka uciekła.
[Manolo Lama] Sergio, a ty bardziej widzisz siebie w Manolo czy Camacho? Jak na nich patrzysz?
Sądzę, że to dwa wielkie wzory i chciałbym, żeby na koniec moje imię było zapisane w historii obok ich nazwisk. Dla mnie zawsze wielkim wyzwaniem jest pobijanie osiągnięć tak wielkich zawodników. Zawsze podziwiałem charakter ich obu i zawsze widziałem w nich swoje odbicie przez ten styl, jaki mieli. Też mogą opowiedzieć o wielu bitwach, jakie stoczyli i to też takie sprawy piłkarskie, że są zawodnicy tiki-tiki, a na innych patrzymy inaczej.
[TG] A w Realu kto jest najbardziej tiki-tiki?
Nie wiem.
[JL] Pepe?
[śmiech wszystkich] Może nie chodzi o delikatność, ale o to, że inaczej radzą sobie z bólem. Innych może boleć mniej, innych bardziej.
[TG] A golfistę?
[śmiech wszystkich] Może lepiej mówić o najtwardszych.
[ML] Więc kto?
Míchel Salgado był jednym z graczy, który potrafił cierpieć i walczyć jak nikt inny.
MS: Do tego grał tak, jak trenował, kopał i walczył tak samo.
[JL] Trenerze, widzi pan siebie w Sergio?
JAC: Nie, nie, absolutnie. On jest innym piłkarzem. Do tego wygrał wszystko, co mógł. Jest dużo inny. Ja miałem inne zadania. On gra w futbol. Możemy zgodzić się, że wszyscy jesteśmy uniwersalni, my też graliśmy na wielu pozycjach w obronie, ale widziałem, że Sergio grał na przykład w drugiej linii. Ja wychodziłem tylko kryć gościa, a on wychodzi grać w piłkę. Tu jest ta różnica. Co ciekawe, nawet myślałem, żeby właśnie sprowadzić Ramosa i grać nim w środku.
[ML] Sergio, tobie zawsze podobała się taka gra.
Tak. To pozycja Fernando Redondo, także Manolo czy Fernando Hierro.
MS: Mnie wydaje się, że Sergio może grać z przodu, ale najlepszy jest z tyłu. Mnie mówiono, że mogę grać z przodu, że radzę sobie, ale z 18 lat w pierwszym zespole chyba z 13 czy 14 przegrałem na środku obrony. Pozostałe lata były rozczarowanie, ale w tych dobrych byłem tam, gdzie powinienem być. Z tyłu.
Dobrze, panowie, sprawy piłkarskie. Liga, Liga Mistrzów, jak to widzicie?
JAC: Myślę, że liga będzie dla Realu trudna. Teraz moim zdaniem Barcelona będzie wykonywać dodatkowy wysiłek. Nie będą grać w środku tygodnia, będą dobrze odpoczywać, regenerować się. Real ma temat Ligi Mistrzów, co nadwyręży machinę i będą trochę bardziej zmęczeni. Jednak wyłączając Puchar Króla, który był tematem administracyjnym, Real jest tam, gdzie powinien być, czyli walczy o mistrzostwo, może wygrać lub nie, oraz jest w półfinale Ligi Mistrzów, czyli też tam, gdzie powinien być. Mogą coś wygrać, mogą niczego nie wygrać, ale są tam, gdzie powinni.
Ale są w stanie wygrać tę Ligę Mistrzów, Manolo?
MS: Tak, dlaczego nie? W tym punkcie sezonu wyglądają najlepiej, a mają cudowną kadrę. To dla tego składu odpowiedni teren do rozegrania najlepszych spotkań.
[JL] A jak można tak szybkość upaść? Jak można wypaść z rytmu jak Barcelona? My cały czas szukamy tych powodów. Trener, taktyka, forma fizyczna, przygotowania. Dlaczego drużyna upada?
Cóż, to futbol, ale być może w ostatnich latach jesteśmy wyjątkowo skupieni na Realu i Barcelonie, w ostatnich sezonach też na Atlético, więc zawsze szuka się powodów czy wymówek dla tych drużyn. Jak zawsze mówię, futbol zmienia się na złe i dobre każdego dnia. Trzy tygodnie temu wydawało się, że Barcelona spokojnie wygra ligę z przewagą ponad dziesięciu punktów, a dzisiaj gra od meczu do meczu z groźbą spadku na drugie miejsce. Jest wiele okoliczności, dochodzą kontuzje, nastrój, problemy w szatni, trener też może być powodem, tego już dużo i wszystkie te sprawy trzeba odpowiednio prowadzić, żeby nie zaszkodziły drużynie.
A można to przewidzieć? Piqué po Klasyku mówił już w wywiadzie na murawie, że teraz nie można wpaść w dołek. Kiedy mówisz coś takiego, to coś widzisz, coś czujesz, pytasz czy faktycznie jest tak dobrze?
Po wygranej na Camp Nou wiedzieliśmy, że zadaliśmy mocny cios…
A przecież to był taki nic nieznaczący mecz, o nic nie graliście.
To zależy. Klasyk nigdy nie jest bez znaczenia. Nie ma tam więcej niż trzech punktów, ale to mecz roku. Moralnie i psychologicznie to było dla nich trudne, bo gdyby wygrali czy nawet zremisowali, to praktycznie zamknęliby rozgrywki, skierowali je na inny kurs. Padł inny wynik, strata została zredukowana, a po meczu zostały wątpliwości. Zaczynasz się wtedy zastanawiać, co może stać się negatywnego. W następnym meczu znowu przegrali i kiedy wchodzisz w złą serię, to doświadczeni zawodnicy widzą, że trzeba być ostrożnym i nie wpaść w taki dołek.
[ML] Cieszysz się, gdy Barcelonie idzie źle?
Oczywiście. Cieszę się, bo my odnosimy korzyść. Ja nigdy nie życzę źle nikomu, ale jeśli sportowo zły los Barcelony jest dobry dla Realu, to oczywiście, że się cieszę.
A wolałbyś, żeby ligę wygrała Barcelona czy Atlético, jeśli nie wygracie wy?
To nie ma dla mnie znaczenia. Naprawdę.
Manolo?
MS: Bez znaczenia.
JAC: A mnie nie interesuje, kto będzie drugi czy trzeci. [śmiech wszystkich]
Sergio Ramos: Gdybyś dodał Rayo czy Getafe, to powiedziałbym, że wolę te kluby, ale między Barceloną a Atlético…
A kto kojarzy ci się gorzej?
Nie kojarzą mi się w ogóle. Nie czuję wobec nich niczego.
[JL] Adán powiedział wczoraj, że chętnie spieprzy ligę Barcelonie. Chyba trzeba przygarnąć go z powrotem?
Oczywiście, ale to jest chyba normalne. Wyciągnij dzieciaka ze szkółki Barcelony i zapytaj o swój klub, powie to samo. Adán wychował się w naszym domu.
[ML] Na terminarz patrzyłeś pewnie już z 500 razy.
Tak, tak. Szczerze, tak.
I gdzie mówiłeś sobie, że jest szansa na potknięcie się Barcelony?
Tak naprawdę w każdym meczu, bo ta liga pokazała już, że każda ekipa może skomplikować ci życie.
Wyjazd na Betis to też taka szansa?
Tak, oczywiście. Myślę, że drużyny z góry toczą taką walkę jak te z dołu, czyli Levante czy Granada. To trudne tereny. My jedziemy na Rayo, też na Sociedad, przyjeżdża Valencia.
Potknąć się musi także Atlético. Grają z Málagą, Rayo, Levante i Celtą. Mogą w ogóle się potknąć?
Taką mam nadzieję. Jednak jedyne, co możemy zrobić my, to wygrać wszystkie nasze mecze. Jeśli chcemy wywierać presję i do końca walczyć o tytuł, to nie możemy stracić już żadnych punktów.
[JL] A jak czujecie się teraz?
Świetnie. Bardzo dobrze.
To najlepszy moment w sezonie?
Myślę, że tak. Na koniec sezon określają trofea i wyniki, ale jeśli dochodzisz do końcówki i widzisz, że jesteś w półfinale Ligi Mistrzów i aspirujesz w jakiś sposób do mistrzostwa, to psychologicznie czujesz się bardzo dobrze, a to dla drużyny jest kluczowe. Kiedy czujesz się szczęśliwy, grasz lepiej.
[ML] A jak to się stało? Zidane po prostu przyniósł radość i uśmiech?
[śmiech] Być może faktycznie on to sprowadził.
A opowiada dowcipy?
Nie za wiele.
[JL] To było bardzo widoczne, że po przyjściu Zidane'a zmieniło się wasze nastawienie. Mówiąc nastawienie, nie mam na myśli przebiegniętych kilometrów, które moim zdaniem w ogóle się ostatnio w futbolu wyolbrzymia, ale chodzi o to, że wrócił uśmiech, którego wcześniej brakowało. Skąd ta zmiana? Sposób pracy Beníteza tak was wykańczał?
Nie. Cóż, ja nie jestem zwolennikiem wielu zmian. Jak mówiłem, wiele zmian nigdy nie jest czymś dobrym, a tym bardziej w przypadku trenera, który jest kapitanem statku i nadaje kurs. Pod tym względem zamknęliśmy jeden etap i zaczęliśmy drugi. Zizou pracuje od niedawna, ale widać, że będzie wielkim szkoleniowcem. Nie chodzi tylko o doświadczenie z czasów gry.
[ML] Chcesz, żeby został na kolejny sezon w Realu?
Tak.
Przedłużyłbyś z nim kontrakt jako prezes?
Nie jestem nim, ale jeśli poprosiłby mnie o radę, to oczywiście, że bym to zalecał.
[Miguel Ángel Díaz] Niezależnie od ostatecznych wyników?
Tak, oczywiście.
[ML] Kogo wolisz, Zizou czy Ancelottiego?
Słuchaj, Zizou pracował z Ancelottim i wiele się nauczył. Wiele zasad szatni z perspektywy trenera, bo te piłkarskie poznał jako zawodnik. Nauczył się jak zarządzać tak trudną szatnią jak ta nasza. On robi to podobnie do Ancelottiego. To bardzo podoba się piłkarzowi i na końcu czujesz taki dług wobec trenera, bo on ci mocno pomaga, więc ty musisz też walczyć za niego. Ta wymiana spraw tworzy dobry klimat.
A ludzie mówili, że Zizou padnie, że szatnią rządzą dzieci, że będą tworzyć skład. A tu nagle Isco i James na ławkę.
Niezależnie od tego co mówią ludzie, rządzi trener. Ankiety czy ludzie mogą mówić, że powinien grać ten czy siedzieć tamten, ale każdy szkoleniowiec ma swoją osobowość i kryteria. Każdemu trzeba dać ster.
Benítez powiedział, że czuł za duże naciski ze strony prezesa. Zizou słucha prezesa? Robi to, co mu się każe?
Nie, nie. Uważam, że każdy ma swoją działkę, piłkarz, trener, działacz, prezes. Wszyscy mamy swoje terytorium i każdy musi robić to, co powinien. Klub musi znajdować między tym równowagę. Trzeba wierzyć w działaczy, ale trzeba też dawać pracować trenerom.
[JL] Wyraźnie widać, że jako zawodnicy wolicie profil trenera w stylu Zidane'a, Ancelottiego czy Del Bosque.
Bez żadnej wątpliwości.
Panowie?
MS: Myślę, że każdy mówi, iż zawodnicy muszą mieć głos, ale my, gracze, na końcu jesteśmy egoistami. Każdy ostatecznie decyzję czy radę wydaje, patrząc na swój interes. Ktoś, kto nie gra, będzie za zmianą. Ktoś inny za pozostaniem. Ostatecznie decyzje muszą podejmować działacze na podstawie dobra wszystkich.
JAC: Ja mam tylko pytanie po co był Benítez w środku, jeśli drużyna woli pracować z Ancelottim i Zidane'em? Wszyscy znali styl Rafy.
Chcieli bardziej metodycznego trenera, bo drużyna upadła przy luźnym stylu Ancelottiego. Taki był powód.
[ML] To ciekawe, że Real ma takie zmiany, że był Pellegrini, potem przeciwny Mourinho, przeciwny Ancelotti, przeciwny Benítez, przeciwny Zidane. Nie mówię, że któraś opcja jest lepsza, ale Real nie utrzymuje profilu trenera.
[JL] Trenerze, pana zaskoczył ten etap Beníteza? To madridista, gość z Madrytu, znający Real.
JAC: Wszyscy wiedzieliśmy, jak pracuje Rafa. Jest bardziej metodyczny, wprowadza dyscyplinę. Jednak ważne było też przygotowanie fizyczne. Teraz mamy formę, którą budowaliśmy od samego początku. Real latem przebył ponad 20 tysięcy kilometrów, nie trenował odpowiednio, nie odpoczywał w odpowiedni sposób, grali na różnych wysokościach, w różnych miejscach, nie wiem co tam jeszcze, więc na końcu przygotowania fizyczne nie było dobre. I co się stało? Odpadli z Pucharu, a Zidane po przyjściu od razu zajął się formą fizyczną. On wie, że teraz, w tym okresie trzeba być mocnym. Teraz muszą być mocni. Oczywiście Rafa też mógł tak zrobić, ale do formy fizycznej dochodzi też harmonia i współpraca z trenerem. To jest inne. To wszystko było widać w Klasyku. W drugiej połowie Real przeszedł się po Barcelonie. Oczywiście prawdą jest, że kilku piłkarzy Barcelony pojechało do innego świata, do Paragwaju czy Brazylii, wrócili bez odpoczynku, a Real spokojnie przyjechał, wypoczął i w drugiej połowie ich zniszczył.
[ML] Sergio, czy urodził się już trener, który jest w stanie powiedzieć Cristiano, że usiądzie na ławce?
Nie, ja go nie poznałem. [śmiech wszystkich]
Czy powinien się urodzić?
Czasami chyba lepiej podejść do tego wszystkiego w inny sposób. Mamy trudną końcówkę i odpoczynek w którymś z tych spotkań nie byłby dla Cristiano zły.
[MAD] Ty to już zrozumiałeś?
Ja to już zrozumiałem. Rozumiem, że w trakcie sezonu pokonujesz setki kilometrów, narażasz ciało, walczysz i musisz się oszczędzać. Musisz rozumieć, że rok jest długi, a rozgrywki trudne.
[ML] Ty byłeś tym, który integrował Cristiano z drużyną. Ty godziłeś go z kibicami. Jesteś w jego otoczeniu. Nie możesz powiedzieć mu, żeby odpoczął?
Mamy świetne stosunki. Można powiedzieć, że mam z nim najlepsze stosunki i obaj mówimy zawsze wszystko najjaśniej jak się da. Mamy taki charakter. Nie wszyscy to robią, ale ja i Cris zawsze wyrażamy się bardzo jasno. Wszystko robimy na podstawie naszej przyjaźni.
Powiedziałeś mu, żeby odpoczął?
Tak.
I co odpowiedział?
Cóż, nie chce odpoczywać, gdy ciągle trzeba grać o tytuły indywidualne i bramki. To normalne, że nie chce odpoczywać, gdy widzi, że jego bezpośredni rywale też nie odpoczywają.
[TG] Można spojrzeć na to tak, że jeśli odpocznie, będzie mieć większe szanse na trofea drużynowe, które przełożą się na trofea indywidualne. Ja chcę jednak zapytać o coś innego: dwumecz Atlético z Bayernem to będą niezłe jaja, co?
[śmiech] Tak, to będą wielkie mecze.
[ML] A tu za kim jesteś?
Za nikim, nie ma to dla mnie znaczenia.
JAC: Najlepiej, żeby wyrzucili po kilku gości w obu drużynach. [śmiech wszystkich]
[MAD] Na początku wywiad odniosłeś się do robienia z siebie ofiary przez Simeone. Nie podoba ci się jego dyskurs? Bolą cię jego wypowiedzi?
Absolutnie mnie to nie boli. Spotykaliśmy się wiele razy, mamy wspólnych przyjaciół i bardzo go podziwiam. Naprawdę, jako zawodnika i jako trenera, ale uważam, że czasami przesadza. Mówię to jednak z wielką sympatią, bo na pewno on ma kadrę do rywalizacji, zresztą to pokazuje i chociaż zawsze odrzuca łatkę faworyta, to każdy wie, że ma tyle samo procent szans na zwycięstwo, co przeciwnik.
[JL] Czy uważasz, że on mógłby zatriumfować w Madrycie? Simeone powiedział, że nigdy nie będzie pracować dla Realu, ale czy ten profil i ten dyskurs wpasowałby się w Real?
Jak mówisz, sam powiedział, że nigdy nie będzie tu pracować.
[TG] Bicho z Simeone byłby…?
Nie wiem, co jest trudniejsze do wyobrażenia: Cristiano w Atleti czy Cholo w Realu. [śmiech]
[ML] A masz jakąś wiadomość dla Agüero?
Nie, wręcz przeciwnie, żadnej. Podchodzimy do dwumeczu z wielkimi nadziejami, ale też tym ostrzeżeniem, jakie dostaliśmy w Niemczech.
Jesteście faworytami?
Dla mnie nie.
Więc oni? Czy po 50% szans?
Uważam, że jest 50:50, naprawdę.
[JL] Za chwilę wrócimy, by dokończyć wywiad z Sergio Ramosem.
***
[JL] Mam takie jedno zalegające pytanie. Chodzi o styl, styl Realu Madryt. Czy panowie potraficie określić jak gra Real Madryt?
JAC: Wygrywa. Myślę, że teraz jest ten nurt, że musisz klepać i klepać. Ja teraz często oglądam nasze dawne mecze i przy wielu bramkach też wymienialiśmy po 40 podań. Teraz niby pojawił się taki kierunek. Nikt jednak nie mówi, że obecnie praktycznie wszyscy bronią w jedenastu lub przynajmniej próbują. U nas na przykład Santillana to sobie tylko czekał pod polem karnym.
[ML] Ale w Realu trójka atakujących też nie wraca.
JAC: Są określone mecze, gdy wracają.
Ramos: Lepiej, żeby wracali i łapać rywala na kontrze. Na pewno.
[JL] Sergio, więc w co gra Real?
Jak powiedział Camacho, gramy o zwycięstwo. Myślę, że to podstawowy cel. Jeśli robisz to przy dobrym futbolu, to zawsze jest lepiej. Gdy drużyna wychodzi na murawę, chce być uporządkowana, trzymać piłkę przez jak najdłuższy czas, żeby dominować. Jak wiele razy mówiłem, chcemy też mieć formacje blisko siebie, żeby w momencie cierpienia męczyć się jak najmniej.
[TG] Ten Real jest podobny do waszego?
MS: Myślę, że chodzi o osobowość. Gdy oglądasz ten Real, widzisz osobowość Sergio czy Cristiano, widzisz osobowość i Pellegriniego, i Ancelottiego, ale dostrzegasz ten sam styl.
[JL] Przejdźmy do kolejnych spraw. Czy w szatni zabolało was to, że Bale grał w golfa, gdy miał odpoczywać po tym, jak czuł ból w łydce?
Nie zabolało.
Ale to było rozważne?
Tak naprawdę nie wiem czy on nawet tam grał, poważnie. Na pewno jednak na tym etapie sezonu, w tej końcówce musimy mieć gotowe 20 zmysłów na 100%. Musimy od wstania z łóżka do położenia się myśleć o futbolu, bo gramy teraz o życie. Każda sprawa, która może to naruszyć, jest zła.
[MAD] Jako kapitan powiedziałeś coś Bale'owi?
Nie. Niczego mu nie powiedzieliśmy.
[ML] Bo jeszcze nie trenował z wami wszystkimi, nie?
Dzisiaj trenował.
[JL] Isco i James są praktycznie zapomniani. Jak ich oceniasz?
W takiej ekipie bardzo trudno o to, żeby grali wszyscy. Mamy Jamesa, który na przykład w reprezentacji gra w pierwszym składzie. Mamy Isco, który w pewnym momencie u Zidane'a wydawał się pewniakiem do pierwszego składu. Sądzę jednak, że najważniejsze jest to, iż Real ma dosyć szeroką kadrę, że jest dobra rywalizacja, która jest dobra dla pracy, a na końcu decyduje trener. Zizou widzi nas codziennie i jeśli wystawia jednego czy drugiego, to ma powód. Widzi lepszą formę fizyczną, widzi coś w taktyce i trzeba to szanować. Decyzja należy do trenera.
Mówiliśmy o Cristiano, nie poruszyliśmy tematu Messiego. Ty niedawno powiedziałeś, że obaj są najlepsi, a małe detale przechylają szalę na różne strony.
Zawsze byłem bardzo jasny i nigdy się nie ukrywam.
[ML] I tak mówisz Cristiano?
Co?
Że Messi jest tak dobry jak on.
Oczywiście, że mu tak powiedziałem. [śmiech wszystkich]
I Bicho się nie wkurzył?
Nie. Ja podziwiam obu, bo ta walka w ostatnich 8-9 latach jest niesamowita, raz Cris, raz Leo…
Grałeś przeciwko obu. Którego trudniej kryć?
Są inni, ale dla mnie obaj są pozaziemscy. I w Złotej Piłce liczą się na końcu jeśli nie tytuły, to te małe szczegóły.
Cristiano gra słaby sezon, a ma 47 goli. Ma szansę?
Zobaczymy. Ponad tematem indywidualnym jest jednak moim zdaniem to, co każdy daje drużynie. Kolektyw na końcu jest najważniejszy.
Chcę wygłosić pewną dygresję. Uważam, że aby znaleźć się na takim poziomie, nawet tutaj między Camacho a Manolo, trzeba mieć dobrą głowę. Trzeba uporządkować swoje życie. Ty masz kobietę, dwóch synków, jesteś kapitanem i liderem Realu Madryt. Masz jednak też kogoś za sobą, kto cię prowadzi i ci pomaga. René zrobił dla ciebie i dla wielu swoich zawodników bardzo dużo, prawda?
To prawda, że zawsze miałem bardzo stabilne otoczenie. To słynne otoczenie, które zawsze obwinia się, gdy gram gorzej, bo to jedyny sposób, żeby mnie zaatakować. Potrafiłem jednak zawsze odsunąć krytykę na bok, żeby na mnie nie wpływała. To samo dotyczy pochwał, po których nie chcę wylecieć do nieba. Czuję się dumny z brata, którego mam i ze wszystkiego, co robi.
Ale jest dobrym agentem czy trzymasz go, bo to rodzina?
Gdyby nie był dobry, oczywiście, że bym go pożegnał. [śmiech wszystkich] Nigdy nie mieszamy biznesu z rodziną i to pomaga. Cieszę się, że teraz cały czas rośnie, nie tylko przeze mnie, zbiera nowych graczy i ma swoje życie. Ponad wszystkim jesteśmy jednak braćmi, zawsze mieliśmy cudowne stosunki, a jeśli chodzi o karierę, to wiele mu zawdzięczam.
[chwila rozmowy w sprawie współpracy Sergio Ramosa z UNICEFEM; kapitan Królewskich zaapelował o pomoc dla dzieci w Ekwadorze, które ostatnio nawiedziło trzęsienie ziemi]
[JL] W życiu osobistym jesteś ojcem dwójki chłopców. Czy da się to do czegoś porównać?
Myślę, że jest niewiele takich uczuć jak te, gdy wracasz do domu do swoich dzieci. Futbol jest jak religia i gdy nie wygrywasz, to trudno o uśmiech, ale twoje dzieci zawsze sprawią, że on wraca. Dlatego nie ma wielu rzeczy, które są większe niż twoje dzieci.
Ten starszy już gra w piłkę?
Tak, Sergio już kopie i bardzo go to bawi. [uśmiech] Marco jeszcze nie, ma dopiero kilka miesięcy.
Sergio jest lewonożny?
Nie, prawonożny jak tata.
[MAD] Puszczałeś mu już bramkę z Lizbony?
[śmiech] Tak, kilka razy ją widział.
I jak reaguje?
Krzyczy po prostu „papá, gol, papá, gol”.
[ML] A w telewizji woli oglądać mamę czy tatę?
Myślę, że tatę. [śmiech wszystkich]
[JL] Opowiedz nam o Chirivii.
To moja klacz, która została niedawno mistrzynią, ale mam też drugą, Pícarę, która też została mistrzynią świata SICAB. Mam naprawdę piękny projekt jako hodowca, to było moje takie marzenie od dziecka. Kocham zwierzęta i od ponad roku mam konie rasy Pre, czystej hiszpańskiej krwi. Jeździmy na konkursy i notujemy świetne wyniki.
[MAD] Ja mam inną kwestię. Sanchís ma 710 meczów w Realu Madryt, przed nim są tylko Casillas i Raúl. José Antonio Camacho ma 577 i jest siódmy. Sergio Ramos jest trzynasty i ma na koniec 472 spotkania. Masz jeszcze cztery sezony kontraktu. Trenera raczej dogonisz, co z Manolo?
Będzie o bardzo trudno, ale spróbuję, jeśli oszczędzą mnie kontuzje. Będę musiał podejść do tego jak Cris i nie odpoczywać w ogóle. [śmiech] Inaczej to wydaje się niemożliwe. To godne podziwu liczby, ale dla mnie każdy mecz to wielkie wyzwanie i postaram się zagrać ich jak najwięcej, by iść do góry w tej klasyfikacji.
[ML] Cristiano to „Bicho”, Keylor to „Pantera”, a jak wołają na ciebie? Może „Czysta krew”?
Podoba mi się, nie jest złe. [śmiech wszystkich]
[TG] Popatrz mi w oczy, ja lubię te poważna wyzwania. Jak wpadnie La Undécima, to ta broda leci?
[śmiech] Co tylko chcecie. Zrobimy to przed EURO.
***
[JL] Jak zachowują się śledzący cię na portalach społecznościowych?
Są różne zachowania, ale lubię używać portali społecznościowych i spędzam na nich dobry czas. Do tego teraz mam nową stronę internetową, dzięki czemu mogą zbliżyć się do ludzi. Można obejrzeć tam wiele fajnych filmików, których nigdzie wcześniej nie publikowano.
PYTANIA Z TWITTERA
Słuchacz Raúl pyta, czy gdybyś grał w Barcelonie, to też miałbyś tyle czerwonych kartek?
Jako że tam nie grałem, to nie myślę o tym. Ale pewnie trochę mniej. [śmiech]
Słuchacz Marcos pyta, jeśli nie byłbyś piłkarzem, to jak chciałbyś zarabiać na życie?
Hodując konie albo będąc torreadorem.
Ostatnie jest trudne, skupienie, panowie. Jeśli Real wygra La Undécimę, to wolałbyś: odbyć Periscope z Piqué czy wypić szampana z klatki piersiowej Guascha?
[śmiech wszystkich] Myślę, że klatka Tomása, ale najpierw musiałby przejść depilację. [śmiech wszystkich]
***
[JL] Panowie, kończymy. Co chcecie jeszcze powiedzieć czy o co zapytać?
JAC: O nic. Po prostu życzę szczęścia i żeby na EURO szybciej strzelał gole, żebyśmy nie musieli cierpieć.
MS: A ja chcę o coś zapytać. Wiesz, gdy oglądam powtórkę gola Mijatovicia z siódmego Pucharu Europy, to mam czasami to uczucie strachu, że spudłuje. Masz podobnie z La Décimę? Tam piłka wpadła idealnie między rękę a słupek.
Ramos: Tak, dokładnie. Czasami wyobrażałem sobie, że Courtois rzucił się trochę wcześniej i wyjął piłkę, ale ostatecznie na filmiku zawsze wpada i kończę, celebrując bramkę.
[JL] Sergio, dziękujemy za przyjęcie.
Dziękujemy, René. To jego miejsce pracy. To była przyjemność być tutaj z wami, szczególnie z takimi dwoma wzorami.
Czyli Guaschem i Lamą.
[śmiech wszystkich]
[ML] Jeśli wygracie Ligę Mistrzów, to musisz tradycyjnie obiecać, że tutaj wrócisz na wywiad z nami.
Dobrze. I będzie szampan na klatce Guascha!
MS: Ja przyniosę depilator! [śmiech wszystkich]
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze