Nierówny mistrz przegrywa w Stambule
Fenerbahçe lepsze od Realu Madryt
Dziesięć minut udanej gry to zbyt mało, by pokonać jednego z faworytów do tytułu. Koszykarze Real Madryt musieli uznać wyższość kolegów z Fenerbahçe (75:69), którzy w pierwszym meczu ćwierćfinałowej serii Euroligi zaprezentowali koszykówkę solidniejszą i bardziej zespołową. Zmagania toczą się do trzech zwycięstw, a drugi mecz serii zostanie rozegrany już w najbliższy czwartek.
Rywalizacja była z początku bardzo uboga w punkty (zaledwie cztery po każdej stronie po sześciu minutach gry), lecz bogata w zaangażowanie i wyrównaną walkę. Świetna obrona prowokowała zawodników do wymuszonych, najczęściej niecelnych rzutów, przez co żadna z drużyn nie mogła pochwalić się dobrą ofensywą. Bogdan Bogdanović zagwarantował gospodarzom pierwszą większą przewagę (21:11), natomiast rywalom zafundował wyraźne ostrzeżenie.
Poziom rozgrywki nie uległ zmianie, ale madrytczycy zaczęli z czasem odstawać od przeciwników, zwłaszcza w grze obronnej. Zostali przez nich wytrąceni z równowagi świetnym pressingiem, a pozbawieni płynności w grze zaczęli rzucać za trzy (z marnym skutkiem). Przeszkodą był nie tylko zespół z najwyższej europejskiej półki, ale i dwanaście tysięcy nieprzychylnie nastawionych kibiców. Pierwszą połowę obrońcy tytułu zakończyli z dwunastoma punktami na minusie (41:29), lecz nie wszystko było jeszcze stracone.
Mistrzowie zareagowali tak, jak powinni. Spożytkowali całą trzecią kwartę na wzmocnienie defensywy i skoncentrowali się na sumiennym odrabianiu strat. Ofensywnie zespół wciąż był rozbity, ale wystarczyło kilka celnych rzutów Rudy’ego Fernándeza i Andrésa Nocioniego, by wreszcie wyszedł on na prowadzenie (51:52). Prawdziwym wyzwaniem stało się utrzymanie korzystnej różnicy, a temu Real Madryt już nie sprostał.
Fenerbahçe odpowiedziało bardzo szybko za sprawą wybitnie skutecznego Kostasa Sloukasa. Udało mu się również uzyskać pomoc bezpośrednio od rywali, przegrywających walkę na tablicach i niepotrafiących znaleźć żadnej odpowiedzi poza rzutami z dystansu. Celność nie była tego wieczoru wymarzona, toteż i rezultatu nie udało się poprawić. Madrytczycy przegrali pierwsze starcie w serii, ale powinni dobrze wiedzieć, nad czym muszą popracować. Następna próba już w czwartek.
75 – Fenerbahçe SK (15+26+12+22): Dixon (8), Bogdanović (17), Datome (7), Udoh (10), Antiḱ (6) – Hickam (4), Hersek (-), Sloukas (17), Kalinić (6).
69 – Real Madryt (11+18+23+17): Llull (12), Fernández (10), Mačiulis (3), Reyes (13), Ayón (6) – Rivers (-), Nocioni (4), Rodríguez (12), Carroll (6), Lima (-), Taylor (3).
Skrót spotkania | Statystyki
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze