Czeryszew: W Valencii czuję się doceniony
Rosjanin staje się ważnym zawodnikiem w drużynie Neville'a
Dienis Czeryszew czuje się dobrze w Valencii. Pomimo tego, że nie miał wiele czasu na adaptację w drużynie, szybko przekonał do siebie sztab szkoleniowy. W zespole Gary’ego Neville’a staje się jedną z najważniejszych postaci w zespole. Swoją pozycję przypieczętował dwoma golami, które umożliwiły Valencii remontadę w meczach z Espanyolem i Málagą. To właśnie po meczu na La Rosaleda Rosjanin podkreślał, że w Walencji jest mu bardzo dobrze:
– Bardzo mi się tu podoba. Od samego początku wszyscy mnie świetnie przyjęli – kibice, koledzy z drużyny, sztab szkoleniowy, klub… Jednak, to co może się wydarzyć w przyszłości nie zależy w stu procentach ode mnie. Zobaczymy, co będzie, teraz cieszę się tym, że tutaj jestem, chcę skupić się na pracy, żeby pomóc drużynie.
Dziennikarze z Walencji doszukują się w tych słowach chęci pozostania w klubie z Mestalla dłużej niż tylko do końca czerwca. Redaktorzy z dziennika SUPER Deporte rozmawiali z Dienisem, a także z jego ojcem Dymitrem. Piłkarz Valencii w swoich wypowiedziach przede wszystkim podkreślał swój dobry nastrój i chęć do ciągłej pracy:
– Oczywiście czuję się doceniony w Valencii. Od pierwszego momentu traktuje się mnie tu fenomenalnie. Suso García Pitarch (dyrektor sportowy Valencii – dop. red.) był dla mnie bardzo ważny, ponieważ od pierwszego dnia pytał mnie, czy dobrze się czuję, czy mi się tu podoba, a to dla mnie bardzo ważne. Gary Neville daje mi dużo zaufania, jestem za to bardzo wdzięczny. Mówi mi, żebym robił to, co potrafię, że ufa w moją grę i żebym pomagał drużynie najlepiej, jak umiem.
– Jestem tu dość krótko i nadal mam wiele do poprawy. Strzeliłem na razie tylko dwa gole! Miałem szczęście, że trafiałem akurat w tak ważnych momentach jak w meczach z Espanyolem i Málagą. Takie wygrane podwyższają morale przed nadchodzącymi meczami. Teraz skupiamy się przede wszystkim na spotkaniu z Atlético. Kibice i piłkarze mają duże nadzieje na tę rywalizację, mamy zamiar dobrze wypaść w tym meczu. Po zwycięstwie nad Espanyolem zauważyłem drobną zmianę w mentalności drużyny. To odbija się na naszej postawie w lidze i w Lidze Europy. Z każdym dniem coraz lepiej poznaję też miasto. Podoba mi się plaża, ale na razie nie miałem jeszcze wystarczająco czasu, by poznać więcej części Walencji.
Dużo więcej mówił ojciec Dienisa. Dymitr Czeryszew do Hiszpanii przyjechał w 1996 roku, żeby grać dla Sportingu Gijón. W Hiszpanii kończył piłkarską karierę występując w Burgos CF i Realu Aranjuez. Później był trenerem drużyn młodzieżowych Realu Madryt, a obecnie stanowi część sztabu szkoleniowego Sevilli. W rozmowie z dziennikarzami SUPER Deporte komentował obecną grę syna, ale także wspominał czasy jego występów w młodzieżowych drużynach Królewskich:
– Nie rozmawiałem z Dienisem o jego przyszłości, ale powiem jedną rzecz. Czuje się dobrze w Valencii i jest dorosłym mężczyzną. Umie i może podejmować decyzje. Jeśli już coś mówi, to mówi to naprawdę i jestem przekonany, że czuje się tak, jak twierdzi, bo jest szczęśliwy w klubie. Gra i to jest dla niego najważniejsze. Trener mu ufa, drużyna okazała mu sympatię. Od pierwszego dnia w nowym klubie mówi mi, że czuje się tu dobrze. Widzę, że pomaga drużynie, pracuje, ale może jeszcze wiele poprawić. Znam go dobrze i wiem, że jest w stanie pokazać dużo więcej niż to, co teraz oglądamy.
– Chciałbym tylko, żeby był szczęśliwy, to jest dla mnie najważniejsze. W Valencii udaje mu się to osiągnąć. Dla mnie nie liczy się to, czy wygra Mistrzostwa Świata czy Europy. Dwa lata temu w Sevilli nie grał dużo. Wygrał Ligę Europy, bardzo ważne trofeum, ma w domu medal, ale dla mnie jego szczęście jest ponad tym. Nie ma dla mnie znaczenia, gdzie gra.
– Dienis mógł tu występować już latem, ale przeciwstawili się temu Florentino Pérez i Rafa Benítez. Później sprawy zmieniały się jednak w zawrotnym tempie. Miał dwie oferty, ale prezes Realu nie wyrażał zgody na jego odejście do Valencii i Villarralu ani do żadnej innej hiszpańskiej drużyny. W ostatnim momencie, chyba na jeden dzień przed zamknięciem okienka transferowego, powiedzieli mu: „masz do wyboru dwie oferty”. Dienis zdecydował się na Valencię i się nie pomylił. Inną opcją była Sevilla. On postawił na Valencię, więc Valencia. Dokonał wyboru i to była tylko jego decyzja. Ja zawsze zostawiam mu wolny wybór, bo później w nowej drużynie się sprawdzi lub nie, a za ewentualne niepowodzenia nie będzie mógł obwiniać mnie ani nikogo innego. Nikt go do niczego nie zmuszał, to dorosły facet i wie, co musi robić.
– Valencia to klub z historią, który zawsze liczył się w ligowych rozgrywkach, tam mój syn może wygrywać trofea. My jesteśmy cierpliwi. Dienis gra i chce pojechać z reprezentacją na Mistrzostwa Europy do Francji. Później zobaczymy, co się wydarzy.
– Gdy Dienis był mały, a ja grałem w Dynamie Moskwa, chodził ze mną na treningi. Gdy mieliśmy dwie sesje dziennie, on spał pomiędzy nimi. Później w Sportingu też zawsze był ze mną. W młodzieżówkach Realu Madryt, w Cadete A, nie grał tyle, ile powinien. Trenerzy takich drużyn powinni dawać szanse wszystkim dzieciom, a na koniec roku decydować, na kogo będzie się stawiało. Dienis nie grał, był smutny i przytłoczony tym, co się działo. Jedyną moją radą dla niego, było to, by ciągle dawał z siebie wszystko: „Pracuj, Dienis, pracuj. Zobaczysz, wszystko wyjdzie dobrze, teraz się tym nie przejmuj”. Zawsze są dobre i złe momenty, ale nigdy nie można przestawać pracować. Mój syn to wie. To były jego pierwsze problemy w świecie futbolu. Mówiłem mu, że zawsze jest światełko w tunelu. W wieku 15 lat nikogo nie można skreślać z powodu niskiego wzrostu. W Realu Madryt pracowałem z Marcosem Llorente, był najniższy w całej drużynie, a teraz ma już za sobą powołania do pierwszego zespołu.
– Gdy zaczynamy rozmawiać o piłce, zawsze mówi mi: „Tato, zostaw mnie w spokoju”. Mamy dobre relacje, możemy spokojnie rozmawiać, ale ja staram się nie poruszać spraw jego gry. Pracujesz cały dzień u boku trenera, wracasz do domu, a tam czeka na ciebie inny trener. Wyobraźcie sobie, jak to musi wyglądać… To normalne, że czasem go to drażni, staram się nie poruszać tych tematów.
– Dienis ma niesamowitą jakość, wizję gry, charakter. Zawsze chcę, żeby grał agresywnie. Wydaje mi się, że jest dużo lepszy niż jego ojciec, dwa albo nawet trzy razy lepszy. Ja byłem tylko szybszy, bardziej wybuchowy, ale jeżeli mówimy o Dienisie i Dymitrze, bez wątpienia to on jest lepszym piłkarzem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze