Daily Mail: Real to ego, polityka i naciski Péreza
Anglicy o tym, co miał przeżywać Benítez
Daily Mail opublikowało szeroki raport, w którym opisuje, że Gareth Bale musi mierzyć się z szaleństwem Realu Madryt, które objawia się poprzez ego, politykę i naciski ze strony Florentino Péreza. Anglicy oparli swoją historię na przeciekach dotyczących ery Rafy Beníteza.
Pierwsza historia dotyczy meczu z Rayo Vallecano, który Królewscy wygrali 10:2. W 74. minucie Benítez zdecydował się zdjąć Bale'a przy wyniku 8:2 i 4 golach Walijczyka. Jednym z powodów było umożliwienie zawodnikowi połączenia się z fanami i otrzymania gorącej owacji. Dziennik twierdzi, że tylko jeden kibic był z tego niezadowolony. Chociaż w tamtym momencie Real w Lidze był tylko dwa punkty za liderem i spokojnie awansował w Lidze Mistrzów, to prezes Realu Madryt miał zgłosić swoje zastrzeżenia. „Dlaczego zmieniłeś Bale'a? To był błąd. Powinien zostać na murawie. Mógł zdobyć piątą bramkę!”, miał wygarnąć trenerowi zdenerwowany Florentino po spotkaniu. Filozofia sternika Realu Madryt ma być taka, że wszystkie gwiazdy mają rozgrywać pełne mecze.
Poza tym Anglicy podają, że Florentino ma już dość zachowań Cristiano i planuje sprzedać go latem, chociaż wierzy, że jedyną szansą na transfer nie jest wcale PSG. Bardziej realną opcją ma być Manchester United. Mimo wszystko Królewscy mają być świadomi wartości marketingowej Portugalczyka. Benítez usłyszał w tym sezonie od jednego działacza: „Nie zapominaj, Ronaldo może zwolnić nas wszystkich”. Klub ma być wyczulony na dbanie o samopoczucie Cristiano, co ma pokazywać ukrycie prawdziwej kwoty, jaką zapłacono Tottenhamowi za Bale'a. Benítez przekonał się o problemie, gdy latem stwierdził, że Ronaldo to „jeden z najlepszych na świecie”. Działacze po konferencji byli zdumieni, bo chociaż sami mają uważać Messiego za najlepszego gracza, to nikt z klubu nigdy nie wypowiada innych słów niż tych o absolutnej wyższości Portugalczyka.
Dalej, Benítez miał zostać zatrudniony, żeby przywrócić dyscyplinę w szatni i intensywność grze. Gdy Hiszpan zwiększył rytm na treningach, miał otrzymać telefon od prezesa ze stwierdzeniem, że kluczowi zawodnicy skarżą się na obciążenia. Jeden z członków sztabu miału porównać całą sytuację do potencjalnego domu, w którym trenerzy to rodzice, 25 piłkarzy to ich synowie, a jednocześnie mieszka z nimi Florentino, patriarchalny dziadek, który wysłuchuje każdej skargi swoich wnucząt i załatwia im wszystko, czego chcą.
Kiedy domykano transfer De Gei, Pérez miał przekazać Benítezowi to, jak będzie wyglądać ekipa w tym sezonie. „W Realu Madryt sprawa jest prosta. Mamy najlepszych na świecie, więc w bramce De Gea, Danilo jest najlepszy na świecie na prawej obronie, więc będzie grać na prawej obronie…”, miał zacząć prezes. „Cóż, Danilo jest świetny w ataku, ale możemy go poprawić w obronie”, przerwał mu trener. Florentino miał rzucić mu spojrzenie, w którym przekazał, że mówić może tylko on i dokończył: „Więc Danilo z prawej strony, a dalej Ramos, Varane, Marcelo, potem Kroos i Modrić, Bale, James, Ronaldo i Benzema. Proste”. Chociaż źródła dziennika przekazały, że prezes nigdy nie mówił trenerowi, kto ma grać, to wyraźnie zaznaczył swoje preferencje w tamtej rozmowie.
Pojawiły się jednak problemy z Jamesem, któremu zarzucono brak profesjonalizmu i fatalną formę fizyczną. Benítez zaczął stawiać na innych graczy, między innymi Kovačicia. Florentino miał szybko zgasić ten dylemat: „Wiesz ile koszulek sprzedaje James? Kovačić nie sprzedaje żadnych”. Co więcej, prezes miał poddać w wątpliwość sens transferu Chorwata, co zaskoczyło trenera, bo pomocnika Interu sprowadzono za rozsądne pieniądze i był świetnym wzmocnieniem. Pérez zrozumiał ten argument, ale miał podobno gotową odpowiedź: „Powinniśmy byli poczekać z nim kilka lat i wtedy kupić go za 60 milionów. W Realu potrzebujemy skończonych produktów”.
Jeśli chodzi o Klasyk, to Daily Mail podaje, że chociaż nikt z góry nie przekazał żadnych bezpośrednich instrukcji, to Benítez miał rozumieć, że nawet jeśli przegra, ale wystawi ulubione gwiazdy prezesa, to zachowa posadę. Autorski skład i porażka mogły oznaczać pożegnanie. Ostatecznie to sztab szkoleniowy dokonywał wyborów, ale nawet z gwiazdorską jedenastką przygotowano specjalny plan, w który mocno wierzono. Barcelona była jednak dużo lepsza i bezlitosna. Florentino pojawił się w szatni po meczu i miał skierować do Beníteza zaskakujące słowa: „Miałeś rację. Od teraz rób, co chcesz”.
W tamtym okresie zapewniano, że szkoleniowiec ma wsparcie klubu, chociaż napięcie szybko wróciło, gdy Isco i James nie wybiegali w pierwszym składzie. Po wygranej z Rayo Benítez dowiedział się od działaczy, że rozmawiano na temat jego zwolnienia. Zwycięstwo z Sociedadem po świętach Bożego Narodzenia jeszcze go uratowało, ale już remis z Valencią sprawił, że Florentino ruszył do działania. Zaskoczeniem miało być tylko to, że na następcę wybrano Zidane'a, którego działacze podobno mocno krytykowali za pracę z Castillą.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze