Isco wieczny zmiennik
Tekst z <i>ABC</i>
Autorem tekstu jest Tomás González-Martín, dziennikarz ABC.
Rafa Benítez zatoczył pewne koło. Rozwiązał swój konflikt z Ramosem, który wywiązał się po sprokurowanym przez niego karnym w derbach, a także ten z Jamesem, który znów gra. Teraz jednak pojawia się dylemat w sprawie Isco jako wiecznego zmiennika.
Prawdą jest, że trudno jest znaleźć odpowiednią rolę dla wszystkich piłkarzy z tak konkurencyjnej kadry jak ta Realu Madryt – gdzie tylko Cristiano jest niezastąpiony – jednak piłkarz z Malagi, który od sierpnia był bardzo broniony przez trenera, powoli dostaje od niego coraz mniej minut na boisku. Benítez początkowo znajdował mu miejsce w pierwszym składzie kosztem gwiazdy, Jamesa. Wywołało to u Kolumbijczyka gniew, wówczas padło słynne: „Mam się dobrze”. Od tamtego czasu Isco gra niewiele, nawet w drugich połowach spotkań, jak w meczach z Rayo i Realem Sociedad. Ostatni raz pojawił się na boisku w meczu z Villarrealem, kiedy wyszedł na ostatnie dwadzieścia minut meczu. Było to 13 grudnia. Coś dzieje się z Isco.
Istnieją dwa problemy, za pomocą których można argumentować rolę zmiennika piłkarza z Malagi. Ważniejszy jest ten czysto piłkarski. Benítez uważa, że zawodnik zwalnia grę zespołu, bo wciąż lubi mieć kontakt z futbolówką, a to nie przydaje się w każdej strategii, jak na przykład w meczu Rayo z Realem. Trener mówił już wielokrotnie, żeby nie przetrzymywał piłki, ale to leży w DNA Isco, który jest skupiony na sobie i chce błyszczeć. Nie może się zmienić. Dlatego właśnie szkoleniowiec woli korzystać z jego usług, kiedy gra przeciw zamkniętym zespołom i kiedy trzeba szukać dziur w ich ustawieniu.
Zmiennik w Klasyku
Drugim powodem, dla którego Isco to zmiennik, jest jego podejście osobiste. Gniewne gesty z powodu bycia rezerwowym, jakie po raz pierwszy okazał 21 listopada przeciw Barcelonie, nie przypadły do gustu trenerowi, który poczuł się „zdradzony” reakcją piłkarza. Benítez często stawiał na Hiszpana latem, kiedy James wracał z opóźnieniem z uwagi na Copa América, ale od czasu Klasyku młody pomocnik nie odwzajemnia pokładanego w nim wcześniej zaufania.
Francisco Alarcón był ważną postacią w sierpniu, wrześniu, październiku i pierwszych dwudziestu dniach listopada. Spadek formy kolumbijskiej „dziesiątki” sprawił, że przez pięćdziesiąt trzy dni wzmocnił swoją pozycję. Dlatego oczekiwał, że zostania ona potwierdzona w Klasyku rozgrywanym 21 listopada. James wracał wtedy z meczu reprezentacji i nie miał czasu na odpoczynek, nie wrócił też wówczas do pełni formy. Zaś siedzenie na ławce kosztem kogoś, kto przyszedł do klubu za osiemdziesiąt milionów euro w lipcu 2014 roku, bolało Isco.
Kovačić ma wyższe notowania u trenera
Niezadowolenie pokazał już w tym samym meczu. W 55. minucie zmienił Jamesa, wówczas było już 0:3 dla Barcelony. Nie było mu do śmiechu, zagotował się i widząc tańczącego z piłką Neymara, kopnął go w 84. minucie meczu, za co dostał czerwoną kartkę. „Nie identyfikuję się z tą akcją, nie byłem sobą”, powiedział potem Isco.
Benítez tego nie rozumiał. Po porażce 2:3 w Sewilli i przegranym Klasyku postawił na wszystkich rezerwowych, którzy nie narzekali na to, że nimi są, kosztem gwiazd z pierwszego zespołu. Półtora miesiąca później Kovačić przeskoczył w hierarchii Isco. Jeśli Hiszpan chce odzyskać dawne miejsce, musi grać szybciej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze