RealMadryt.pl w Paryżu: Dwa światy
Mecz z perspektywy trybun
We Francji jest takie powiedzenie o ludziach innej narodowości, którzy nie mają swojego miejsca przywiązania, że siedzą tyłkiem na dwóch krzesłach. I Real trochę tak siedział wczoraj na dwóch krzesłach, ale o jedno tylko się opierał, o to w drugiej połowie. Z perspektywy trybun pierwsze 45 minut w wykonaniu Królewskich było istnym majstersztykiem, invraisemblable, fantastique, étonnant, oceniali pod nosem w samych superlatywach Francuzi. A Hiszpanie siedzący w sektorze gości klaskali z każdym podaniem, odbiorem i strzałem coraz mocniej, kiwając głowami z uznaniem.
Funkcjonowało wszystko i brakowało jedynie skuteczności. Kroos wyglądał niczym połączenie Xabiego Alonso z Xavim – pomocnik kompletny. Daleki przerzut? Proszę bardzo. Prostopadła piłka i przyspieszenie akcji? Proszę bardzo. Do tego pressing, dyrygowanie grą i świetna gra w destrukcji. Verratti wyglądał przy nim jak nieporadny chłopiec z gimnazjum ganiający za starszymi kolegami, którzy zabrali mu z plecaka kanapki. Obecność Casemiro pozwalała Toniemu na grę bliżej bramki Trappa i większą kreatywność, której tak bardzo brakowało mu od początku sezonu. Dobrze grał też Marcelo, całkiem solidnie wyglądał Danilo, Lucas i Jesé też dawali radę. Tylko ten cholerny brak skuteczności…
Niestety w drugiej połowie poza skutecznością zaczęło brakować też wszystkiego innego. Ciągłe holowanie futbolówki przez Isco irytowało coraz mocniej, Hiszpanie krzyczeli: Hombre, rapido, rapido!, ale pomocnik nie słuchał, poprawiał, próbował dryblować, dokonywał złych wyborów i najczęściej tracił. Z minuty na minutę słabł też Cristiano, który gubił piłkę za piłką, irytował też brak aktywności w pressingu. Dziwiło to wszystkich i kibice w sektorze gości zastanawiali się, jak gość, który trenuje najwięcej, biega później najmniej? Znowu. Ale nie indywidualne braki były problemem, ale kolektyw, który w ofensywie powoli sypał się jak domino. Na szczęście upadające klocki zatrzymywały się przed końcem i na posterunku byli Sergio i Rafa. Był taki moment, że grupka Hiszpanów co chwile krzyczała tylko: Mucho Sergio, mucho!, Bien Sergio, qué bien!
Mecz podobał się jednak wszystkim, bo kibice z końcowym gwizdkiem nagrodzili zawodników obu drużyn brawami. Właśnie, kibice… Na sektorze gości jak zawsze towarzystwo było mocno międzynarodowe, od Polaków, przez Azjatów, Irlandczyków, Luksemburczyków do Hiszpanów, których było oczywiście najwięcej. Być może doping nie był słyszalny w telewizji, ale szło to całkiem nieźle i były momenty, że całe Parc des Princes musiało wysilić się przy gwizdaniu, by go zagłuszyć. Repertuar przyśpiewek był standardowy i doskonale znany, ale wszystkich rozbawiło to, że najzagorzalsi kibice PSG, których sektor znajdował się tuż obok, krzyczeli najczęściej: Paris /tu tu tu du du/ Paris /tu tu tu du du/ Paris!, co po francusku brzmiało praktycznie identycznie jak Madrid /tu tu tu du du/ Madrid /tu tu tu du du/ Madrid! Okazało się też, że Paryżanie nie przepadają zbyt mocno za Barceloną i sami regularnie intonowali wiadomo jakie przyśpiewki o Katalończykach, co oczywiście z entuzjazmem podłapywali szybko Hiszpanie. Obrywało się też Rizzoliemu, ale trudno się dziwić, bo Włoch sędziował wczoraj fatalnie, chyba do federacji nie doszły wytyczne, żeby gwizdać pod Real… Tuż po meczu Cristiano w tempie TGV uciekał do szatni, a za doping najmocniej dziękowali Kroos, Sergio i Marcelo, który bił brawo i całował herb. Potem nastąpiło standardowe pół godziny siedzenia w obstawie policji, podziwianie pustoszejącego stadionu i czekanie na sygnał pana z karabinem i wąsem, że można wracać do domu.
Co o wszystkim myśli dziś prasa? L'Équipe wita okładką z wielkim napisem „frustrant”, którego tłumaczyć chyba nie trzeba i Di Maríą padającym na murawę po odbiorze Casemiro. Francuzi są zdania, że Real zneutralizował PSG i pozostaje liderem grupy przed meczem w Madrycie. L'Équipe nie jest tak wylewne w pomeczowych analizach jak prasa w Hiszpanii i możemy przeczytać jedynie analizę spotkania okraszoną streszczonymi konferencjami obu trenerów, a także oceny. Pod względem ilości to mniej więcej poziom Przeglądu Sportowego, a MARCA wyprzedza ich o osiem długości. A co do ocen… 6 dla Cristiano, 5 dla Kroosa, resztę lepiej przemilczeć, bo chyba nieco inaczej analizujemy futbol.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze