Bale: Niewielu kolegów z Realu ma mój numer
Wywiad z Garethem dla walijskiej prasy
No to jesteśmy – Walia w finałach EURO. Zawsze wierzyłeś, że to może się wydarzyć, ale wciąż brzmi to trochę jak sen?
Trochę tak. Każde eliminacje zaczynaliśmy, mówiąc, że możemy to zrobić, ale tym razem mieliśmy nieco więcej wiary. Jesteśmy już trochę starsi, bardziej doświadczeni, a kilku z nas ma ponad 50 występów w reprezentacji. Presja rosła z każdym meczem, oczekiwania były coraz większe, a my staraliśmy się im sprostać. Niektóre wygrane dały nam więcej wiary w siebie, której potrzebowaliśmy. Potrafiliśmy wygrywać pięć spotkań towarzyskich z rzędu, ale nigdy nie mogliśmy przełożyć takiej serii na eliminacje, to było dla nas kluczowe. Gdy tylko piłka zaczynała się toczyć, porywał nas pęd. Nie traciliśmy bramek, wyciskaliśmy wygrane po 1:0, to były perfekcyjne eliminacje – powiedział Gareth Bale w wywiadzie dla WalesOnline.
Staliście się zwycięzcami…
Mieliśmy właśnie tę mentalność, którą zaszczepił w nas trener i dał dodatkową wiarę w siebie, której potrzebowaliśmy. A teraz jedziemy do Francji.
Sposób, w jaki celebrowaliście wygraną po meczu w domu z Cyprem, okrzyki do nieba, pokazał jak wiele to dla was znaczyło. To twoja ulubiona część futbolu, gra dla własnego kraju?
Jasne, myślę, że każdy piłkarz powinien tak mieć. Reprezentowanie własnego kraju to ogromny zaszczyt. Za każdym razem, gdy zakładam koszulkę Realu Madryt lub reprezentacji Walii, daję z siebie wszystko. Złapał mnie nawet skurcz, a przecież zwykle to się nie zdarza. To ogromny zaszczyt. Zawodnicy byli ze sobą przez ostatnie osiem czy dziewięć lat. Znamy się nawzajem, walczymy jeden za drugiego, a posiadanie tego ducha współpracy i więzi jest naprawdę wyjątkowe. To sprawia, że chcesz wyjeżdżać na reprezentację i cieszyć się każdą minutą.
Przegapiłeś tylko trzy minuty w tych eliminacjach?
Zszedłem ze skurczem tylko w tym jednym. Nie sądzę, by chcieli, żebym grał przez 90 minut z Andorą, ale ja chciałem grać, chciałem pomóc drużynie i stwarzać okazje oraz strzelić gola. Każda sekunda, kiedy jestem na boisku dla Walii, jest dla mnie zaszczytem i kocham wtedy grać.
Przeprosiłeś Colemana, gdy zszedłeś z Belgią ze skurczem?
Pewnie. Zrobiłem wtedy tyle, ile mogłem. Myślę, że skurcz złapał mnie 15 minut wcześniej, nim zszedłem i tylko utykałem dookoła. Próbowałem to rozbiegać, ale w końcu dotarłem do punktu, który brzmiał: „nie mogę”.
Czy do zespołu przylgnęła łatka złotej generacji?
To nigdy nie było dla nas, by mówić tak o nas samych, to media i opinia publiczna mogą tak mówić. Ale wiedzieliśmy, że jesteśmy dobrzy i to udowodniliśmy. Nie chcę deprecjonować ekipy, która zakwalifikowała się w 1958 roku, ale myślę, że mam rację, mówiąc że nie zakwalifikowali się bezpośrednio, więc jesteśmy pierwszą kadrą, która zrobiła to w stu procentach samodzielnie. I jestem z tego bardzo dumny. Po prostu wszyscy jesteśmy dumni, że możemy reprezentować nasz kraj i być tą pierwszą kadrą. Mam nadzieję, że możemy zajść dalej i naprawdę coś znaczyć we Francji.
Widzieliśmy Danię w 1992 roku i Grecję w 2004 – EURO to rozgrywki, w których niedoceniana reprezentacja może coś zdziałać?
Jasne. Musisz jechać tam z odpowiednimi ambicjami. Thierry Henry powiedział coś podobnego kilka miesięcy temu i my w to wierzymy. Wiemy, że niewiele osób na nas stawia, ale możemy wcisnąć gola każdemu, więc nie ma powodu, by nie wierzyć. Oczywiście możesz potrzebować trochę szczęścia na drodze do triumfu, ale jedziemy tam, by sprawić, że kilka osób będzie smutnych.
Myślisz już trochę o tym, kogo możecie wylosować?
Szczerze mówiąc, weźmiemy każdego, kogo dostaniemy. Sami chcemy sprawdzić się przeciwko najlepszym, a żeby to zrobić, trzeba grać jak najlepiej. Dlatego kogokolwiek wylosujemy, staniemy do walki, by ich unieszczęśliwić, bez względu na to, kto to będzie.
Czy inne reprezentacje będą zadowolone, jeśli unikną Walii?
Na wielkich drużynach, które już tam były i wygrywały, będzie ciążyć presja w meczach z takimi jak my. Będą spodziewali się tego, że z nami wygrają, ale my jesteśmy pewni siebie i możemy pokonać każdego, gdy mamy dobry dzień. Koncentrujemy się jednak na sobie i jestem pewien, że sprawimy, iż wszyscy będą z nas dumni.
Możecie wylosować Anglię. Twój agent wspominał w przeszłości, że mogłeś grać dla nich.
Nigdy nie wchodziło to w grę. Mówię to z miejsca.
Kiedy Angielska Federacja Piłkarska kontaktowała się z tobą?
Nie jestem pewien. Byłem wtedy naprawdę młody. To była dosłownie króciutka rozmowa. Od razu zaprzeczyłem: „Jestem z Walii, kocham Walię i wszyscy wiedzą, jak bardzo pragnę grać dla Walii”. Jestem Walijczykiem. To nigdy nie wchodziło w grę i nigdy nie miało prawa się wydarzyć. Każdy pragnie reprezentować swój kraj na największych turniejach. Awans jest czymś, co mogę odhaczyć z listy. Świetnie jest się tam dostać, ale chcemy pokazać się z dobrej strony również tam i wyjść z grupy.
Dostałeś jakieś wiadomości od trenera albo kolegów z klubu?
Szczerze powiedziawszy, niewielu z nich ma mój numer. Staram się nie wychylać. Oczywiście dostałem wiadomość od Rafy Beniteza i osób z Madrytu. Nie sprawdzałem za wielu, ponieważ to był lekki obłęd, ale to wielka chwila dla walijskiego futbolu i każdy powinien się nią cieszyć. Mówiłem to już od pierwszego dnia, nie chodzi tylko o kwalifikacje, ale także o rozwój futbolu, by młodzi zaczęli grać w Walii i żeby kraj znów zwariował i się tym emocjonował. Dlatego lubię tego typu rzeczy, by młodzi chłopcy byli podekscytowani i pewnego dnia mogli założyć koszulkę reprezentacji, żeby przejąć od nas pałeczkę. Chcemy rozwijać się jako kraj, a większa liczba piłkarzy zwiększy nasze szanse w kolejnych kwalifikacjach.
Spodziewasz się gratulacji po powrocie do Madrytu?
Mam taką nadzieję! Ostatnim razem mówili mi, że już prawie tam jesteśmy i witali nas w wielkim turnieju, ale oczywiście fajnie będzie wrócić i powiedzieć chłopakom: „Jesteśmy tam, do zobaczenia we Francji”.
Będziesz pytał na przykład Sergio Ramosa, jak radzić sobie na turnieju?
Przyzwyczajenie się do turniejowej rzeczywistości będzie dla nas bardzo specyficznym doświadczeniem i jestem pewien, że kilku chłopaków przekaże mi parę dobrych rad, które chętnie przyjmiemy.
Były już rozmowy o wielkim, rozgrzewkowym meczu w przyszłym miesiącu i wspominano o Portugalii na stadionie Millennium. To może być pojedynek ty kontra Cristiano Ronaldo!
Byłoby wspaniale gościć tak dobrą drużynę jak Portugalia, mają wspaniałych zawodników. Ale kto to nie będzie, mam nadzieję, że zagramy z wielkim zespołem i takim, przed którym możemy się sprawdzić. To byłaby najlepsza droga do przygotowywania się na EURO.
Widać, że masz w sobie tak wiele pasji, tak jak reszta składu. Czy Walia pokazuje jej więcej niż pozostałe kraje?
Tak. Myślę, że tak. Wiem, że nasi zawodnicy, nawet ci kontuzjowani, wysyłają SMS-y: „Żałuję, że mnie tam nie ma, żałuję, że mnie tam nie ma”. Powiedziałbym, że pasja płynąca z tych zawodników jest największa na świecie. Ze strony fanów tak samo. Czy to z dala od domu, czy w domu, w piłce nożnej, rugby, we wszystkim, jesteśmy prawdopodobnie najbardziej namiętnym krajem świata? Hymn brzmi po prostu niesamowicie, gdy kibice go śpiewają, nawet w środku gry, to niesamowite uczucie.
Słyszałeś go w meczu z Belgią?
To właśnie to trzymało mnie na boisku przez 15 minut dłużej! To było niewiarygodne uczucie. Za każdym razem, gdy gramy przed walijskimi kibicami, dają nam dodatkowego kopa, by iść po wygraną. Te mniejsze narody tak mają, tak przypuszczam. Wszyscy są mocno zżyci. Może inne narody noszą się nawzajem na plecach, ale tutaj wszyscy są razem, a media są po naszej stronie. Kiedy wszyscy zmierzają w jednym kierunku, piłkarzom jest o wiele łatwiej występować na boisku.
Do finałów zostało sześć miesięcy. To najlepszy sposób, by przygotować się pełną parą i wygrać wszystko z Realem?
Taki mamy plan. Ale jeśli zaczynasz myśleć o rzeczach w przyszłości, to nie jesteś w stanie skupić się na teraźniejszości. Podobnie było w kwalifikacjach. Jeśli myślelibyśmy, że jedziemy do Francji, prawdopodobnie nie osiągnęlibyśmy tego wszystkiego. Chodzi o skupienie na każdym meczu, każdy o tym mówi, ale to prawda, serio. Oczywiście chcę wygrać jak najwięcej dla mojego klubu, a gdy przyjdzie czas na reprezentację, być na niej skupionym w stu procentach.
Co z reguły robisz latem?
Jadę na wakacje, ale w tym roku to będą dwa tygodnie zamiast ośmiu. Ale nie narzekam, ponieważ nigdy wcześniej nie byliśmy w takiej sytuacji i to coś, czego wszyscy pragnęliśmy. Lepiej jest grać na dużym turnieju, niż jechać na wczasy. Najważniejsze jest to, byśmy byli w pełni przygotowani na Francję.
Jak zniesiecie presję na takim turnieju? Fergie powiedział niedawno, że to ona zatrzymuje Anglików przed dobrą grą.
Odnoszę wrażenie, że angielskie media są nieco negatywnie nastawione względem ich reprezentacji, takie jest moje zdanie. W Walii można jednak poczuć, że media naprawdę pchają nas do przodu. Przez to nie ciąży na nas niechciana presja, negatywne ciśnienie, za to odczuwamy pozytywną presję. Media pragną zrobić coś dobrego, nie na takiej zasadzie, że jeśli się nie uda, to będzie rzeź. Istnieje presja, ale sobie z nią radzimy. Wszyscy w Walii – my, media, kibice – podążają w jednym kierunku, by zrobić coś wyjątkowego. Chris Coleman nie rozpoczął genialnie, ale nawet wtedy, gdy nam nie szło, wierzyliśmy w niego i w to, co robi. Media, ludzie i zawodnicy stanęli po jego stronie i myślę, że to pokazało, jak wyjątkowy jest to kraj. Nigdy nie ma negatywów ze strony walijskiej prasy, która pomaga wszystkim. Wtedy, kiedy trzymasz sztamę z trenerem, to naprawdę pomaga osiągać dobre wyniki. Zbieramy tego żniwa i możemy zbierać je dalej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze