Forlán: Napastnik zawsze chce grać
Felieton Urugwajczyka o zmianach napastników
Felieton Diego Forlana na temat ostatniego występu Karima Benzemy i jego zmiany. Były reprezentant Urugwaju napisał ten tekst jeszcze przed tym, jak Karim doznał kontuzji, choć temat jest na tyle uniwersalny, że nadal pozostaje aktualny.
Strzeliłem bramkę w trzecim meczu z rzędu i grałem naprawdę dobrze, kiedy w spotkaniu z Portsmouth zobaczyłem podniesioną tabliczkę z moim numerem. Miałem zostać zmieniony przez Cristiano Ronaldo, wówczas osiemnastoletniego zawodnika, nowy nabytek zespołu z Old Trafford, który chciał grać tak dużo, jak to tylko możliwe. Buzowała we mnie adrenalina, więc widząc mój numer, poczułem gniew. Czułem, że zasługuję na to, aby zostać na boisku, że zasługuję na więcej czasu, aby strzelać więcej bramek. Wcześniej spędziłem wystarczająco dużo czasu na ławce w United, dlaczego nie pozwolono mi zostać wtedy na boisku?
Opuściłem boisko i nie zająłem miejsca na ławce tak, jak powinno się to robić. Zamiast tego udałem się prosto do szatni na Old Trafford, gdzie kopałem wszystko, co znalazło się na mej drodze. To była słabość charakteru, żałowałem tego i nie byłem dumny z mojego zachowania, ale nigdy nie lubiłem być zmieniany. Gdy grasz dobrze i strzelasz bramki, chcesz grać dziewięćdziesiąt minut. Kiedy nie strzelasz, też tego chcesz, aby mieć ku temu okazję. Napastnicy zawsze myślą, że mogą jeszcze trafić do siatki.
Później śmiałem się z tego incydentu z Alexem Fergusonem i zdałem sobie sprawę z tego, że trener patrzy na sprawy zupełnie inaczej od piłkarzy. Zawodnik musi myśleć tylko o sobie, trener o dwudziestu pięciu piłkarzach. Jeśli pewnego dnia zostanę trenerem, będę musiał ściągać z boiska jednych graczy, zapewniając minuty innym, aby wynagrodzić ich za starania i sprawić, żeby ich nie zaprzestali. Będę starał się wyjaśniać moje pobudki, ale nie będę oczekiwać, że w danym momencie piłkarze się z tym zgodzą. Piłka jest jednak sportem drużynowym i żaden zespół nie zdobywa w sezonie trofeów, grając tylko jedenastoma piłkarzami.
Karim Benzema był zły, kiedy został zmieniony w ostatnich derbach Madrytu po strzelonej bramce. Został zmieniony w pięciu z sześciu spotkań, które w tym sezonie rozegrał, a jego trener w Realu Madryt, Rafa Benítez, powiedział, że nie wini go za jego złość. Ja również tego nie robię. Pokazało to jedynie, że ma pasję do gry i nie chce opuszczać boiska.
Zawsze powinieneś szanować piłkarza, który cię zmienia. Wchodzenie za ciebie nie jest jego decyzją, nawet jeśli nie jest dla ciebie rywalem. Zawsze starałem się dawać rady temu, kto za mnie wchodzi, mówić mu, że człowiek, który będzie go kryć, używa łokci, aby wyprowadzić przeciwnika z równowagi, i żeby nie zwracał na to uwagi. Czasem mówiłem też o słabościach, które warto wykorzystać. Zaś następnego dnia zawsze mówiłem, co sądzę o decyzji o zmianie trenerowi i piłkarzowi, który za mnie wchodził, tak, żeby nie zaczął ropieć żaden konflikt.
Jednak napastnicy chcą pozostawać na boisku z wielu powodów. Piłkarz grający na innej pozycji, który w danym meczu gra źle, sam może chcieć zmiany, bo zdaje sobie sprawę z tego, że to nie jest jego dzień, że nie jest gotowy do gry w stu procentach, lub dostał jakiś cios. To zdarza się w piłce. Z napastnikami jest inaczej. Nawet jeśli grają źle, strzelenie bramki zajmuje tylko sekundę, a to może zmienić wszystko. Jeśli zaś grasz dobrze, jesteś chciwy i chcesz strzelać więcej.
Grając w Villarrealu, walczyłem o Pichichi w Hiszpanii, kiedy Manuel Pellegrini zdjął mnie z placu gry w meczu przeciw Maladze. Starałem się strzelić w każdym momencie, kiedy miałem kontakt z piłką. Wygrywaliśmy 2:0, ale nie trafiłem. Byłem naprawdę niezadowolony i spytałem: „Dlaczego mnie zmieniasz?”, trener odpowiedział mi, że grając w ten sposób, nie strzelę bramki. Miał rację. Byłem trochę za bardzo zdesperowany i to wpływało na moją grę. Nie skupiałem się na tym, co trzeba.
Są jeszcze inne powody, dla których piłkarz powinien być zmieniany. Mój stary partner z napadu, Sergio Agüero, mógł być niezadowolony z powodu zmiany po strzeleniu pięciu bramek Newcastle United w zeszły weekend. Mógł zostać pierwszym graczem w Premier League, który strzeliłby sześć bramek, doznał jednak drobnego urazu. Zdjęcie go z boiska było właściwą decyzją i znów podjął ją Pellegrini.
Dobra zmiana może zmienić oblicze meczu. Tak to regularnie było w wypadku mojego dawnego kolegi z zespołu, Ole Gunnara Solskjćra. Siadywaliśmy razem na ławce, a on analizował grę oponentów, zdając sobie sprawę z tego, że później może wejść na boisko. To mu pasowało. Jego wejście w finale Ligi Mistrzów i strzelenie zwycięskiej bramki jest sławne, ale w dalszej części jego kariery było mi go szkoda, czułem, że powinien wychodzić od początku spotkań. Jednakże albo go nie wybierano, albo był kontuzjowany.
Cieszyłem się, mogąc wchodzić z ławki na początku kariery w United, jednak wraz z upływem czasu, coraz bardziej chciałem grać od początku. Dlatego właśnie opuściłem klub i przeszedłem do Villarrealu, gdzie grałem co tydzień i strzelałem w większości spotkań. Nie można stale walczyć z rytmem gry, a trudno jest go utrzymać, kiedy wchodzisz z ławki. Jeśli napastnik mówi, że nie przeszkadza mu, gdy widzi swój numer na tablicy zmian, wypowiada też małe kłamstwo. Te minuty na boisku, które traci, to minuty, w których mógłby strzelać bramki. Za to płaci się wszystkim snajperom.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze