Navas: Płakałem z żoną, nie chciałem odchodzić
Fragmenty z wywiadów z bramkarzem
Keylor Navas udzielił wywiadów stacjom SER i COPE. Oto najważniejsze fragmenty obu rozmów:
– Bycie zmiennikiem Casillasa było trudne, bo człowiek zawsze chce grać, to jest najpiękniejsze. Jednak należy wyciągać pozytywy z trudnych momentów i trzeba pracować na szansę. Nasze stosunki były normalne, takie jak u bramkarzy. Są inne, ale kolegi się nie wybiera. Casillas był dla mnie jednak odnośnikiem i oglądanie go mi pomogło. Zawsze zachowywał wielki spokój.
– De Gea? Nie czytam za wiele plotek, ale zawsze coś usłyszysz. Ja zawsze wierzyłem w moje umiejętności i zawsze byłem gotowy do walki z każdym. Jednak takie wiadomości nie przynoszą nikomu szczęścia. Przed 31 sierpnia nie miałem żadnych informacji. To też był normalny dzień. Zadzwonili około godziny 16, może 17. Zaczęliśmy rozmowy z Realem i zrozumieliśmy, co może się stać. Jechałem do Madrytu z Valencii, odesłałem córki do domu. Przyrzekam na nie, że w tamtym dniu nie myślałem w ogóle o pieniądzach. Mój agent powiedział, że sytuacja nie jest dobra, chociaż na początku nigdzie nie odchodziłem. Dopiero po czasie zrozumiałem, jak to się rozwija i stwierdziłem, że to Bóg zdecyduje. Pojechaliśmy na lotnisko i czekaliśmy. Widziałem samolot, w którym miałem odlecieć do Manchesteru. Telefon był rozgrzany, ale rozmawiałem tylko z rodziną i agentem. Ostatecznie badania przeszedłem w Valdebebas i nie wróciłem na lotnisko.
– Nie chciałem odchodzić z Realu. Podpisanie kontraktu z tym klubem to spełnienie marzenia. Dlatego cierpiałem. Zaliczyłem dobre sprawy, ale miałem to poczucie, że odejdę bez rozegrania nawet 3 meczów z rzędu. Człowiek takie coś czuje.
– W pewnym momencie wszystko się zmieniało. Raz mówili, że odchodzę, raz nie. Nic nie było jasne, ale nie pozostałem spokojny, dopóki wszystko nie było klarowne. Posiedziałem trochę w biurze aż w końcu mogłem wyjść. Wróciłem do domu z żoną i tam zacząłem o tym wszystkim myśleć. Oby to się nie powtórzyło, bo to nic dobrego.
– To prawda, co mówił prezes, że jeśli powiedziałbym, że zostaję, to wtedy mogłem zostać. Jednak musiałem zrozumieć sytuację. Ja chcę grać i muszę myśleć też o życiu piłkarskim. Była szansa, że w Realu to się zmieni, a tego nie chciałem.
– Reakcja? Płakałem z żoną i potrzebowałem czegoś więcej. Rano odbyłem jeszcze rozmowę z działaczami i pojechałem do Valdebebas. Założyłem rękawice i wszedłem na boisko, żeby dać z siebie wszystko. Było tam kilku kolegów, rozmawialiśmy i cieszyli się, że zostaję. Ci, którzy byli na zgrupowaniach, pisali, że też się cieszą, iż ciągle tutaj jestem. To był naprawdę trudny moment i dziękuję kibicom za całe wsparcie. Zawsze za nie dziękowałem i będę starać się za nie odwdzięczać.
– Czy odejście z Realu byłoby niesprawiedliwe? Nie wiem, ale nie chciałem odchodzić bez prawdziwej szansy.
– Przyjście De Gei w przyszłości? Ja wierzę w moją pracę. Chcę pozostać na tej drodze, ale w Realu muszą grać najlepsi, więc będę rywalizować z każdym, kto się tutaj pojawi.
– Od małego chciałem bronić, na treningi woził mnie dziadek Juan. Dziadkowie zajmowali się mną, kiedy mama pracowała. Miałem piękne dzieciństwo i o rodzinie mogę powiedzieć same piękne rzeczy. Dziadek jest dla mnie wszystkim. Powiedziałem mu kiedyś, że jak będę mieć samochód, to mu go oddam. Dostał Kię Rio i teraz jeździ z babcią we wszystkie możliwe miejsca. Jestem bardzo zadowolony, że mogłem dać mu taki prezent. Kiedy go wręczaliśmy, to trochę skłamaliśmy, bo powiedzieliśmy, że kręcimy wywiad przed mundialem i cała rodzina musi wyjść na ulicę. Wtedy nadjechał samochód.
– Modlitwa przed meczem? Zawsze proszę o zdrowie. Tego nauczyła mnie mama kolegi, gdy miałem 6 lat. Proszę o zdrowie dla mnie i dla kolegów, bo resztę zrobimy sami. Obelgi za religijność? Zawsze zwierzałem się Bogu, że nie chcę gry na wielkich stadionach, bo nie chcę, żeby ludzie widzieli naszą rozmowę. Na niektórych boiskach mnie obrażano za te modlitwy, ciągle się obraża. Kibice wykrzykują jakieś głupoty, ale tylko w Hiszpanii. Jednak ja nie ukrywam, że wierzę w Boga.
– Madridista od małego? Tak sobie wymyślałem jako dziecko z mamą, że gram w Realu. Sam sobie wyobrażałem, że gram dla Realu, że idę z mamą na stadion. Jako dziecko nie masz dokładnego obrazu rzeczywistości, ale dzisiaj jestem dumny, że jestem częścią tego klubu.
– Posiłek z Benitezem? To prawda, zjedliśmy posiłek w Valdebebas, sałatkę i kurczaka. On zobaczył, że ciągle jestem w ośrodku i chciał porozmawiać, ale to zostaje między nami. Był jednak bardzo szczery.
– Niskie zarobki? Nie dostałem podwyżki, ale to nie mąci mojego spokoju. Jeśli coś ma nadejść, to nadejdzie. Ja muszę grać dobrze, reszta przyjdzie sama. Nie będę prosić o podwyżkę, będę robić swoje.
– Zmiana z Levante na Real? Klucz to koncentracja. Jeśli uderzają 15 razy, musisz odbić 15 piłek. Jeśli tylko 2, to musisz odbić 2. Bramkarz musi jednak też organizować obronę, pokazać kolegom, gdzie są rywale, nie pozwalać, żeby były dziury. Jest wiele spraw, ale nasza praca to nie tylko odbijanie. Trzeba do tego podejść z koncentracją.
– Najlepszy bramkarz na świecie? Jest ich mnóstwo, nigdy nie podaję jednego. Kiedy byłem mały, to moim idolem był Morgan, potem podobał mi się Buffon.
– Cristiano jest najlepszy na świecie, nie chciałbym grać przeciwko niemu. On najbardziej zaskoczył mnie w Realu Madryt.
– Piqué? Nie chcę w to wchodzić, ale u nas w Kostaryce ludzie wspierają swoich zawodników. Jednak to inna kultura, a ja nie jestem najlepszą osobą, żeby o tym opowiadać. Każdy robi to, co chce. Ja martwię się swoją drużyną i kiedy znowu coś wygramy, będę się z tego cieszyć.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze