Finansowe fair-play blokuje „galaktyczne” transfery

Kataloński Sport zauważa, że w ostatnich latach Pellegrini, Mourinho czy Ancelotti dostawali co roku od Florentino „galaktyczne” transfery. Tymczasem Rafa Benítez musi zadowolić się Danilo oraz młodymi zawodnikami lub odzyskanymi canteranos. Działacze i trener wypuszczają sygnały, że trudno poprawić obecną kadrę, ale dziennik stwierdza, że chodzi o coś innego.

W odróżnieniu od poprzednich lat Królewscy nie zarobili nawet euro na sprzedaży graczy. Chicharito skończyło się wypożyczenie, a Pacheco, Khedira i Casillas odeszli z kartami zawodniczymi w rękach. Co więcej, klub musi pokrywać większość pensji byłego kapitana. Przy tym wydano już 54,9 miliona euro na wspomniane mniej gwiazdorskie operacje (31,5 na Danilo, 7,5 Casemiro, 6 Casillę, 5 Vallejo, 3,9 Asensio i 1 za Vazqueza).

Tu do gry wchodzi finansowe fair-play, które stwierdza, że klub nie może wydać więcej niż zarobił w ostatnim roku. Zysk za ostatni sezon wyniósł w Realu Madryt, jak podaje Sport, 74 miliony euro, więc Hiszpanie balansują na krawędzi kar, jakie ostatnio dotykały City czy PSG. Zresztą trener Blanc już wskazywał na długi Królewskich, kiedy karano francuską ekipę.

Katalończycy dodają, że w najbliższym tygodniu Florentino spotka się z Benitezem, ale na pewno jeśli klub ruszy po De Geę, to trener wręcz nie ma prawa spodziewać się wielkich transferów do ataku i środka pola, bo nie pozwalają na to przepisy. Sam William Carvalho wyceniany jest na 45 milionów euro, co bez sprowadzenia bramkarza United już przekracza dostępny budżet.

Sport dodaje, że rok temu Królewscy faktycznie potrafili wydać 110 milionów euro na Jamesa, Kroosa i Keylora, ale wtedy zarobili 121,5 miliona ze sprzedaży Di Marii, Moraty, Garaya, Alonso i Şahina.