Danilo: Uważam się za lepszego obrońcę niż atakującego
Wywiad z Brazylijczykiem
Nie ma miasta, które cieszy się z przyjazdów Danilo bardziej niż Belo Horizonte, z którego wyjechał jako nastolatek z setkami marzeń i gdzie obecnie w samotności leczy swoją kostkę, żeby być przygotowanym na nową przygodę w Realu Madryt. Obrońca udzielił wywiadu Marce w hotelu Ouro Minas, gdzie odpoczywa między sesjami rehabilitacyjnymi i który znajduje się 3 godziny jazdy samochodem od Bicas, gdzie się urodził i gdzie jego rodzina obecnie zajmuje się swoim najnowszym członkiem, malutkim Miguelem. Przez tyle godzin spędzanych w samotności można rozwinąć wyobraźnię i tak jest też w przypadku nowego gracza Królewskich, który wyznaje, że madridistą jest od małego.
Ależ masz wakacje.
Cóż, zgadza się, całkowicie nie mam wakacji. Cała moja rodzina, partnerka, dziecko – wszyscy są w Bicas, a ja tutaj sam w Belo Horizonte, żeby wyleczyć kostkę. Pracuję rano i po południu, ale już praktycznie jest po problemie. Obecnie pracujemy nad mięśniami i ogólnym wzmocnieniem. Kiedy przyjadę do Madrytu, mam nadzieję, że będę mógł normalnie trenować, chociaż nie wykonywałem jeszcze żadnej pracy na murawie, a od kontuzji minął już miesiąc.
Już zostawiłeś za sobą niesmak wynikający z braku gry na Copa América?
Tak, byłem bardzo smutny, bo mocno przygotowywałem się do tego turnieju, przez rok byłem podstawowym graczem reprezentacji. Sądzę, że zasłużyłem na bycie w tej grupie, ale niestety nie mogłem tam zagrać. Moim celem jest jak najszybszy powrót do kadry.
Dobrze, że dzięki temu możesz rozpocząć normalnie przygotowania z klubem.
Jasne, ta sprawa mnie martwiła. Nawet rozmawiałem z ludźmi z Realu Madryt o jak najkrótszych wakacjach i jak najszybszym powrocie do treningów. To jest dobra strona tej kontuzji, że będę mógł zacząć od początku. Dzięki temu będę mieć takie same szanse jak reszta zawodników.
Jak wyobrażasz sobie przyjazd do Madrytu, prezentację i Bernabéu?
To będzie dla mnie bardzo szczęśliwa chwila, bardzo. To spełnienie marzeń, bo ja od małego zawsze patrzyłem na Brazylijczyków dołączających do Realu i osiągających sukcesy. Wejście na ten stadion to kulminacja tego marzenia. Czy będą nerwy? Nie, spokój, po prostu spokój, myślę za to wiele o pierwszym meczu, o aklimatyzacji w klubie… Prezentacja to inna sprawa, mniej problemów [śmiech].
Rozmawiałeś już z Benitezem?
Tak, rozmawiałem z nim trochę przez telefon, opowiadałem, jak idzie mi rehabilitacja, omówiliśmy trochę nowe wyzwania. To była krótka rozmowa, ale dał mi do zrozumienia, że się o mnie martwi, a to sprawia, że jestem bardzo szczęśliwy.
Wcześniej komunikowałeś się z Ancelottim albo Florentino?
Nie rozmawiałem bezpośrednio z żadnym z nich. To była wyjątkowa sprawa, bo mój transfer musiał zostać szybko zamknięty, więc nie było czasu na takie rozmowy. Musiałem szybko podjąć decyzję, ale nie rozmawiałem z nimi.
Jak wspominasz ten pierwszy moment, w którym dowiedziałeś się, że Real cię chce?
Wcześniej zaczęły się już pojawiać spekulacje i wiadomości w gazetach, takie sprawy. Konkretne zainteresowanie pojawiło się w grudniu, kiedy moi agenci pojechali do Europy na spotkanie z Porto w sprawie nowego kontraktu, ale także innych opcji. Właśnie wtedy rozmawiali z ludźmi z Realu i wtedy o wszystkim się dowiedzieliśmy. Jednak od zainteresowania do konkretyzacji upływa mnóstwo czasu. Więc byłem bardzo szczęśliwy, ale też bardzo spokojny. Każdy zawodnik powinien czuć się dumny ze swojej pracy, gdy dzwoni do niego Real Madryt, największy klub na świecie. Żeby grać w Realu, trzeba być najlepszym. To zawsze było moim marzeniem.
Zawsze jasno wiedziałeś, że chcesz zagrać w Realu? Bo było sporo innych ekip, które były tobą zainteresowane, między innymi Bayern, Barcelona czy drużyny z Anglii.
Tak, nigdy nie miałem wątpliwości. Kiedy tylko pojawiło się zainteresowanie i nadeszła poważna propozycja, to chciałem tam przejść. Nie interesował mnie aspekt ekonomiczny ani inne takie sprawy. Zawsze chciałem grać w Realu Madryt, zawsze podobał mi się ten klub, a do tego Casemiro opowiadał o nim cudowne rzeczy.
Neymar próbował cię zwerbować do Barcelony.
To naturalna sprawa. Grałem z nim w Santosie przez kilka lat, stworzyliśmy zwycięski zespół, zostaliśmy przyjaciółmi… Jednak w tamtym momencie nie rozmawialiśmy aż tak dużo, bo on wie najlepiej, że takie chwile, kiedy decydujesz o przyszłości, są bardzo osobiste. Oczywiście, że zapraszał mnie do Barcelony, rozmawialiśmy o tym, ale nie było tak, że robiliśmy to codziennie. Tylko raz i tyle. To była osobista decyzja i on to uszanował. Pozostajemy świetnymi przyjaciółmi.
Dlaczego nie rozważałeś odejścia do Barcelony?
Są rzeczy, których nie da się wytłumaczyć innym ludziom i chyba tak bym to określił. Królewscy to klub, z którym identyfikowałem się od dłuższego czasu, niezależnie od formy Barcelony i Realu. Ta drużyna zawsze podobała mi się najbardziej, zawsze podobała mi się ta koszulka, ich zawodnicy… Nie ma na to wytłumaczenia.
Więc jesteś za Realem od małego?
Tak. Mam bardzo bliskiego przyjaciela, Davida, z którym w dzieciństwie zawsze rozmawialiśmy i marzyliśmy o grze w Realu Madryt, kiedy już będziemy dorośli. Takie były nasze nadzieje. Świetnie pamiętam debiut Ronaldo, który zdobył pięknego gola zaraz po wejściu. To było dośrodkowanie z lewej strony i on strzelił z woleja tak, że piłka odbiła się jeszcze od ziemi. Mam ten mecz nagrany, bo Ronaldo był dla mnie idolem. Jeśli chodzi o koszulki, to nigdy ich nie miałem, dotyczy to wszystkich klubów.
Denerwujesz się z powodu 30 milionów euro, jakie za ciebie zapłacono? To była też jedna z większych operacji w historii Porto.
Wiele się nauczyłem na ten temat w Porto. Chociaż Real Madryt ma puchary, swoją wagę na świecie i ogromne wartości, to jestem świadomy ile na mnie postawili i czego ode mnie oczekują. Jednak wiem też, że nie pokażę wszystkiego już pierwszego dnia ani nawet drugiego. Wiem, że muszę budować swoją pozycję dzień po dniu, trening po treningu. Zdaję sobie sprawę, że w pewnych momentach mogę być kwestionowany, mogą pojawić się wątpliwości, ale jestem na to przygotowany i po pewnym czasie pokażę jakim jestem zawodnikiem. Jednak, jak mówiłem, to nie zdarzy się ani w pierwszym meczu, ani w drugim.
Opowiedz co wiesz o Realu.
Wiem wiele jako kibic. Casemiro też zawsze opowiada, że to klub, gdzie świetnie traktują piłkarzy, gdzie zawodnicy i wszyscy pracownicy myślą tylko o wygrywaniu, a to jest ważne. Wiem także, że wymagania są gigantyczne. Czuję, że to wyzwanie, ale lubię takie wyzwania i sytuacje, które doprowadzają człowieka do jego granic. Nie wiem wiele więcej, będzie czas na poznawanie, ale już sama ta wiedza sprawia, że chcę zacząć.
W jednym słowie, czym jest dla ciebie Real?
Marzeniem.
Znasz hymn La Decimy?
Widziałem filmik, na którym wszyscy piłkarze śpiewają w jakimś studiu [nuci melodię]. W refrenie idzie Hala Madrid i nic więcej [uśmiech].
A co o Realu opowiadał ci trener Lopetegui? On pracował w tym klubie jako zawodnik i jako trener.
Tak, wiedziałem o tym. Dużo rozmawiałem z trenerem, także z człowiekiem od przygotowania fizycznego, Juanem Carlosem. Powiedzieli, że to cudowna organizacja, że na świecie nie ma lepszego miejsca niż Real Madryt. Jednak opowiedzieli mi także o historii, o wymaganiach, które kładą nacisk na wygrywanie i na grę na dobrym poziomie. Jednak to normalne, ciężka praca i wygrywanie to normalna rzecz w wielkich klubach. Trener zawsze opowiadał mi cudowne rzeczy o Realu, doradził też jak grać i co robić, on dobrze zna Real.
Z kim rozmawiałeś najwięcej?
Rozmawiałem trochę z Jamesem tuż przed transferem. Powiedział mi: „Dani, jeśli masz szansę na przejście do Realu, to się nie zastanawiaj. Przechodź”. Mamy bliskie relacje.
Uważasz, że Real to już inny wymiar?
Sądzę, że tak, że to inny wymiar, to największy klub na świecie. W Realu Madryt zwycięzcą stajesz się, jeśli zdołasz połączyć się z tym gigantycznym wymiarem w spokojny sposób, jakbyś grał na ulicy. Myślę właśnie w taki sposób, że jeśli negatywnie podejdziesz do atmosfery i otoczki, to nie będziesz grać. Jeśli będzie spokojny, nawet wiedząc o ogromnej odpowiedzialności, i dodasz spokojną grę, jakbyś był z przyjaciółmi, to wszystko pójdzie dobrze.
A jesteś przygotowany na taką presję i wymagania? Kibice Realu wygwizdywali Zidane'a, Bale'a, Cristiano, Benzemę…
… i Casillasa. Jak mówię, najważniejsze są spokój i cierpliwość, bo wielkie rzeczy nie będą dziać się już w pierwszym meczu. Trzeba pracować przez kolejne dni i tygodnie, żeby poznać sposób podejścia klubu do meczów, żeby zaaklimatyzować się w mieście czy w Lidze, która będzie inna od rozgrywek w Portugalii. W ten sposób sprawy będą szły dobrze.
W jednym z wywiadów powiedziałeś, że przed każdym meczem masz motyle w brzuchu. Co będzie się dziać przed debiutem w Realu?
Przed pierwszym meczem na pewno będą spore nerwy, bo po raz pierwszy zagram dla tak wielkiego klubu. Będę trochę zdenerwowany, ale w życiu potrafię tylko grać w piłkę, więc jestem pewny, że gdy dostanę futbolówkę, to wróci spokój.
Jak oceniasz końcówkę sezonu Realu? Mocno przeżywałeś mecz z Juve?
Tak, oglądałem rewanż z kilkoma kolegami i dopingowałem Real Madryt, bo pięknie byłoby dołączyć do ekipy mistrza. Wspierałem zespół i jako kibic mocno cierpiałem. Był z nami także mój ojciec i wszyscy mieliśmy nadzieję na odrobienie strat, ale się nie udało. Teraz trzeba zacząć przygotowania do nowego sezonu. Mam wielką nadzieję, że pomogę Realowi znowu wygrać Ligę Mistrzów.
Zaskoczyło cię, że Ancelotti nie pracuje już w Realu?
Futbol często jest niesprawiedliwy. Ancelotti został rok wcześniej mistrzem Europy, ale piłka to też duże wymagania, a w Realu Madryt one są jeszcze większe. Ogólnie jego odejście nie było zaskoczeniem, bo w tym sporcie jeśli nie masz wyników, to musisz odejść.
Co Real Madryt pozyskał, gdy kupił Danilo?
Lubię mówić, że daję drużynie równowagę. Po pierwsze, boczny obrońca nie może tworzyć zagrożenia przeciwko swojej ekipie, musi równoważyć grę, a do tego jeśli może wejść do ataku, strzelać i asystować, to takie rzeczy są najpiękniejsze. Czy lubię bronić? Nie, nie lubię bronić. Jednak nad tym najwięcej pracowałem przez ostatnie cztery lata. Dzisiaj bez żadnej wątpliwości uważam się za lepszego obrońcę niż atakującego. Jednak jeśli można pójść do przodu, to czerpię z tego radość.
Mocne i słabe punkty?
Za słaby punkt z powodu wzrostu uważam pojedynki jeden na jednego. Dużo nad tym pracuję. W poprzednim sezonie skupiłem się na tym z trenerem Lopeteguim, mocno na to naciskał. Dzięki temu sporo się rozwinąłem, ale chcę poprawiać się dalej. Za mocny punkt uznaję podania i asysty, grę zespołową.
Zacząłeś jako pomocnik, ale teraz grasz na boku obrony. Za kogo się uznajesz?
Za bocznego obrońcę, jestem bocznym obrońcą, to moja pozycja. Oczywiście jeśli drużyna i trener będą potrzebować czegoś innego, gry na innej pozycji, spokojnie to zrobię. Już tysiąc razy grałem w środku pola, ale moje miejsce to bok obrony, tam się wyspecjalizowałem, tam pracuję od dłuższego czasu i tam chcę być.
Wiesz, że z Benitezem nie będzie za wiele samby, a za to dużo pracy.
[nie pada odpowiedź, dziennik tylko dopisuje, że druga część rozmowy jutro, a w niej Danilo opowie o następnym sezonie, swoim życiu i celach].
W oddzielnej sekcji dziennik cytuje słowa Brazylijczyka na temat bocznych obrońców i jego idoli. „Ostatnio boczni obrońcy z Brazylii to zawodnicy, którzy stali się skrzydłowymi, którzy mają technikę ponad poziomem, jaki mieli obrońcy z wcześniejszych generacji. Obecnie jesteśmy przyzwyczajeni do gry w ataku, do gry pod pressingiem, do podejmowania szybkich decyzji. Dlatego uznaje się nas za tak ofensywnych. Do kogo bym porównał siebie? Nie sądzę, że jestem aż tak podobny do Maicona czy Alvesa. To wielcy zawodnicy, moi idole, ale ja mam swój styl i chcę dalej go rozwijać”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze