Portillo: W tym roku strzelę 15 bramek w Serie A
We Włoszech, wszyscy mówią o Portillo. We Florencji, każdy jest zadowolony, bo Javier popisuje się pięknymi bramkami. On jednak marzy tylko o powrocie na Bernabéu.
Oto wywiad z Javierem Portillo, zawodnikiem wypożyczonym na ten sezon z Realu Madryt do Fiorentiny.
Co to znaczy mieć bramkę?
To znaczy czuć piłkę za każdym razem kiedy jesteś w polu karnym, to jest coś instynktownego.
Wydaje się, że ma pan to w genach...
Mam obsesje na punkcie zdobywania bramek, zresztą bardzo mnie to cieszy.
Podobno pana były kolega klubowy - Cambiasso pogratulował panu bramki przeciwko Interowi.
Tak, racja. Strzeliłem bramkę Interowi Mediolan, a wiadomo "Inter to Inter". Nie łatwo jest strzelać bramki takim drużynom.
Strzelił pan już 11 bramek dla Fiorentiny w okresie letnim.
Tak to fakt. Wszystko to dzięki trenerowi, który pozwolił mi uwierzyć w siebie i dał mi do zrozumienia, że jestem ważny dla tej drużyny.
Rozumiem, że nie chce pan rozmawiać o Carlosie Queirozie?
Wolałbym nie, ale skoro poruszył pan ten temat. Nigdy nie był szczery w stosunku do mnie i w sumie nie układało się między nami dobrze. Jego postępowanie bardzo mnie zraniło, ponieważ klub we mnie wierzył, lecz on zdecydował coś innego i nie mógł mi tego wyjaśnić prosto w twarz! Nigdy nie dał mi szansy i nie pozwolił się rozwinąc jako zawodnik Realu.
Jednak taki dorobek w lidze włoskiej to dobry argument, prawda?
Tak, zdecydowanie. Wcale nie dlatego, że defensywa we Włoszech jest najlepsza na świecie, lecz dlatego, że tutaj broni się większą ilością zawodników. We Włoszech kiedy drużyna zdobędzie bramkę, cofa się na 30 metr włansej połowy i zaczyna grać z kontry. W Hiszpanii gra się z większą finezją i spokojem, a tutaj defensywa jest najważniejsza. Dlatego największymi bohaterami drużyn są strzelcy bramek.
Po co przybyłeś do Serie A?
Żeby się sprawdzić, chciałbym mieć troche więcej swobody i przede wszystkim, żeby grać. Jeżeli zagram 30 lub 40 spotkań, uznam że wykonałem swoje zadanie.
Jak się żyje we Florencji chłopakowi z Aranjuez, który ma 22 lata?
Dobrze, klub kupił mi mieszkanie w centrum miasta, co pozwoli mi się szybciej zaaklimatyzować.
Zwiedzałeś już Palacio Pitti i Duomo?
W sumie to jeszcze nie, ale przymierzam się. Dnie spędzam na treningach. Narazie widziałem Puente Vecchio.
Rozpoznają Cie na ulicach?
Tak, bardziej niż w Madrycie. Tutaj każdy żyje futbolem i poznają Cię nawet jak idziesz w czapce.
Trudno jest się przygotować fizycznie do gry w Calcio?
Tak, trenujemy codziennie a kilka razy w tygodniu mamy podwójne sesje. Ostatnio byliśmy na obozie w górach, 200 kilometrów od Florencji.
Trzeba przyznać, że jest pan bardzo szczupły i waży tylko 73 kilogramy. Czy zamierza pan narzucić sobie własny reżim treningowy i nabrać masy, tak jak to zrobił Martín Vázquez?
Rozmawiałem o tym z lekarzami klubowymi i stwierdziłem, że nie. Jeżeli bym przytył stracę część ze swojej szybkości i zwinności, co może mieć niekorzystny wpływ na moje konto strzeleckie. Muszę jednak przyznać, że będę trenował więcej na siłowni, żeby jeszcze bardziej się wzmocnić. Dzięki temu będę mógł walczyć jak równy z równym z twardymi, włoskimi obrońcami.
Czy Fiorentina odzyskała dawną świetność, sprzed degradacji?
Tak, zdecydowanie tak. "Fiore" to zespół z wielką hisotorią, zdegradowano ją tylko za długi. Teraz jednak nie mamy się o co martwić bo nasz prezes ma w Europie 798 sklepów z luksusowym obuwiem, do tego jeszcze inwestuje w klub naprawde dużo pieniędzy. Już wydał 25 milionów euro na transfery tego lata!
Podobno boi się pan porównań bo Batistuty...
Nie neguje tego. Tutaj Batigol jest uwielbiany. Dla mnie jest wielkim przykładem. Jest symbolem Florencji. Proszę nie zapominać, że grał tu wielki Mijatović - nadal nie mam się czego bać?
Kiedy na stadionie Artemio Franchi widze hiszpańskie flagi, jestem bardzo wzruszony, ale ciesze się z tego. Ponieważ jestem najmłodszy w drużynie, wszyscy mówią do mnie el nińo [z hiszp. dziecko - dop. fan].
Czy w Madrycie interesują się Twoimi postępami?
Tak, nawet bardzo. Florentino Pérez i Butragueńo dzwonią do mnie, żeby zapytać jak się czuje. Prezes jest dla mnie jak drugi ojciec, bardzo się mną opiekuje. Gratulował mi kilkukrotnie, kiedy dowiadywał się, że strzelałem bramki. Zawsze we mnie wierzył i nie chce go zawieść. Jego wiara pomaga mi spełnić moje największe marzenie - wrócić jako zawodnik Realu Madryt, przez wielką bramę wejściową na Bernabéu.
Co powiesz o transferze Owena?
Nie sądzę, żeby przyjście Owena miało jakikolwiek związek ze mną. Poza tym nie dziwie się, że go sprowadzili. W Realu zawsze muszą grać najlepsi zawodnicy świata.
Czy to już koniec ery Pavones? Coraz mniej się o nich mówi...
Nie, nie... to niemożliwe. Myli się pan. Trener Camacho powiedział wszystkim przed sezonem co on o tym myśli. Pavones muszą sami otworzyć sobie drzwi, do swojej szansy. Żaden z nich nie może grać w pierwszej drużynie ot tak. Według mnie polityka Zidanes y Pavones jest bardzo dobra. Wystarczy spojrzeć na Casillasa albo Pavóna. Pierwszy jest najlepszym bramkarzem świata, a drugi bardzo dobrze prezentuje się na środku obrony.
Czy może pan się zmienić w Ronaldo i powiedzieć ile bramek zamierza pan strzelić w tym sezonie?
Mam nadzieję strzelić 10 może 15 bramek. To by mnie usatysfakcjonowało.
Dziękuje bardzo za rozmowę, życzę szczęscia i miejmy nadzieje, do zobaczenia w przyszłym roku na Bernabéu.
Mam nadzieje, że tak będzie. Ciao.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze