Chicharito: Dziękuję Bogu za przeżywanie marzenia
Wywiad dla radia <i>SER</i>
Ale życie się zmienia, jeszcze dwa miesiące byłeś zapomnianym graczem z końca ławki.
Ale byłem cierpliwy i wierzyłem. Moje życie zawsze takie było, wiosłowałem pod prąd, ale z Bogiem, rodziną, z ukochanymi. Dzięki Bogu osiągam cele, chociaż muszę na nie czekać. Nie mówię, że po czterech meczach dla Realu osiągnąłem wszystko, nie, ale 2-3 miesiące temu przechodziłem przez trudne chwile. Jak powiedziałem w wywiadzie w Meksyku, w którym nie było żadnego celu, byłem sfrustrowany, bo chciałem mieć udział, współpracować z drużyną, pomagać. Tak się czułem. Powiedziałem to bez żadnego celu, ale takie jest życie. Wielu ludzi we mnie uwierzyło, zobaczyło coś, czego sam nie widzę, ale najważniejsze, że byłem gotowy na szansę. Chodzi tu przede wszystkim o rodziców i siostrę, którzy towarzyszą mi w podróży po Europie. Także kuzynka Paola, która mieszka w Tabasco. Sam siebie pytałem czy mam talent, żeby grać dla Realu. Oni stwierdzali, żebym się nie wygłupiał, bo w końcu gram dla Realu. Dzisiaj jestem szczęśliwy.
Sekretem jest przetrzymanie trudnych chwil?
Zgadza się. Jestem bardzo wierzący, Bóg jest dla mnie wszystkim. Wierzę w to, że trzeba być dobrym człowiekiem, że nie można tworzyć zła na drodze do celu, że trzeba być uczciwym. To, że gram w Realu, nie oznacza, że jestem lepszym człowiekiem od chłopaka ze szkoły, ale przeżywam marzenie, które miałem od momentu gry na osiedlu. Na świat przyszedłem jako Javier Hernández i odejdę jako Javier Hernández, jako prosty człowiek.
Jesteś bardzo religijny. Jakie znaczenie ma dla ciebie modlitwa?
Od małego ciotka wpajała mi, żebym rozmawiał z Bogiem, żebym prosił o zdrowie, o spokój i żebym następnego dnia odpowiadał na to byciem dobrym człowiekiem. Od małego modliłem się. Jeśli chodzi o boisko, to po mundialu U-20 byłem całkowicie załamany, nie szło mi. Może nie myślałem o kończeniu kariery, ale było źle, myślałem o rozpoczęciu nauki. Jednak dostałem szansę gry w Chivas i podziękowałem za nią Bogu. Tak o nią prosiłem, że zacząłem dziękować na boisku za to, że mogę przeżywać marzenia.
Jakie modlitwy odmawiasz przed początkiem meczu?
Ojcze Nasz i Zdrowaś Maryjo.
Twój status w szatni się teraz zmienił?
Nie, to jest najlepsze. Koledzy zawsze traktowali mnie jako członka ekipy i jet tak samo. Za to im dziękuję, bo kiedy mi nie szło, to mocno mnie wspierali. Szczególnie Keylor, który jest moim dobrym przyjacielem.
Reakcje na Bernabéu są teraz inne?
W czasie meczu na to nie patrzę, bo koncentracja jest maksymalna.
Czy kibice na Bernabéu są wymagający?
Tak, ale to logiczne. Miejsce w tutejszym składzie jest trudne z samej historii, z powodu poziomu kibiców i poziomu piłkarskiego drużyny. Dla mnie to logiczne.
Martwisz się, że ta bajka skończy się po powrocie Benzemy czy Bale'a?
To jest futbol. Mój los jest w moich rękach, moja przyszłość jest w moich rękach. Wiadomo, że mój margines błędu jest mały, ale chcę, żeby ludzie zapamiętali mnie z pracy, dobrego nastawienia czy zaangażowania. Postaram się, żeby moje statystyki były jak najlepsze. To jest w moich rękach. Nie mam za to wpływu na skład. Mogę tylko pracować, ale w tej kadrze robi to 23 graczy o światowej klasie, a grać może tylko 11. Tu decyduje trener, albo grasz, albo czekasz.
Co sądzisz o słowach Van Gaala, który stwierdził, że jeden gol nie zmienia statusu zawodnika?
Nie wiem nawet czy to powiedział. Przed derbami jeden z angielskich dzienników cytował moje słowa, których nigdy nie powiedziałem. Jeśli słowa trenera padły, trzeba je uszanować. Jeśli Cristiano czy Messi nie podobają się wszystkim, to wyobraźmy sobie co dzieje się z graczami cztery poziomy niżej.
Van Gaal mocno różni się od Ancelottiego?
Bardzo. Ancelotti ma z nami więcej kontaktu, jest spokojniejszy. Van Gaal ma rutynę, ustalone godziny na wszystko, trzyma dyscyplinę. Ancelotti jest jak Ferguson, daje więcej swobody.
A Real mocno różni się od United?
Nie lubię porównań, mierzę się z nimi od dziecka, kiedy mówiono z jakiej rodziny pochodzę. Trudno porównywać Real i United, bo oba kluby są w najlepszej piątce na świecie. Chodzi o to, że inna jest angielska kultura, ale jeśli tak długo są w elicie, to dlatego, że dobrze pracują i mają utalentowanych pracowników.
Jesteś przesądny?
Każdy trochę jest, ale pewne rzeczy wynikają bardziej z rutyny, z utrzymywania pewnych spraw.
Masz obsesję na punkcie goli?
Nie. Jednak na szczęście i na nieszczęście w naszym zawodzie ludzie opowiadają o tobie najpiękniejsze rzeczy po jednej bramce, a gdy rozgrywasz świetny mecz, ale nie trafiasz, to już nie jest tak pięknie. Od mojego debiutu miałem szczęście pod bramką. Na przykład nie trafiłem przeciwko Almerii, ale byłem zadowolony z mojej postawy. Jeśli do dobrego występu dokładam gola, tym lepiej.
A czy Cristiano ma taką obsesję?
To wzór, z jakiegoś powodu jest najlepszy na świecie. My widzimy jak Cristiano codziennie ciężko pracuje. On szuka poprawy, chce więcej. To praca, praca i praca, poszukiwania rozwoju. Naprawdę to przykład dla każdego.
Ale mocno się denerwuje, gdy mu nie podajecie.
Nie. W tej akcji przeciwko Almerii wbiegłem w pole karne i zobaczyłem dwie białe koszulki. Podałem im i tym razem piłkę wbił Arbeloa. To też jedna z zalet Cristiano, że zawsze jest na pozycji do oddania strzału.
W wyścigu z Cristiano i Bale'em na 40 metrów byłbyś ostatni?
Myślę, że tak, ale o 0,001! Jednak mocno pracuję nad wszystkim, także szybkością, dochodzi wytrzymałość, technika, nastawienie mentalne, strzały głową czy słabszą nogą. Pracujemy codziennie nad każdym aspektem, a dobry trening tylko pomaga.
10 czy 20 milionów, ile w końcu wynosi klauzula w twoim kontrakcie?
To są sprawy między dyrekcją a agentem, oni mogą powiedzieć ci o tych liczbach.
W Madrycie znalazłeś dziewczynę. Trudno jest żyć z dziennikarką?
Nie, dlaczego? Może trzeba zadać pytanie czy trudno jest żyć z piłkarzem. Dla mnie nie profesja nie ma znaczenia. Ja nie zakochałem się w niej, bo jest dziennikarką, a ona, bo jestem piłkarzem. Jesteśmy razem z powodu tego, co widzimy w sobie.
Z kim trzymasz się najbliżej w szatni?
Mam świetne stosunki z Keylorem i Jamesem. Bardzo pomagają mi także Ramos i Pepe, do tego Arbeloa, ale to już bardziej przyjaźń. Ramos i Pepe pomagali mi, kiedy nie miałem szans na grę, doradzali, wspierali. Mówili, żebym pracował na maksa, bo to pomaga też im.
Napastnik zależy od pomocników. Musisz utrzymywać dobre stosunki z Isco czy Jamesem, żeby ci podawali?
Na boisku każdy zależy od każdego. Ojciec mówił mi, że w jego szatni niektórzy cały sezon ze sobą nie rozmawiali, ale na boisku wyglądali na najlepszych przyjaciół. Najważniejsze to być najlepszym kolegą w pracy i na boisku.
Gdybyś nie został piłkarzem, to...?
Nie wiem, nie mam na to odpowiedzi, nigdy nie planowałem czegoś innego, nie było planu B.
Zabolałoby cię, gdybyś nie został w Realu na następny sezon?
Teraz cały czas pytacie o przyszłość, a gdy nie grałem, nikt się tym nie interesował. Ja nie wiem czy zagram przeciwko Sevilli, a co dopiero dalej. Być może jutro Real ogłosi, że mnie kupuje, a może Manchester ogłosi, że mnie sprzedaje do innego klubu. Dzisiaj jestem w najlepszym klubie na świecie i w mojej głowie nie zajmuję się przyszłością. Po prostu cieszę się grą, dzisiaj skupiam się na regeneracji, treningu i byciu gotowym na kolejne starcie.
Kiedyś powiedziałeś, że w Europie bardzo podoba podoba ci się Juventus.
Miałem 18 lat, kiedy udzieliłem tego wywiadu. Wtedy oglądałem dużo włoskiej piłki i lubiłem Juventus dzięki Amauriemu, jego gra wpadła mi w oko. W Meksyku trudno o wybicie się i dlatego wszyscy opowiadają o ulubionych europejskich ekipach czy graczach.
Ancelotti powiedział, że w dobrej formie twoja pozycja jest niepodważalna. Ale czy jest niepodważalna jak te Cristiano czy Bale'a, czy niepodważalna jak Isco, który wrócił na ławkę?
To pytanie do trenera. Nie wiem czy będę grać dalej. On powiedział mi tylko, żeby jest bardzo zadowolony z mojej pracy i że mam dalej tak pracować. Dzięki Bogu zaczęło mi iść dobre, ale to też wynik pracy i cierpliwości. Nie jest łatwo być odpowiednio przygotowanym na szansę.
Zapytaliśmy Ancelottiego czy był wobec ciebie niesprawiedliwy i prawie się obraził. Był?
Nie wiem. Nie chodzi o to, że unikam pytania, ale różnie można do tego podchodzić. Jeden może powiedzieć, że byłem za słaby, a drugi, że prezentowałem odpowiedni poziom. Dla mnie przeszłość jest zapomniana. Dostałem szansę, zagrałem i pokazałem, że mogę to robić w najlepszym klubie na świecie. Potykałem się, ale zapomniałem o tym, bo nie chcę myśleć o potknięciach.
Jesteś bardzo religijny, czy Florentino to siła wyższa?
W mojej religii jest jedna siła wyższa i nie jest to Florentino [śmiech].
Cristiano czy Messi?
Cristiano.
Co sądzisz o gwizdach Bernabéu na Casillasa?
Ja też byłem kibicem i bardzo nie podobało mi się, gdy ludzie krzyczeli na mojego ojca. Jednak kibic ma prawo do wszystkiego. Dla mnie rzeczywistość jest taka, że Casillas miał niesamowitą karierę, wygrał wszystko i zrobił wszystko dla futbolu oraz Realu Madryt. Ludzie mogą go lubić lub nie, mogą mieć jakieś obsesje, ale prawda jest taka, że Iker pracuje, robi ciągle to samo, czyli stara się wykonywać swoją pracę w bramce. Żaden zawodnik nie zasługuje na gwizdy, niezależnie od swojego zachowania.
Najlepszy napastnik jakiego widziałeś?
Najlepszy był grubiutki Ronaldo, Il Fenomeno.
A jaki jest najlepszy napastnik dla klubów z nieograniczonym budżetem?
Chicharito! [śmiech]
Kto najbardziej cię zaskoczył w Realu?
Cristiano, to czysta praca, ale z wielkim talentem. Opowiadali mi o nim w United, ale tu mogłem sam się o tym przekonać.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze