Luka wraca, Bale strzela, Madryt wygrywa!
Real Madryt – Levante UD 2:0
W spotkaniu 27. kolejki Real Madryt wygrał na Santiago Bernabéu z Levante 2:0. Obie bramki dla Królewskich strzelił Gareth Bale – najpierw po uderzeniu Cristiano Ronaldo nożycami odnalazł się w polu karnym, później zaś Portugalczyk trafił w Walijczyka, a piłka po kontakcie z jego nogą zmieniła kierunek lotu i wpadła do bramki pilnowanej przez Marińo. Los Blancos dominowali, nie pozwalali rywalom na kontrataki i dość szybko zapewnili sobie komfortową pozycję.
Drużyna Carlo Ancelottiego bardzo dobrze rozpoczęła mecz – grała dużo szybciej niż w starciu z Schalke, próbowała gry kombinacyjnej i zamknęła Levante w okolicach swojego pola karnego. Już po pięciu minutach i sytuacjach Bale'a i Ronaldo można było stwierdzić, że w Realu Madryt dziś wszystko działa tak jak należy. Intensywność poczynań Królewskich mogła się podobać. Po kwadransie potwierdziło się to, o czym myśleliśmy przez cztery poprzednie miesiące – potrzebujemy Luki Modricia. Chorwat dyktował tempo gry w sposób nieosiągalny dla jego zastępców. Były gracz Tottenhamu wciąż nie wrócił do formy, jednak jego siła jest nie w nogach, ale w głowie. I to też widzieliśmy w pierwszej połowie. Cała drużyna z Lukitą w składzie wyglądała dużo lepiej. Należy też oddać Cesarzowi, co cesarskie – mowa oczywiście o Sergio Ramosie, z którym atak pozycyjny był dużo łatwiejszy, a i pomógł Lucasowi Silvie w rozegraniu piłki. Nawet przed pierwszym golem gra madrytczyków mogła się podobać – odpowiednia intensywność, równowaga, brak argumentów po stronie przeciwnika. Real wciąż zamykał Levante w okolicach swojego pola karnego i czekał na odpowiedni moment, by zadać cios.
Ten przyszedł dość szybko. W osiemnastej minucie Modrić, bo kto inny, zagrał do Benzemy, Cristiano strzelił nożycami, gracz Levante wybił z linii, ale piłkę dobił Bale. Po tej akcji można było śmiało powiedzieć, że udział w niej brali wszyscy z tria BBC oraz Modrić. Być może to właśnie Chorwat będzie spoiwem, który znów pozwoli atakującej trójce na błysk. Real Madryt przeważał przez całą pierwszą połowę, obił słupek i poprzeczkę bramki strzeżonej przez Marińo, ale drugi gol nadszedł dopiero w czterdziestej minucie. Znów błysnął Lukita, popisał się ładnym podaniem do Carvajala, ten odegrał do Ronaldo, który uderzył w stronę bramki i… piłka odbiła się od Bale'a i wpadła do siatki. Po drugim golu Królewscy nieco oddali pola graczom gości, ale na przerwę schodzili z dość satysfakcjonującym wynikiem, który mimo wszystko chyba nie oddawał przewagi optycznej.
Levante znacznie odważniej zaczęło drugą połowę – trudno się dziwić. Pierwszych dwadzieścia minut tej części należało przede wszystkim do Karima Benzemy. Gracze Królewskich grali dość pasywnie, ale to właśnie Francuz mógł dwukrotnie wpisać się na listę strzelców. Najpierw oddał niecelny strzał z woleja, a potem po dośrodkowaniu Cristiano popisał się świetną piętką – piłka niestety odbiła się od poprzeczki. Tak naprawdę do końca meczu niewiele się działo. Gracze Królewskich chyba mieli w głowach najbliższy Klasyk, zawodnicy Levante już myśleli o tym, jak się wytłumaczyć.
Real Madryt w pełni zasłużenie zdobył dziś trzy punkty i miejmy nadzieję, że jest to początek powrotu na dobrą ścieżkę. Levante nie jest przeciwnikiem z wysokiej półki, ale mimo to momentami gra Królewskich mogła się dziś podobać – chociaż wydaje się, że zdecydowanie zbyt szybko przestali naciskać rywali tak jak na początku spotkania. Jeżeli intensywność z pierwszych 20 minut będą potrafili przełożyć na 90 minut na Camp Nou, nie musi być źle. Sergio Ramos, Luka Modrć i Gareth Bale wrócili. Ten ostatni nie był co prawda kontuzjowany, ale dziś dał nadzieję na to, że nawet na Camp Nou może być kluczowym graczem.
Real Madryt – Levante UD 2:0 (2:0)
1:0 Gareth Bale 18'
2:0 Gareth Bale 40' (asysta: Cristiano Ronaldo)
Real Madryt: Keylor Navas; Carvajal, Pepe, Ramos, Marcelo; Modrić (78' Illarra), Lucas Silva, Isco (69' Jesé); Bale, Benzema (82' Chicharito), Cristiano.
Levante: Marińo; Iván, Navarro, Ramis, Tońo; Camarasa, Simão; Xumetra (59' El Zhar), Barral; Morales (59' Rubén); Uche (75' Casadesús).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze