Stary, dobry Madryt
Koszykarze pokonali Barcelonę (97:73)
Koszykarze Realu Madryt przypomnieli kibicom piękne chwile, które przeżyli wspólnie w poprzednim sezonie. Podopieczni Pabla Lasa zagrali świetne spotkanie i nad wyraz pewnie pokonali graczy FC Barcelona, różnicą dwudziestu czterech punktów (97:73). Zaliczyli piąte już zwycięstwo w fazie Top-16 Turkish Airlines Euroligi i zachowali pozycję lidera w grupie.
Wyśmienity początek gospodarze zawdzięczali przede wszystkim grze Rudy’ego Fernándeza, nie tylko bezbłędnego w rzutach z dystansu (trafił wszystkie trzy próby w pierwszej kwarcie), ale i wspomagającego drużynę przechwytami i asystami. Już po kilku minutach prowadziła ona różnicą dziewięciu punktów (19:10) i była na najlepszej drodze, aby ułożyć spotkanie po swojemu.
Madryt grał bowiem tak, jak lubi najbardziej. Przechwytywał piłkę, kontratakował, trafiał zza obwodu. Ułatwiała mu to niepewna postawa przeciwników. Zadanie na dalszą część rywalizacji wydawało się dość proste – wystarczyło zachować spokój, uszczelnić obronę i utrzymać wypracowaną przewagę. Defensywa nie funkcjonowała co prawda perfekcyjnie, lecz skuteczne akcje w ataku, zwłaszcza w wykonaniu Sergio Rodrígueza, pozwoliły na tymczasowe wykonanie planu (42:33).
Ledwo oba zespoły wznowiły grę po przerwie, Rudy Fernández rozpoczął kolejny spektakl jednego aktora. Zdobył siedem punktów i pociągnął zespół do dalszej walki. Obudziła się również Barça i zaczęła trafiać za trzy punkty, dzięki czemu nie straciła dystansu do gospodarzy (58:51). Można było zakładać, że jest już bliska wyrównania wyniku spotkania, ale madrytczycy zareagowali w odpowiedni sposób – sześcioma punktami z rzędu (64:51).
Real Madryt był już tak pewny zwycięstwa i tak skutecznie interweniował w obronie, że podczas ostatniej kwarty Sergio Rodríguez nie raz postawił na atrakcyjność, a nie na pewne punkty. Skończyło się jednak na tym, że przegonił w dorobku punktowym wspomnianego nie raz Rudy’ego i postarał się o jeszcze większą przewagę. Zarówno oni, jak i cała drużyna zagrali tak udanie, jak przed rokiem.
97 – Real Madryt (26+16+24+31): Llull (11), Fernández (22), Carroll (2), Reyes (14), Ayón (10) – Rivers (-), Nocioni (7), Mačiulis (6), Rodríguez (23), Bourousis (-), Slaughter (2).
73 – FC Barcelona (16+17+20+20): Huertas (8), Jackson (8), Thomas (1), Doellman (11), Tomić (12) – Hezonja (22), Abrines (-), Satoransky (6), Lampe (5), Nachbar (-).
Skrót spotkania | Statystyki | Tabela
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze