Zabójcza skuteczność
Królewscy na dobrej drodze do znalezienia równowagi
Na El Madrigal Królewscy dali pokaz precyzji. Podopiecznym Carlo Ancelottiego brakowało tego po serii spotkań, w których strzeleckie popisy skutecznie maskowały braki w defensywie. Real był pozbawiony równowagi, przez co zespół seryjnie tracił bramki.
W potyczce z Villarrealem wyglądało to jednak inaczej. Los Blancos byli skuteczni zarówno w ataku, jak i obronie. Drużyna zaprezentowała potencjał w ofensywie, jednocześnie będąc solidną w tyłach. Trzy strzały w światło bramki wystarczyły, by zdobyć dwa gole. Villarreal natomiast przy sześciu celnych próbach ani razu nie pokonał Ikera Casillasa. Defensorzy skutecznie uprzykrzali życie pomocnikom i napastnikom Żółtej Łodzi Podwodnej, a BBC i spółka po raz kolejny nie mieli żadnej litości w stosunku do rywala.
Najlepszym uosobieniem skuteczności Królewskich jest oczywiście Cristiano. Portugalczyk pokazuje swoją najlepszą wersję. Po sześciu kolejkach CR7 ma na koncie dziesięć goli. Nie licząc spotkania na Anoeta, w którym Ronaldo nie mógł wystąpić, średnia gwiazdora Realu Madryt wynosi dwie bramki na mecz. To jego najlepszy ligowy start, odkąd przeprowadził się do stolicy Hiszpanii.
Z każdym sezonem wydaje się, że Cristiano nie ma prawa poprawić swoich strzeleckich osiągnięć. A jednak. Reprezentant Portugalii nigdy tak szybko nie dobił do granicy dziesięciu goli w Primera División. Rok temu po sześciu potyczkach miał ich na koncie sześć. Do tej pory najlepszy początek na krajowym podwórku Ronaldo miał w sezonie, gdy Królewscy sięgali po raz ostatni po mistrzostwo. Na listę strzelców wpisywał się wówczas siedem razy. Tak więc, na ten moment CR7 pewnym krokiem zmierza do pobicia swojego rekordu – 46 trafień w La Liga w sezonie 2011/12.
Real Madryt po bolesnych porażkach z Sociedad i Atlético kurczowo chwycił się Cristiano. Od derbów, w których również zdobył bramkę, Ronaldo w trzech ligowych starciach ośmiokrotnie pakował piłkę do siatki. Najpierw ustrzelił hattricka z Deportivo, następnie czterema golami wgniótł w ziemię Elche, by na koniec dołożyć niezwykle istotną cegiełkę do zwycięstwa nad Villarrealem. Wliczając pojedynek z Bazyleą w Champions League, Cristiano wpisywał się na listę strzelców w pięciu kolejnych meczach.
Nie minął jeszcze wrzesień, a Portugalczyk ma już 13 goli w oficjalnych spotkaniach w tym sezonie. Wszystko to mimo przeciągających się w czasie problemów zdrowotnych. Krótka pretemporada wystarczyła jednak, by Cristiano był w stanie po raz kolejny pokazać swoje prawdziwe oblicze.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze