RealMadryt.pl on tour: muzeum Cristiano Ronaldo na Maderze
Z wizytą w rodzinnym mieście Portugalczyka
Nie jest łatwo być piłkarzem klasy Cristiano Ronaldo. Jesteś idolem, wielbi Cię tłum. Paparazzi na każdym kroku zaglądają Ci do majtek. Zarabiasz więcej pieniędzy, niż jesteś w stanie wydać. Musisz strzelać gola w każdym meczu, żeby utrzymać średnią. Twoja kolekcja trofeów z każdym sezonem rośnie w postępie geometrycznym. I to jest chyba najgorsze – gdzie to wszystko trzymać? Na jednym kominku się nie zmieści, a umówmy się – pięć kominków będzie wyglądało głupio w salonie. Chować w piwnicy trochę szkoda, wszak ich zdobycie kosztowało Cię wiele potu i zdrowia. W efekcie zbiory walają się po całej Twojej willi: w szafkach, na półkach, ścianach i stolikach. Ciężka sprawa.
Na szczęście zawsze można liczyć na starsze rodzeństwo. Brat Cristiano, Hugo dos Santos Aveiro, przy okazji jednej z rodzinnych wizyt przytomnie zasugerował piłkarzowi, że może warto byłoby całą tę kolekcję zebrać i udostępnić w jednym miejscu ku uciesze fanów. A ponieważ Cristiano cztery lata wcześniej kupił w swoim rodzinnym Funchal kilkupiętrowy budynek, konsensus został osiągnięty bardzo szybko. Tak powstało Museu CR7, które przy okazji prywatnego pobytu na urokliwej Maderze postanowiliśmy odwiedzić.
Funchal, największe (a w zasadzie jedyne duże) miasto na wyspie liczy ledwie 112 000 mieszkańców. Leży naturalnie nad samym Oceanem Atlantyckim. Zabudowę stanowią charakterystyczne dla Madery biało-pomarańczowe domki gęsto porastające strome zbocza wyspy. Można przyjrzeć się im z góry bardzo dokładnie dzięki zbudowanej 14 lat temu kolejce linowej, którą turyści w wagonikach (o, takich) w kilkanaście minut mogą wjechać na pobliskie wzgórze Monte. Co ciekawe, dopiero z tej wysokości widać, jak zróżnicowane jest to miasto. Piękne, zadbane wille z basenami przeplatają się z zapuszczonymi, przykrytymi blachą altanami bez okien. Wyraźnie widać też różnice w poziomie życia mieszkańców – tutaj chyba najdobitniejszy przykład…
Ruszając w kierunku Muzeum CR7, startujemy na Avenida Arriaga – głównym deptaku Funchal, przy którym znajdują się najważniejsze instytucje publiczne na Maderze, restauracje i naprawdę niezwykłe ogrody miejskie. Mijamy Banco de Portugal wraz z pomnikiem kapitana João Gonçalvesa Zarco, który odkrył wyspę dla świata w 1419 roku. Pogoda dopisuje – nie bez powodu Madera jest nazywana Krainą Wiecznej Wiosny (temperatura powietrza przez cały rok oscyluje wokół 24 stopni Celsjusza). W powietrzu czuć ducha Cristiano Ronaldo (Maderczycy są dumni z faktu, iż to właśnie stąd pochodzi najlepszy piłkarz świata), ale także i innego ducha (hm…).
Po kilkunastu minutach spaceru zbliżamy się do celu naszej podróży, o czym już z daleka informują nas stosowne tabliczki. Otwarte 15 grudnia ubiegłego roku Museu CR7 znajduje się przy Rua Princesa Dona Amélia, niedaleko portu, i trzeba przyznać, że z zewnątrz prezentuje się dość… skromnie. Wchodzimy do środka i trafiamy do pomieszczenia z kasą biletową oraz samym Cristiano dumnie prężącym muskuły – niestety tylko ze zdjęcia. Według szacunków muzeum odwiedza każdego miesiąca ponad 5 000 osób (dzieci do lat 9 i studenci mogą wejść za darmo). Ja osobiście byłem odwiedzającym numer 42061, co przemnożone przez cenę biletu (5€) daje już całkiem okrągłą sumkę :)
Po opłaceniu wstępu drzwi rozsuwają się i oczom naszym ukazuje się las… las trofeów. Oczywiście muzeum Cristiano nie ma wiele wspólnego z „muzeum” w typowym rozumieniu tego słowa – jak wspomniałem wcześniej, to przede wszystkim wystawa osiągnięć Portugalczyka. A trzeba przyznać, że jest tego niemało: naliczyłem blisko 200 różnego rodzaju trofeów, medali, pucharów, statuetek, podarunków, podpisanych koszulek, a nawet grawerowanych życzeń urodzinowych od pracowników klubu… Słowem – wszystko, co Ronaldo kiedykolwiek wygrał lub otrzymał, od złotego pucharu za króla strzelców w pierwszej drużynie CF Andorinha w wieku lat 8, przez osiągnięcia w CD Nacional, Sportingu CP, Manchesterze United i wreszcie ostatnim zwycięzcy Ligi Mistrzów (uważne oko dostrzeże błąd w nazwie naszego klubu…). Wszystko poprzetykane zostało sporą ilością prywatnych zdjęć, w tym tych z Iriną Shayk czy matką Cristiano, Marią Dolores dos Santos Aveiro.
W pierwszym, mniejszym pomieszczeniu podzielonym na dwie alejki 3-metrowymi zdjęciami piłkarza znajdziemy jeszcze listy, rysunki i inne wyrazy uwielbienia od fanów z całego świata. Ronaldo otrzymuje tego zapewne całe zatrzęsienie, więc nie sądzę, by na wystawie znalazł się więcej niż promil całej otrzymywanej przez niego korespondencji. Nie zabrakło jednak polskiego akcentu w formie listu od Agnieszki z Wieliszewa, która autografem Portugalczyka chce zdobyć serce 18-letniego Franka. Agnieszko, jeżeli nas czytasz – pozdrawiamy i daj znać, czy się udało :)
Pozostając w temacie polskich akcentów, warto tutaj zboczyć na chwilę z głównego tematu i wspomnieć o innych związkach naszych rodaków z Maderą. W ścisłym centrum Funchal, tuż obok gmachu parlamentu Madery znajduje się opisany w języku polskim pomnik Józefa Piłsudskiego, który dokładnie 84 lata temu spędził na Maderze zimę w willi Quinta Bettencourt na zachodnich przedmieściach miasta. Miło. Kilkanaście metrów dalej, przed Sé Catedral, pierwszą zagraniczną portugalską katedrą wybudowaną poza granicami kontynentalnej Portugalii, stoi z kolei pomnik Jana Pawła II. Na Polaków (żywych) nietrudno było też natknąć się w zasadzie we wszystkich częściach wyspy, od najwyższego szczytu Pico Ruivo po (absolutnie zniewalający!) półwysep Ponta de São Lourenço, stanowiący najdalej wysunięty na wschód kraniec Madery. Odnieśliśmy wręcz wrażenie, że Polacy są po Niemcach i Francuzach trzecią najliczniej reprezentowaną grupą obcokrajowców na wyspie. Fakt ten niewątpliwie cieszy, wszak wymienione wcześniej nacje należą do najbogatszych w Europie, z kolei Madera najtańszym i najłatwiej dostępnym z Polski wakacyjnym kierunkiem z pewnością nie jest.
Wracając jednak do meritum. Po szybkim rzucie oka na skan pierwszej profesjonalnej karty zawodniczej Cristiano oraz kilku zdjęć dokumentujących narodziny gwiazdy, przechodzimy do drugiego, znacznie większego pomieszczenia. Od razu rzuca się w oczy dumnie prezentująca najważniejsze trofeum indywidualne Portugalczyka, zdobytą niedawno Złotą Piłkę FIFA, woskowa figura w skali 1:1, z którą fani chętnie robią sobie zdjęcia. Sporą część pomieszczenia zajmują oczywiście puchary (lub ich repliki), w tym ten najcenniejszy za zdobycie Ligi Mistrzów. W rogu pomieszczenia znajdują się z kolei podpisane piłki ze spotkań, w których Portugalczyk strzelał trzy lub więcej bramek. Można z bliska przyjrzeć się także butom, w których Ronaldo te bramki zdobywał. Pozostałe półki uginają się pod ciężarem rokrocznie zdobywanych przez CR7 nagród: od tych z najmłodszych lat, przez wszelkiego rodzaju odznaczenia i medale, tytuły przyznawane przez prasę (w tym sygnowane przez dziennik Marca Trofeo Pichichi), czy te bardziej fantazyjne upominki i insygnia. Pośrodku pomieszczenia z kolei ustawione zostały szklane gabloty z najcenniejszymi trofeami indywidualnymi, czyli przede wszystkim otrzymanymi w 2008 roku Złotą Piłką i nagrodą Piłkarza Roku FIFA, a także dwiema statuetkami Europejskiego Złotego Buta z 2008 i 2011 roku (trofeum za ostatni sezon nigdzie nie przyuważyłem).
Postarano się także o wykorzystanie nowych technologii. Na jednej ze ścian umieszczono kamerę i duży ekran, na którym jednocześnie wyświetlany jest obraz na żywo z wnętrza muzeum oraz zabawiający się z piłką wirtualny Cristiano Ronaldo. Wystarczy stanąć w wyznaczonym miejscu i unieść kciuki do góry, by awatar Portugalczyka zrobił to samo, pozując jednocześnie do „zdjęcia” :) Fotki lądują na profilu muzeum na Facebooku (facebook.com/MuseuCr7). W innym miejscu można także zrobić sobie zdjęcie ze Złotą Piłką (a faktycznie – trzymaną w ręku specjalną kartą, która dopiero na ekranie jest zamieniana w trofeum przez oprogramowanie).
Wychodząc możemy zahaczyć jeszcze o sklepik, w którym znajdziemy breloczki, kubki, czapeczki, parasole, a także pocztówki, zegarki i wszelkie inne akcesoria z logo CR7, które prawdziwy fan chciałby nabyć – ja odpuściłem. Wyjście znajduje się przy tych samych, rozsuwanych drzwiach, którymi wchodziliśmy. Portugalczyk macha nam na pożegnanie.
Cristiano jest dziś jedynym oprócz Pelego piłkarzem, który ma muzeum poświęcone jedynie swojej osobie. I o ile jest ono raczej niewielkie (razem zaledwie ok. 400 metrów kwadratowych) i można je obejść w kilkanaście minut, nie da się ukryć, że liczba i jakość zgromadzonych zbiorów robią duże wrażenie. Podczas otwarcia, 15 grudnia 2013 roku Ronaldo mówił, że są przeznaczone pomieszczenia na kolejne trofea, gdy zacznie brakować miejsca. I tego wszyscy Portugalczykowi życzymy.
A podczas powrotu do centrum spotykamy jeszcze panów w tradycyjnych strojach, niosących wino w bukłakach z koziej skóry (w Funchal rozpoczynał się właśnie festiwal wina) i… Daniela Alvesa :)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze