Sezon bez mistrzostwa
Real Madryt przegrał finałową rywalizację
Przykre to uczucie, gdy nie spełniają się czyjeś plany, marzenia, pielęgnowane przez blisko dziewięć miesięcy. Koszykarska drużyna Realu Madryt zawiodła, rozegrała bardzo słabe ligowe play-offy i przegrała drugą w tym sezonie finałową rywalizację. Mistrzostwo kraju trafiło w ręce zawodników FC Barcelona, którzy dzisiejszego wieczoru odnieśli trzecie zwycięstwo w tegorocznej serii finałowej Ligi Endesa (83:81).
Spotkanie numer cztery rozpoczęło się mizernie. Gracze obu drużyn mieli kłopoty ze skutecznym wykańczaniem akcji, często decydując się na rzuty z półdystansu. Nieskuteczność wzbudziła złość, a ta z kolei przyczyniła się do kilku niewielkich spięć. Mniej było dobrej koszykówki, więcej niepotrzebnych dyskusji. Barcelona po raz kolejny jako pierwsza zbudowała znaczącą przewagę (18:10) i podporządkowała sobie grę. Niestety, wygrała również pierwszą kwartę, co – sugerując się poprzednimi starciami – wróżyło bardzo źle.
Katalończycy, podobnie jak we wtorek, zaimponowali znakomitą celnością w rzutach zza obwodu – siedem prób, sześć udanych. Trafienia za trzy powiększały przewagę miejscowych, ale nie odebrały chęci do rywalizacji ich przeciwnikom. Madryccy koszykarze upatrywali zdobyczy punktowych głównie w akcjach zespołowych, dokładając do tego całkiem niezłą obronę (47:42).
Wszystko zaczęło się psuć tuż po przerwie. Arbitrzy odgwizdali gościom kilka wątpliwych przewinień, co spotkało się z bardzo żarliwymi protestami ze strony ich ławki rezerwowych. Pablo Laso kipiał ze zdenerwowania i dyskutował tak intensywnie, że został przez sędziego wyproszony z placu gry. Jego podopieczni również przepełnieni byli złością i agresją, lecz nie przełożyło się to na ich lepszą grę. Pozbawieni byli opieki trenera, zdani na samych siebie.
Różnica dzieląca oba kluby rzadko przekraczała dziesięć punktów, tak więc odrobienie strat wciąż było możliwe. Real Madryt walczył z wszelkimi przeciwnościami i sukcesywnie zbliżał się do remisu. Barça traciła sporo piłek – część z nich sprowokowała dobra madrycka obrona – z czego po prostu wypadało skorzystać. Udało się wyrównać (76:76), lecz decydujące słowo należało do Macieja Lampego, autora najcenniejszej trójki spotkania, dającej gospodarzom mistrzostwo kraju.
Madryt zachował się w tym sezonie niczym znakomity, acz niedoświadczony biegacz, rozpoczynający maraton od sprintu. Wyprzedził co prawda wszystkich faworytów, zdobył znaczącą przewagę, jednakże nie utrzymał szaleńczego tempa przez cały wyścig. Wykończył się nim. Zapamiętany zostanie przede wszystkim jako zespół rekordów i wyśmienitej, widowiskowej gry. Dostarczył kibicom wielu przepięknych doznań, upiększył koszykówkę wieloma atrakcyjnymi akcjami. Szkoda, że nie zapisał się w historii zdobyciem dwóch najważniejszym trofeów.
83 – FC Barcelona (25+22+18+18): Huertas (9), Navarro (14), Papanikolaou (3), Nachbar (10), Tomić (22) – Dorsey (2), Sada (2), Abrines (8), Oleson (10), Lampe (3).
81 – Real Madryt (19+23+15+24): Llull (8), Fernández (13), Darden (6), Mirotić (11), Bourousis (12) – Reyes (11), Díez (-), Rodríguez (5), Carroll (5), Slaughter (-), Mejri (10).
Skrót spotkania | Statystyki | Runda pucharowa
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze