Cristiano pokazuje najgorsze oblicze
Agresywny tekst José Félixa Díaza po meczu z Valencią
Autorem poniższego tekstu jest José Félix Díaz, dziennikarz El Conficencial, który w poprzednich latach błyszczał w mediach informacjami prosto z szatni Realu Madryt. To on był autorem wielu tekstów na temat kryzysu w poprzednich sezonach. Co jakiś czas poruszał kwestie przyszłości Mourinho, gdy ten prowadził Real Madryt. To jeden z tych, którzy najgłośniej opisywali grupę zwolenników Portugalczyka jako „yihad mourinhista”.
Real Madryt do meczu z Valencią przystępował po zmiażdżeniu Bayernu w Monachium i ze świadomością o potknięciach pozostałej dwójki pretendentów do tytułu mistrza Hiszpanii. Triumf w lidze z czysto hipotetycznego stał się nagle realny. Dwanaście punktów w ostatnich czterech meczach mogłoby rozwiązać sprawę, jednak, jak się okazało, Królewscy w potyczce z Valencią ledwo wyszarpali jeden punkt po bramce w 92. minucie gry.
Real zremisował za sprawą czegoś na wzór uderzenia piętą Cristiano Ronaldo. Niemniej Portugalczyk był we wczorajszym spotkaniu odzwierciedleniem niemocy całego zespołu. CR7 starał się wygrać starcie w pojedynkę i zdecydowanie nadużywał strzału na bramkę. Atakujący Blancos próbował sił czternastokrotnie, z czego osiem razy celnie. Alvesa pokonał jednak dopiero w 92. minucie, co pozwoliło uniknąć sytuacji, w której Barcelona zależałaby jedynie od siebie.
Wspomniane czternaście uderzeń Cristiano to odzwierciedlenie nieuporządkowanego i pełnego zbędnego pośpiechu spotkania w wykonaniu Realu Madryt. Drużyna Ancelottiego oddała w sumie trzydzieści jeden strzałów, natomiast Valencia dziewięć. W zespole Królewskich zaledwie jedenaście prób zmierzało w światło bramki, z czego osiem po przymiarkach Ronaldo, który po raz kolejny chciał w omylny sposób wcielić się w rolę zbawiciela.
Real Madryt dzięki słabemu wsparciu kibiców przestał wierzyć w możliwość wygranej, a szanse na remontadę zwietrzył dopiero podczas ostatnich trzech minut, czyli od gola Cristiano do końcowego gwizdka arbitra. Wspomniane sto osiemdziesiąt sekund były jedynym czasem, w którym Bernabéu miało jeszcze nadzieję na triumf w lidze. Przez pozostałe 92 minuty piłkarze Carletto jednak tęsknili za wsparciem własnych fanów.
Nerwówka związana z widmem ligowej klęski była tak wielka, że CR7 po raz kolejny odegrał rolę negatywnego lidera, strofując Moratę za strzał pięć minut przed końcem starcia. Być może podanie byłoby lepszym rozwiązaniem w tamtej sytuacji, jednak Portugalczyk przesadził z gestami i krzykami w stronę młodszego kolegi. Ronaldo był żywym przykładem niepokoju, który wzbudziła wczorajsza noc na Bernabéu.
Ancelotti podczas konferencji jedynie potwierdził tę tezę. – Mieliśmy wielką szansę. Zaczęliśmy dobrze, jednak potem zabrakło intensywności. Ciążyła na nas duża presja. Bramka Cristiano pozostawia nas jednak w grze. Musimy wygrać w pozostałych trzech pojedynkach i skoncentrować się jedynie na tym. Wciąż mamy szanse na mistrzostwo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze