Marcelo się nie poddaje
Brazylijczyk powalczy o pierwszy skład na finał Ligi Mistrzów
Marcelo ma dwadzieścia jeden dni, by wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie na finał Ligi Mistrzów. Właśnie takie wyzwanie postawił przed sobą Brazylijczyk, który w dwumeczu przeciwko Bayernowi zasiadł na ławce rezerwowych, a decydujące starcie w Copa del Rey oglądał z wysokości trybun z powodu kilkutygodniowej kontuzji mięśniowej. Nieobecność w trzech spotkaniach takiej rangi sprawia, że Marcelo chce za wszelką cenę zapracować sobie na grę od początku w lizbońskim finale.
Pech lewego obrońcy Królewskich rozpoczął się półtora miesiąca temu po doznaniu kontuzji ścięgna udowego. Uraz sprawił, że boczny defensor stracił miejsce w wyjściowej jedenastce na rzecz Fábio Coentrão, który przeżywa swoje najlepsze chwile od momentu zakontraktowania przez Real Madryt.
Portugalczyk prezentował ostatnio poziom, który sprawił, że Ancelotti nie wahał się na wystawienie go w kluczowych spotkaniach sezonu i na pozostawienie w rezerwie jednego z najważniejszych piłkarzy w szatni Królewskich. Co zrozumiałe, to właśnie Fábio jest na chwilę obecną faworytem do obsadzenia lewego boku defensywy w finałowym meczu z Atlético. Były gracz Benfiki w potyczce z Barceloną i dwumeczu z Bayernem rozkochał w sobie kibiców Królewskich.
Niemniej Marcelo ani myśli się poddawać i chce udowodnić, że jest w stanie podjąć rękawice i powalczyć o pierwszy skład na decydujące starcie w Champions League. Najprawdopodobniej w dzisiejszym spotkaniu z Valencią Brazylijczyk dostanie swoją pierwszą szansę, by przekonać do siebie Ancelottiego. Już w zeszłym tygodniu Marcelo wystąpił przeciwko Osasunie. Mimo że goście z Nawarry nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce Realu Madryt, były obrońca Fluminense pokazał się z dobrej strony. Marcelo chce gromadzić na koncie jak największą liczbę minut, złapać rytm i skłonić swoją postawą trenera do tego, by ten ostatecznie zdecydował się postawić na niego od pierwszej minuty w finale Ligi Mistrzów.
Wydaje się, że Coentrão znajduje się w lepszym położeniu, jednak lewa obrona to jedna z niewielu pozycji, na których w obliczu finału najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie możliwa jest rotacja. Carlo zdaje sobie sprawę, że charakterystyka Marcelo może być odpowiedniejsza mając na uwadze styl Atlético, które gra twardo w obronie i potrafi szczelnie się zamknąć. Włoch jest zdania, że Fábio bardziej nadaje się do gry z kontry, natomiast wszechstronność i zdolność do improwizacji Marcelo mogą okazać się decydujące w starciu z ekipą, która opiera się na twardej defensywie jak dzieje się to w przypadku Rojiblancos.
Marcelo ma dwadzieścia jeden dni na udowodnienie Carletto, że odzyskał pełnię formy po kontuzji i jest gotów na występ od pierwszego gwizdka arbitra w spotkaniu z Atlético. Ostateczna decyzja należy jednak do Włocha, który zdecyduje, który z lewych obrońców będzie bardziej pasował do planu taktycznego na lizboński finał.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze